Powrót COMMUNIC do większej aktywności oraz premiera ich nowej płyty po sześciu latach przerwy, stały się idealną okazją do zadania kilku pytań frontmanowi. Tę funkcję nieprzerwanie, od początku działalności zespołu, pełni Oddleif Stensland – poniżej efekty w postaci dość obszernego wywiadu – zapraszamy do lektury
Po pierwsze chciałbym pogratulować naprawdę świetnej płyty. Moim
zdaniem jest to jeden z najlepszych albumów w waszej dotychczasowej
karierze. Co o tym myślisz? Pewnie na chwilę obecną ciężko u ciebie o
obiektywizm…
Hej, dzięki za miłe słowa. Wiesz, kiedy grasz te stare utwory do
znudzenia, posiadanie nowych kawałków w setliście działa odświeżająco,
nawet jeżeli wiemy, że i tak podczas koncertów wciąż musimy zagrać
istotne utwory z przeszłości. Wydaję mi się, że nowy materiał jest dość
mocny, choć możliwe, że jest on też bardziej czasochłonny i wymagający
dla słuchacza. Podjęliśmy wyzwanie i nie poszliśmy na łatwiznę aż do
końca, aranżując utwory w taki sposób jak to zrobiliśmy. Jestem jednak
przekonany, że wyszło to ciekawie i ambitnie. Również dla nas jako
zespołu, ponieważ te kawałki wymagają 100% skupienia by zaprezentować je
na żywo, więc daj mi dwa piwa zanim wyjdę na scenę i jestem zgubiony
(śmiech)… Ale wracając do głównego wątku, mamy całkowitą pewność, że
mamy coś wyjątkowego. Jesteśmy też wystarczająco ugruntowani by
wiedzieć, że nie musi to być dla każdego, ale to nie było zamierzone
jeśli chodzi o muzykę naszego zespołu.
Po wydaniu „The Bottom Deep” nastąpiła długa przerwa wydawnicza;
najdłuższa w waszej karierze – co się stało i czym zajmowaliście się w
między czasie?
Wiesz co, te sześć lat minęło tak szybko, że właściwie ciężko w to
uwierzyć. Ale mieliśmy trochę czasu by skupić się na naszym życiu
rodzinnym. Zarówno ja i Tor Atle dorobiliśmy się dzieci w podobnym
czasie, co spowodowało, że musieliśmy trochę zwolnić tempa, ale nigdy
nie mieliśmy całkowitej przerwy, cały czas graliśmy pojedyncze koncerty
oraz festiwale. Ten okres wykorzystałem również na preprodukcję
kolejnego albumu we własnym studio, do którego w 2014 nagraliśmy bębny.
Pracowaliśmy nad tą płytą mniej więcej od 2013 roku, ale nie
śpieszyliśmy się przy tym. Rok 2015 uczciliśmy wspaniałym koncertem w
naszym rodzinnym mieście – była to okrągła dziesiąta rocznica. Jeden z
utworów z tego koncertu zamieściliśmy jako bonus. Większość 2016 roku
spędziliśmy na dokończeniu nagrań oraz uzyskaniu nowego kontraktu, kiedy
to zakończyła się umowa z Nuclear Blast. Stąd musieliśmy poświęcić
trochę czasu aby wszystko wróciło do normy, prowadząc nas do podpisania
kontraktu z AFM na początku 2017 roku. Potem skończyłem wokale, Eliran
Kantor stworzył grafikę i całość wysłaliśmy do zmiksowania. Następnie,
cztery miesiące później, data premiery była już prawie ustalona.
Wszystko dobrze, ale tak, każda sprawa wymaga swojego czasu, szczególnie
kiedy masz kilka małych dzieci, które oczekują twojej uwagi, jak
również codzienną pracę, która wymaga od nas codziennego wstawania rano.
Więc myślę, że układanka musi być poukładana w taki sposób by wszystko
było zrobione bez uszczerbku na jakości. Zarówno jeżeli chodzi o życie
jak i muzykę.

