Grupa FRONTSIDE poczyniła odważny krok i nagrała album rockowy, który zaskakuje nawet mimo tego, że jego konwencja była zapowiadana.
Tuż po przesłuchaniu płyty do głowy przychodzi cała masa pytań, naturalnym jest zatem, że kwestia nowego krążka zdominowała nasz wywiad z Mariuszem „Demonem” Dzwonkiem – gitarzystą formacji.
Skąd pomysł na rockowy album? Właściwie to po części odpowiedź można znaleźć w intrze… czyżbyście się starzeli? 😉
Tak czas również dla nas biegnie nieubłaganie;) Nie ma w tej decyzji jakiejś sensacyjnej genezy. Po dwudziestu latach chcesz nadal tworzyć coś dzięki czemu możesz czuć się usatysfakcjonowany. Być może kiedyś okaże się, że potrzebowaliśmy oddechu, terapii by wrócić na poprzednie tory ale teraz tego tak nie widzimy. Potrzebowaliśmy zrealizować się i określić na nowo. Dzięki nowym środkom wyrazu, pomysłom czy potrzebom udało się zrealizować to w imponujący sposób. To było wielce ryzykowne ale tylko z perspektywy biernego obserwatora. My nie mieliśmy dylematów czy aby na pewno to dobre rozwiązanie. Niewiadomą był tylko efekt końcowy bo obawialiśmy się, że sobie nie poradzimy w nowej roli. To zupełnie inna muzyka choć energia i emocje są podobne. Proces twórczy był najdłuższy w naszej historii jeśli chodzi o pisanie muzyki. Taka deklaracja jaką między sobą zawiązaliśmy podczas którychś tam prób tylko nas napędzała i motywowała. Zrobiliśmy sami dla siebie rzecz niebywałą…odważnie podjęta decyzja zaprocentowała albumem „Sprawa jest osobista”, który od A do Z jest jest albumem dla nas doskonałym. Zarówno pod względem lirycznym,muzycznym jak i brzmieniowym. Na solidnych fundamentach powstał nowa materia, w której również świetnie się czujemy.
Tak naprawdę, to na nowej płycie panuje spory rozrzut stylistyczny… metal, funky, hiphop nawet. Nie myśleliście o tym by płyta była bardziej spójna? Po przesłuchaniu, pomyślałem nawet, że mieliście za dużo pomysłów na odmienność stylistyczną, a musieliście się zmieścić na jednym krążku…
Nie musieliśmy;) Płyta jest bogata. Upchaliśmy na niej wszystkie nasze fascynacje dla których wcześniej brakowało miejsca w naszej muzyce. Nie chcieliśmy by był to koncept album…Każdy numer pełni właściwą funkcje na krążku. Wszystkie „nietypowe” elementy pojawiają się w odpowiednich momentach i w odpowiednim nasyceniu. Nie za mało ale też nie za dużo. Są niespodzianki brzmieniowe, instrumentalne czy harmoniczne. Nawiązania do wymienionych stylów są czasem bezpośrednie, a czasem nie tak oczywiste. Korzystając z klasycznych patentów sprokurowaliśmy album bogaty i zaskakujący.
Chciałem zapytać o okładkę. Pierwszy rzut oka… i wrażenie, że chcieliście przekazać nią, że to będzie konkretna, mocna, prosta muza… taka „siekierą ciosana” 😉 Czy może to nadinterpretacja?
Chyba tak:) Chcieliśmy mieć symboliczną okładkę, która będzie współgrała z tytułem. Obrazek miał być twardy bo tytuł jest stanowczy. Nasza postawa również. Zainspirowała mnie do tego pomysłu okładka „British Steel” Judas Priest. Tam jest konkret totalny. Prostota nie pozostawia wątpliwości, że pomysłodawca trafił w 10. Autorem tej okładki też jest polak Rosław Szaybo. Pachu wykonał fantastyczną robotę pracując nad bookletem do cd. Foty Huberta Kamieniewa dopełniają całości. Wszystko się zgadza:). To nie jest produkt dla „siekierą ciosanych” odbiorców:)
Intro/pierwszy track + logo na okładce, czy to zapowiedź dla niedowiarków? Którzy nie wierzyli, że to rzeczywiście album Frontside? Nie było pomysłów, by wydać ją w Prima Aprilis? 😉
HAHAHA nie wpadliśmy na to:) Już intro sugeruje wyraźnie, że mamy do czynienia z czymś odmiennym. Sam widzisz, że wszystko z pozoru nie pasujące do siebie tworzy spójną całość:)My informowaliśmy na bieżąco o procesie tworzenia płyty. Prawdę mówiąc nikt nie powinien być zaskoczony.
