Cochise debiutowali dwa lata temu płytą „Still Alive”. Bardzo dobrą
płytą… Niedawno do sklepów trafił jej następca zatytułowany „Back To
Beginning”. Muzycy dali tym razem upust swoim indiańskim fascynacjom,
tworząc frapujący concept album. Przy wsparciu prężnej wytwórni, zespół
może naprawdę nieźle namieszać na polskim rynku muzycznym, nie tylko ze
względu na osobę wokalisty…
Oto co o płycie i paru innych sprawach mieli do powiedzenia panowie z Cochise – Paweł Małaszyński oraz Wojtek Napora.
Niedawno Białystok stał się bohaterem programu „Superwizjer”.
Faktycznie jest tam tak „brunatno” i niebezpiecznie jak to przedstawiono
w TVN?
Wojtek: Na szczęście nikt z nas nie doświadczył „niebezpiecznego
Białegostoku”. Szczerze mówiąc ten materiał był dla mnie zaskoczeniem.
Nie wyczuwam w naszym mieście złej energii ale skoro statystyki mówią co
innego. Mam nadzieję, że to się szybko zmieni. Nikt nie lubi takich
klimatów.
Przechodząc do „Back To Beginning”. Tym razem zdecydowaliście się powierzyć wydanie albumu firmie. Czym Was przekonał Mystic?
Wojtek: To pytanie powinno brzmieć zupełnie odwrotnie. To my
staraliśmy się przekonać do siebie Mystic, wytwórnię, w której chyba
każdy chciałby się znaleźć. A już na pewno tak mało znany zespół, jak
Cochise. Bardzo cieszymy się, że nam się udało.
Paweł: Od początku ustaliliśmy, że będziemy podążać taką, a nie
inną drogą: metodą małych kroków. Powoli, ale do przodu. Spokojnie.
Kontrakt z Mystic jest dla nas dużym wyróżnieniem.
Widać już pewne konkretne ruchy promocyjne związane z nowym materiałem. Jak się Wam grało w programie Kuby Wojewódzkiego?
Wojtek: Grało się fajnie, choć z playbacku. Tak naprawdę,
zastanawialiśmy się gdzie w Polsce można uderzyć z taką muzyką i okazało
się, że program Kuby jest jednym z niewielu, w którym można się
zaprezentować. Niestety.
„Back To Beginning” to concept album. Sama nazwa kapeli jest już
mocno „indiańska”, ale kto w Cochise ma największą „zakrętkę” na punkcie
Indian i ich kultury?
Wojtek: Zdecydowanie Paweł. To on zaproponował nazwę, pisze teksty i od wielu lat to właśnie jemu Indianie najbardziej w duszy grają.
Co do „Back to Beginning” to nie uważamy go za concept album. Oczywiście
jeżeli Ty to tak widzisz, nie ma sprawy. Dla nas to po prostu zbiór
szesnastu kompozycji. Staraliśmy się, żeby pomimo tak różnorodnych
stylistycznie utworów całość brzmiała spójnie. Między innymi temu służy
indiańska otoczka. Ma unosić się nad całością i prowadzić słuchacza
przez płytę.
Wskoczenie w buty Jima Morrisona to nie lada wyzwanie. Czyim pomysłem
było nagranie „Five To One”, zresztą jednego z moich ulubionych
kawałków Doorsów.
Paweł: Wybór coveru to zawsze trudna sprawa. Jest przecież tyle
wspaniałych utworów. Gdy myśleliśmy, co by tu skowerować, nasze myśli
prawie od razu trafiły na The Doors – bardzo ważny dla nas zespół. „Five
To One” dlatego, że to numer z charyzmą, nie tak oczywisty, jak
najbardziej znane kawałki Doorsów. Lubimy nieoczywiste rzeczy.
Który utwór stał się zalążkiem całej płyty? Kiedy zaczęliście prace nad „Back To Beginning”?
Wojtek: Płytę zaczęliśmy komponować dość dawno bo w 2010 roku.
Już w trakcie sesji nagraniowej do naszej poprzedniej płyty „Still
alive” podgrywaliśmy MLB. To chyba był pierwszy utwór.
Paweł: Tak MLB był pierwszy, a zaraz potem powstał kręgosłup do „Dance”. Wiedzieliśmy, że chyba nieźle się zaczyna:)
„From Water” brzmi jak brat – bliźniak ballad Pearl Jam. Odezwały się stare sentymenty do początku lat 90?
Wojtek: Pomysł na „From Water” przyszedł mi do głowy, gdy
chciałem stworzyć coś spokojniejszego, wręcz sielankowego. Zagrałem
pierwszy riff, a reszta wyszła już sama. Faktycznie jest w tym sentyment
i chęć powrotu do starych czasów. Przynajmniej dla mnie.
Paweł: Kiedy po raz pierwszy Wojtek zagrał mi ten riff
odpłynąłem 🙂 Poczułem się jakbym dryfował. Od razu zobaczyłem ocean,
fale i zacząłem nucić „sweet sweet nothing and swim…”. Rzeczywiście
bardzo blisko typowego grunge’u z początku lat 90.
Skąd tyle „fucków” w tekstach?:) wyrobiliście chyba normę kapeli z gatunku hc/punk…;)
Paweł: Nie przesadzaj nie ma ich aż tak dużo:) Zaledwie w
„Dance” i „Shotgun9”. Krążymy gatunkowo to prawda, ale zapewniam cię ,
że każda „kurwa” w danym utworze ma swoje uzasadnienie.:)
Ostatnio dajecie coraz więcej koncertów. Jest szansa, na dużą trasę
promocyjną z jakąś fajną oprawą sceniczną, nawiązującą do klimatu płyty?
Wojtek: To nasze marzenie. Może się spełni. W naszym przypadku
nie jest to takie proste – chodzi o terminy, ale myślę, że w swoim
czasie może coś wypali. Jesteśmy bardzo chętni.
Na koniec pytanie absolutnie niemuzyczne: kto Waszym zdaniem wygra Euro 2012?;)
Wojtek: Naiwnie odpowiedziałbym, że Polska. Bardziej
obiektywnie myślę, że Niemcy, może Włosi. W duchu liczę jednak na jakąś
niespodziankę. Zawsze byłoby ciekawiej:)
Paweł: Portugalia lub Niemcy.
Pytania: Robert Dłucik
Zdjęcie zespołu: profil Facebook Cochise