Na nowej płycie znalazły się trzy podwójne utwory – można to traktować jako zabieg o charakterze konceptualnym?
Nie jest to album konceptualny, ale faktycznie, te podwójne kawałki
tworzą jedność. Na swój sposób można je potraktować jako małe historie
konceptualne. Na albumie znalazło się sześć utworów, ale trzy z nich
zostały podzielone na części. Jednak kiedy słuchasz CD, tworzą one jedną
całość, bez przerw, choć możesz wybrać i przeskoczyć do kolejnej
części. Głównym tego powodem była myśl zrobienia teledysku; ciężko
znaleźć osobę oraz budżet na zrobienie ośmiominutowego klipu, dlatego
dążyliśmy do czterominutowych wersji jednego z utworów. Dlatego w
tekstach utworów znalazłem pomosty, gdzie mogłem nadać im inny nagłówek,
tytuł traktując to bardziej jak nowy akapit, gdzie mogłem dodać utworom
jakieś nowe fakty. Wtedy skończyło się więc na podziale trzech utworów,
ale kiedy będziemy je grać na żywo, będzie to kompletna kompozycja
złożona z dwóch części.
Coś zmieniło się jeżeli chodzi o komponowanie nowego materiału
czy też od lat stosujecie te same metody? Jak to u was przebiega? Pytam
bo odnoszę wrażenie, że premierowy materiał jest bardziej melodyjny i
bardziej barwny aniżeli jego poprzednik „The Bottom Deep”.
Ciekawe, ponieważ wiele z pomysłów na ten album powstało jeszcze przed
naszym debiutem „Conspiracy in Mind”. Po „The Bottom Deep”, który był
dla mnie albumem mrocznym i osobistym, chciałem ponownie odkryć radość
tworzenia muzyki jaką miałem w młodości. To trochę tak jakbym po drodze
gdzieś to utracił. Dlatego miło słyszeć, że to uczucie jest obecne i że
zostało ono przez ciebie zauważone. Osobiście również odnoszę takie
wrażenia, ale wciąż staramy się poruszać głębsze emocje oraz tematy w
naszej muzyce, jednak radość grania ewidentnie powróciła. A jak tworzymy
muzykę? Cóż, cała muzyka oraz teksty są pisane przeze mnie, jak to było
również do tej pory, ale każdy w zespole dodaje coś od siebie.
Najczęściej mam gotowe szkice utworów, ale preferuje klasyczny sposób
składania wszystkiego w całość, razem z zespołem na próbach. Wtedy
dopracowujemy szczegóły, wyczuwamy odpowiedni groove oraz tempo i grając
te utwory jako trio musimy być pewni, że wypadnie to dobrze również na
żywo, ponieważ podczas występów nie używamy dodatkowych ścieżek,
podkładów, więc to co słyszysz na żywo to wyłącznie trzech gości z
zespołu i nic ponadto. Erik i Alte są świadomi tego, że mogą dostarczyć
co tylko chcą do muzyki COMMUNIC, teksty, pomysły, riffy, ale do tej
pory do nic takiego nie miało miejsca. Między nami istnieje wyjątkowa
chemia, która rosła przez lata, opierając się na wzajemnym szacunku oraz
chęci kontynuowania tej podróży wspólnie.
Zmienił się wasz wydawca – przez lata współpracowaliście z
Nuclear Blast, ale tym razem zdecydowaliście się na AFM Records – co się
stało?
Spędziliśmy dużo czasu na nagraniu tego albumu – więc Nuclear Blast
chciał nas namówić do zrobienia czegoś innego. Nie chowamy do nich
urazy, mamy do nich ogromny szacunek, szczególnie biorąc pod uwagę jak
dużo dla nas zrobili przez te wszystkie lata. To jest trochę jak kop w
dupę, którego potrzebowaliśmy by znowu pójść do przodu, jeśli mnie o to
pytasz. Teraz kiedy mamy podpisany nowy kontrakt z AFM musimy podkręcić
obroty i zacząć działać. Myślę, że to był idealny czas na zamianę, a
patrząc na podopiecznych AFM, jest to bardziej dogodne miejsce dla
takiego zespołu jak COMMUNIC.