Jak dobraliście gościnną obsadę na nowy album? Czy zamiarem było urozmaicenie albumu czy wzajemna promocja? Czy kawałki były pisane z myślą o konkretnym wokaliście? (Ewolucja albo śmierć swobodnie mógłby znaleźć się na płycie Comy 😉 )
Przyświecała nam idea urozmaicenia albumu. To jedyna słuszna idea, Wybór Zielonego był naturalny- to nasz ziom. Fan hardrocka – jak się okazało zdolny jak my łamać konwenanse 😉 Roguca nie trzeba nikomu przedstawiać. Numer był pisany z myślą o nim. Zinterpretował tekst w sposób nie pozostawiający wątpliwości, że postawiliśmy na właściwego konia;)Piotr to świadomy artysta szukający wyzwań. Cieszymy się z tej kooperacji. Ola Kasprzyk to wokalistka o bardzo fajnej barwie i świetnym warsztacie. Jest jej zdecydowanie za mało na scenie 🙁
Po
usłyszeniu „Legendy” myślałem, że taki będzie cały album. Spodziewałem
się właśnie bardziej pastiszowego podejścia… z biegiem czasu, z każdym
przesłuchaniem, odbieram album jako coraz bardziej poważny…
refleksyjny. Z jakim zamysłem tworzyliście ten krążek, czy aby był
rozrywką, czy raczej moralitetem?
Żadna z opcji… my robiliśmy muzę w założeniu opartą na kanonach
rockowych… warstwa tekstowa powstaje gdy muzyka jest gotowa. Zapiski, z
których rodzą się teksty powstają nieustannie. Nawet gdy gdzieś tam
pojawia się ironia jak w utworze „Jaki kraj taki Rock’n’Roll” jest to
ironia skierowana w nas ale o całkiem poważnej genezie jaką jest nasz
żywot grajków. My zawsze staramy się zajmować problemami tego łez padołu
😉 w sposób, który zawiera poważne rozważania. Pojawia się sarkazm,
ironia i gorycz. Czasem pastisz ale zawsze nie bez przyczyny.
Roztrząsamy kilka ważnych aspektów naszej „polskości” na tym albumie w
różnych formach ale łączy je wspólny mianownik jakim jest na pewno
zwracanie uwagi na to co nas boli, co jest godne pożałowania czy jak w
przypadku „Legendy” godne pochwał. Parafrazując pewną gazetę nam nie
jest wszystko jedno :).
Pojechaliście trasę po Polsce. Jaki był odbiór nowego materiału?
Czy spodziewaliście się napływu nowych odbiorców? W jaki sposób była
skonstruowana wasza nowa setlista? Ile znalazło się w niej nowych
kawałków? Czy goście pojawiali się też na scenie?
Nie było gości. To był w 100 % show Frontside. Setlista oparta na
starych hitach, numerach dawno bądź w ogóle nie prezentowanych na żywo i
utworach z nowego krążka. Graliśmy 3 nowe numery. Trasa była naszym
największym sukcesem zarówno jeśli chodzi o produkcję jak i frekwencję.
„Legenda” to kolejny numer z tych obowiązkowych i wiemy, że tego numeru
nie zabraknie w żadnej naszej rozpisce koncertowej.
Czy w to był pojedynczy wyskok, czy zamierzacie kontynuować tendencję eksperymentów stylistycznych?
Zamierzamy robić dokładnie to co chcemy i tylko to daje nam radość i
satysfakcję. Tylko w takich warunkach możemy tworzyć bez kompleksów.
Zaczęliśmy pracę nad „Sprawą” niczym tabula rasa i to było niezastąpione
doświadczenie.
Kogo bardziej chcielibyście zachęcić do sięgnięcia po wasz nowy
album… Dotychczasowych fanów, czy przekonać do siebie sympatyków,
nieco lżejszego brzmienia?
Wszystkich, którzy doceniają szczerość twórczą, a są fanami szeroko pojętego metalu czy rocka.
Właściwie od premiery minęło już kilka tygodni… jakie są wasze
wrażenia odnośnie odbioru płyty? Spodziewaliście się takich reakcji,
recenzji?
To nasz najbardziej oryginalny album (wbrew pozorom) bo oparty na
standardach rockowych… Bardzo odważny. Zrealizowany z pietyzmem.
Ograny, a wcześniej pisany prawie 3 lata. Tu nie ma przypadku. Recenzje
mamy najlepsze od lat… Z branży dochodzą do nas same pozytywne
opinie…Fani pierwotnie byli w szoku – każdy by był 🙂 Ale generalnie
jest bardzo dobrze… i wiele wskazuje na to, że będzie jeszcze lepiej;)
Pytał: Piotr Spyra
Foto: FB zespołu