DŻEM – Jerzy Styczyński (15.12.2010)

DŻEM - Muza

Po sześciu latach czekania wreszcie jest – „Muza”, nowy album legendy polskiego rocka i bluesa, czyli zespołu Dżem. To druga płyta nagrana z Maciejem Balcarem za mikrofonem, a pierwsza z nowym klawiszowcem Januszem Borzuckim w składzie. O kulisach pracy nad „Muzą”, a także o paru innych sprawach opowiedział gitarzysta Dżemu Jerzy Styczyński.


– „Muza” to tytuł prosty i wieloznaczny zarazem…

– „Muza” jako muzyka, jako natchnienie. Myślę, że ten tytuł pasuje do tej płyty. Wcześniej jeszcze był gotowy projekt graficzny, do niego też pasuje, nie kłóci się z niczym. Poza tym na płycie jest numer „Leci muza”… Nie jest to na pewno wydawnictwo „Muza”, które kiedyś wydawało płyty (śmiech). Tak więc.. wszystko jest jasne.


– Nagrywaliście ten album w studiu Radia Katowice, tam gdzie powstały pierwsze single Dżemu. Również sposób pracy nad płytą był powrotem do dawnych czasów…

– Staraliśmy się jak najwięcej nagrać „na setkę”. To co się udało – zostawiliśmy, to co się nie udało – dograliśmy jeszcze w studiu w Katowicach, a resztę dogrywaliśmy później w Warszawie i tam miksowaliśmy tą płytę. Utwory dojrzewały poprzez wspólne granie, wspólny aranż. Wiadomo że zamysł kompozytora jest określony ale w zespole jest sześciu ludzi, każdy dołoży coś od siebie i ten numer siłą rzeczy staje się inny. Ale to chyba dobrze, bo tak powstawały praktycznie wszystkie nasze numery.


– Zbyszek Szczerbiński chyba Was zaskoczył, tym że po 18 latach grania w Dżemie po raz pierwszy odważył się zaproponować własne utwory.

– Mało tego, że nas zaskoczył, to jeszcze zrobił chyba jedne z najładniejszych numerów na płycie. Jesteśmy co do tego zgodni. Bardzo się cieszymy z tego, że w Zbyszku obudził się kompozytor. Może te płyty będą teraz inaczej wyglądały. To dobrze, że jeszcze jeden człowiek komponuje. Zresztą Jasiu Borzucki też zaczął komponować, dorzucił jeden numer. Dobrze to wróży na przyszłość.


– Tak bluesowo jak w otwierającym płytę utworze „Koniecznie” Dżem już dawno nie brzmiał…

– To jest taki powrót do korzeni, taki ukłon w stronę bluesa. Fajnie się to gra, bardzo przyjemny numer się z tego zrobił.


– Tym razem płyty nie promuje ballada, lecz szybki, optymistyczny kawałek „Zawsze do przodu”.

– Uznaliśmy razem, że ten numer będzie pasował do promocji. Nie ma reguły: czy ballada, czy szybki numer. Akurat wybraliśmy ten, bo wydawał nam się najbardziej odpowiedni.


– Podczas sesji pracowaliście z Piotrem „Dzikim” Chancewiczem, który sam jest muzykiem, ale raczej kojarzonym z hardrockowym, czy nawet metalowym graniem.

– No ale wykazał się naprawdę weną realizatorską, parę ciekawych pomysłów nam podpowiedział. Fajnie się pracowało. Tutaj nie ma reguły, że ktoś kto nagrywa bluesa musi to robić według jakichś wzorów. To jest właśnie fajne, że można mieszać w tym wszystkim różne doświadczenia z różnych gatunków muzyki i można z tego robić zupełnie inne rzeczy.


– Obecnie większość artystów skrzętnie ukrywa nowy materiał do daty premiery płyty. Wy od dłuższego czasu graliście te kompozycje na koncertach.

– Ale my całe życie tak robiliśmy. Zanim nagraliśmy pierwszą płytę, przez kilka lat prezentowaliśmy ten repertuar na scenie, tak więc ludzie znali już te numery z koncertów. Zawsze tak robiliśmy, to jest nasza polityka. Poza tym nowa płyta jest bardzo koncertowa, właśnie dlatego, że w dużej części została nagrana „na setkę”.


– Na kolejny album Dżemu znów trzeba będzie czekać sześć długich lat?

– Sądzę, że nie. Natomiast jest to normalne, że zespoły po trzydziestu latach pracy nie nagrywają płyt z częstotliwością co rok, czy co dwa lata. Różnie to wychodzi: raz jest szybciej, raz wolniej. Raz jest zdrowie, raz go nie ma i trzeba przełożyć sesję. Tak było w tym przypadku kilka razy. Różne warunki składają się na to, że ta płyta została nagrana teraz, a nie wcześniej.


– Niedawno ukazał się opasły boks dokumentujący urodzinowy koncert w „Spodku”, teraz „Muza” – trochę ścigacie się sami ze sobą.

– Dlaczego? Nadrabiamy zaległości wydawnicze, które właśnie przez te parę lat się nagromadziły. Mieliśmy zamiar wypuścić jeszcze w tym roku koncertowe DVD z Ryśkiem, ale uznaliśmy, że to byłoby trochę za dużo. DVD ukaże się w przyszłym roku.


– Czego mogą spodziewać się po nim fani Dżemu?

– To będzie taki przekrój przez te lata z Ryśkiem. Stare, również niepublikowane materiały, niespodzianek parę. Nie ma jeszcze takiego wydawnictwa w naszej dyskografii, więc chcemy to zrobić.

Rozmawiał: Robert Dłucik

Dodaj komentarz