O ile się nie mylę, od początku działacie w niezmienionym
składzie personalnym. To prawdopodobnie oznacza, że macie ze sobą
świetny kontakt. Jak to faktycznie wygląda – COMMUNIC to zgrana rodzina?
Nie mamy stałej ekipy. Mamy ludzi, z którymi lubimy i chcemy pracować.
Od czasu do czasu zmienialiśmy producentów, skłaniając się bardziej w
kierunku robienia produkcji na własną rękę, co miało miejsce właśnie
teraz.

Na
tydzień przed premierą „Where Echoes Gather” ukazał się pierwszy
teledysk. Powiedz coś więcej o pracach nad „The Pulse Of The Earth: Part
1: The Magnetic Center” i wyborem właśnie tego kawałka. Macie w planach
zrobienie kolejnego wideo?
Jak mówiłem wcześniej, na teledysk potrzebowaliśmy czterominutowego
kawałka i właściwie opcja była tylko jedna (śmiech). Pojechaliśmy do
Szwecji, aby nakręcić klip z 11Frames Productions. To były niezłe
zdjęcia, gorączkowe, ale myślę, że efekt realizacji tego wideo, w ten
sposób, wypadł dobrze. Gorzej, że gitarowe solówki zaczynają się w
drugiej części utworu, więc może do kompletu trzeba będzie zrobić część
drugą. Mam plan na następny teledysk, ale zobaczymy czy coś z tego
wyjdzie w późniejszym czasie.
Przed premierą udostępniliście lyric video do „Where Echoes
Gather (Pt. 1: Beneath the Giant)” oraz „Where Echoes Gather (Part 2 –
The Underground Swine)” – jest szansa na coś podobnego dla innych
kawałków?
Tak, jasne. Myślę, że jest to dobry sposób do zaprezentowania kawałków
cyfrowo, w łatwy sposób je udostępniając i przede wszystkim fajnie to
wygląda. Poza tym obecnie sporo ludzi ogranicza się do muzyki
udostępnianej strumieniowo, a ja osobiście uważam, że teksty w znaczący
sposób dopełniają utwory, dlatego lyric video jest w tym przypadku
pomocne.
Nowy album zdobi ciekawa okładka, jedna z najlepszych w waszej
karierze. Grafika skłania do przemyśleń i nie po raz pierwszy nawiązuje
do człowieka oraz jego działań. Co dokładnie ma ona odzwierciedlać?
Zgadzam się z tobą, mi też się bardzo podoba. Kiedy zaczęliśmy pracować
nad okładką, Eliran Kantor dostał wolną rękę, żeby wpadł na jakiś
pomysł. Zasugerowałem Eliranowi kilka z moich pomysłów odnośnie kilku
kawałków oraz kilku tekstów, były to „The Magnetic Pulse of the Earth”,
„Moondance” i „Black Flag of Hate” o utracie kontaktu ludzkości z naszą
planetą, łącznością z marzeniami. Kantor wpadł na pomysł i przedstawił
swój szkic; według mnie efekt jest dość unikatowy i oszałamiający.
Myślę, że mogę to podsumować jednym zdaniem „nasz pęd by wygrać wyścig i
‘wbić flagę’ w ziemię, przebije serce planety, tworząc dziurę po
drugiej stronie, która ją wysuszy, symbolizując jej zniszczenie.
Jak z koncertami? Macie w planach większą trasę i czy jest w końcu szansa na wasz przyjazd do Polski?
Obecnie rozpatrujemy opcję trasy, ale na razie nic nie zostało jeszcze
ustalone do końca. Oczywiście bierzemy pod uwagę także festiwale oraz
inne okazje koncertowe, które mogą się pojawić. Zobaczymy co się wydarzy
i gdzie zaprowadzi nas nowy album.
Z uwagi na fakt, że macie już w sumie pięć płyt – setlista
będzie przekrojowa czy też skupicie się głównie na premierowym
materiale?
