CRAZY LIXX – Danny Rexon (23.02.2010)

CRAZY LIXX 2010

„Massive rock arena album” – tak wokalista Danny Rexon scharakteryzował nowe dzieło zespołu Crazy Lixx. Jeśli lubicie kapele grające melodyjny, hard rock w amerykańskim stylu – „New Religion” to propozycja właśnie dla Was. I jeszcze jedno: zespół pochodzi ze Szwecji, nie z Los Angeles, chociaż brzmienie mogłoby sugerować coś zupełnie innego…


Witaj Danny. Przede wszystkim gratulacje za nowy materiał kapeli. Udało Wam się stworzyć solidną porcję rockowych, kopiących po tyłku dźwięków. Ile czasu zajął Wam proces tworzenia „New Religion”?

Trwało to mniej więcej rok. Pierwsze demówki nagrałem jeszcze latem 2008 roku, z około dziesięciu takich demówek ocalały zaledwie dwie kompozycje. Pierwszym kawałkiem, który zacząłem tworzyć i który ostatecznie trafił na album był “The Witching Hour”. Innym utworem, który przetrwał spośród tych surowych wersji jest “Blame it on love”, a ściślej biorąc – jego refren. Pierwotny bridge z tej piosenki dopasowaliśmy później do utworu “She’s Mine”. To nic nadzwyczajnego, że bierze się fragmenty różnych nagrań demo i wykorzystuje się je później jako bazę do różnych nowych pomysłów


Jak porównałbyś „New Religion” do debiutanckiego albumu?

Sądzę, że nowa płyta jest bliższa temu brzmieniu, jakie chciałbym osiągnąć z Crazy Lixx. Jakość partii wokalnych, warstwy instrumentalnej oraz warsztat kompozytorski z pewnością rozwinął się od czasów, gdy nagrywaliśmy pierwszy materiał. Tym razem wszystkie utwory napisaliśmy plus minus w rok w przeciwieństwie do debiutu, gdzie niektóre kawałki pochodziły z pierwszego roku działalności kapeli. Oczywiście sam również stałem się lepszym twórcą piosenek przez te sześć-siedem lat..


Słuchacze łatwo wyłapią w Waszych utworach wpływy Kiss, Def Leppard, Bon Jovi czy Skid Row. Pół żartem zapytam, czemu właśnie ten kierunek wybraliście, a nie melodyjny death metal wzorem wielu Waszych rodaków?

Po prostu to gatunek muzyczny, który zawsze najbardziej kochałem. Nie podążamy za żadnym stylem, bądź trendem. Jeśli byśmy się zdecydowali na taki krok, być może gralibyśmy coś nowocześniejszego, jak czyni to wiele zespołów.


„New Wave Of Swedish Sleaze” – to faktycznie coś więcej niż tylko szyld stworzony przez dziennikarzy? Czujecie się częścią jakiegoś środowiska?

W pewnym sensie tak. Nie jestem pewien, kto pierwszy użył tego zwrotu, ale wiem, że znalazł się on na naszym plakacie, który kolportowaliśmy podczas Sweden Rock Festival w 2007 roku. Słyszałem tylko o terminie Sweadish Sleaze. Ale dowiedziałem się, że są w Szwecji zespoły ze starej szkoły takiego grania, takie jak Easy Action czy Nasty Idols, więc ta nowa fala kapel potrzebowała jakiegoś wyróżnika. Przypomniała mi się „New Wave of British Heavy Metal” i pomyślałem, że „New Wave of Swedish Sleaze” zabrzmiałaby świetnie. Jak wspominałem nie jestem pewien, czy to mój wynalazek, ale to całkiem prawdopodobne.


Jakie oczekiwania towarzyszą Ci w związku z wydaniem „New Religion”?

Próbujemy na razie zrobić pierwszy krok. W tym biznesie nigdy nic nie wiadomo. Czekamy na premierę albumu, udzielamy wielu wywiadów, pierwszy singiel z płyty “Rock and a Hard Place” trafił do szwedzkich stacji radiowych. Mamy nadzieję, że wiosną nakręcimy teledysk do tego kawałka. W okolicach kwietnia rozpocznie się trasa koncertowa i postaramy się zagrać latem tyle koncertów, ile tylko się da. Po tych działaniach, zobaczymy w jakim miejscu jesteśmy. Oczywiście mamy nadzieję, że nowy album wyniesie nas na wyższy poziom kariery i głęboko wierzę w to, że ma on ku temu potencjał.


Płyta ukaże się również w USA. Planujecie jakieś tournee za Oceanem?

Na razie jeszcze nic nie dzieje się w tej kwestii, ale mam nadzieję, że uda się tam pojechać.


Cofnijmy się w przeszłość. Jakie plakaty wieszał nastoletni Danny w swoim pokoju?

Miałem wiele plakatów takich zespołów jak Iron Maiden, Metallica i Manowar. Ale myślę, że pierwszym jaki powiesiłem był plakat zrobiony z okładki Heavy Metal Magazine, przedstawiający półnagą pannę z wielkim mieczem, hehe…


Komu zawdzięczasz pierwszy instrument?

– Miałem gitarę kiedy byłem jedenasto- lub dwunastolatkiem. Sądzę, że kupił mi ją tata. Ale chyba nawet wcześniej posiadałem już taką gitarę – japońską elektryczną zabawkę. Nazywała się Hot Lixx, właśnie ją wykorzystałem później, kiedy szukałem nazwy dla kapeli.


A Twoja pierwsza płyta i koncert?

Pierwszy kompakt to „A real LIVE one” Iron Maiden, ale wcześniej kupowałem kasety magnetofonowe i pierwszą, którą pamiętam to było Skid Row „Slave To The Grind”. Ale słuchałem takich rzeczy jeszcze wcześniej, po prostu starszy brat kupował tego mnóstwo. Natomiast pierwszy koncert na jaki się wybrałem to Bad Religion, którego supportował Green Day. Dziś pewnie role by się odwróciły…


Gdybyś miał wskazać trzy najlepsze albumy w historii rocka, byłyby to…

– Zbyt trudne zadanie. Wymienię trzy płyty, które właśnie teraz przychodzą mi na myśl. 1. Skid Row – Slave to the Grind 2. Guns n’ Roses – Use your Illusion II 3. Judas Priest – Painkiller. Kolejność przypadkowa…


Mam nadzieję, że wkrótce pojawicie się także w Polsce. Kila słów dla polskich fanów.

Jeśli „zaklepiecie” nam koncert – przyjedziemy…

Rozmawiał: Robert Dłucik

Dodaj komentarz