Myślę, że to będzie zależeć od danego koncertu. Jeżeli gramy 45-50 minut
jako support, prawdopodobnie będziemy się skupiać przede wszystkim na
nowej płycie i kilku starych klasykach. W przypadku dłuższych występów
chcielibyśmy spróbować zagrać po 1-2 utwory z każdego albumu, a
następnie koncentrować się na premierowym materiale. 11 listopada
odbędzie się „relase party”, gdzie po raz pierwszy zagramy album na
żywo, więc sądzę, że po reakcji publiczności sprawdzimy, które utwory
najlepiej wypadają na żywo.
Praktycznie każdy z was udziela się w pobocznych projektach – jaki ma to wpływ na działalność COMMUNIC?

Erik ma inny zespół na boku. Jak dotąd nie było z tym problemu jako, że planujemy wszystko z wyprzedzeniem żeby uniknąć nakładania się terminów. Ja skupiam się wyłącznie na COMMUNIC, ale brałem udział w kilku projektach, gdzie byłem poproszony o zagranie partii gitar lub zaśpiewanie. To jednak wpasowało się gdzieś pomiędzy. Tor Atle również skupia się wyłącznie na COMMUNIC, więc obecnie to są nasze muzyczne priorytety.
Swego czasu współpracowałeś z Samuelem Arkanem w ramach projektu EPYSODE – była to jednorazowe przedsięwzięcie czy też można się spodziewać kontynuacji wspólnych działań?
Uwielbiam doświadczenie z EPYSODE. Sporo mnie nauczyła ta współpraca. Samuel jest bardzo utalentowanym gościem i naprawdę podobała mi się praca z nim przy tym projekcie. Czas, który spędziliśmy razem w studio, również pozostawanie na weekend w tym miejscu podczas nagrań dawało mi sporo frajdy. Chciałbym być również częścią drugiego (oraz trzeciego) rozdziału EPYSODE, gdyby to tylko zależało ode mnie, ale niestety moja postać w tej opowieści została zabita na końcu części pierwszej, więc zostałem wykreślony (śmiech). Powiedziałem, że mogę wrócić jako duch, ale chyba ta dusza odeszła i to na dobre.
Zapewne nieraz spotkałeś się z opiniami, że gracie w podobnym stylu co NEVERMORE… Masz to generalnie gdzieś czy też takie stwierdzenie wywołuje u ciebie co najmniej irytację?
Myślę, że to jest dobre odniesienie. Nie jest tak łatwo określić to co robimy, więc prawdopodobnie łatwiej jest porównać nas do NEVERMORE/SANCTUARY, głównie ze względu na sposób w jaki śpiewam, ale OK. Chyba wkrótce musimy zrobić cover SANCTUARY skoro każdy tego chce.
Poza koncertami macie już może jakieś inne konkretne plany na najbliższą przyszłość? Mam nadzieję, że nie ma mowy o podobnej przerwie wydawniczej jak ostatnio (śmiech)?
W chwili obecnej skupimy się na promocji płyty i zobaczymy gdzie nas to zaprowadzi. Nie ma planów na kolejne sześć lat przerwy, W najbliższej przyszłości planujemy nagranie kolejnego albumu, który miałby zostać ukończony za dwa lata. Ale to też miało miejsce w 2011 roku, więc muszę przestać przewidywać kolejne kroki i podążać tam gdzie cała ta podróż nas zaprowadzi…
Z mojej strony to byłoby na tyle – a może chciałbyś dodać coś od siebie?
Dzięki za poświęcony czas oraz wywiad. Sprawdźcie naszą nową oficjalną stronę, z mnóstwem informacji na temat co robimy, jak również naszej całej dyskografii oraz tego co zrobiliśmy przez te wszystkie lata. Sprawdźcie również nasz profil facebook, który pozwala na nawiązanie kontaktów z innymi fanami oraz nami, zespołem. Pozdrawiam!
Pytał: Marcin Magiera
Tłumaczenia (pytania) oraz korekta: Bartosz Tomczak
Tłumaczenia (odpowiedzi): Karol Mania i Marcin Magiera