Nie ukrywam, że od lat jestem fanem głosu Grzegorza Kupczyka. Jako że wychowałem się na muzyce hard rockowej i heavy metalowej, z radością przyjąłem wieści, że oto CETI nagra mocny, gitarowy album… Płyta już od kilku tygodni jest do zdobycia, a promocja nabiera tempa. Nie mogłem przegapić okazji aby o „Ghost of the Universe” wypytać lidera CETI .
Poprzednie 2 wydawnictwa (Perfecto Mundo i DVD) wymagały wiele przygotowań i zakładam, że praca nad nimi była bardziej wyczerpująca niż nad regularnymi albumami. Czy praca nad stricte rockowym albumem była dla was zatem oddechem od symfonicznych brzmień?
Dokładnie tak:)!
Przygotowanie materiału typowo heavy po takim „chrzcie” jakim były koncerty z orkiestrą czy album „Perfecto Mundo” nie stanowił problemu. Jakby nie spojrzeć jest to jednak dużo prostsza forma.
Kiedy rozpoczęły się prace nad albumem Ghost of the universe… i jak przebiegał proces pisania materiału.
Prace rozpoczęły się około roku przed ukazaniem się albumu z tym, że należy zaznaczyć iż nie odbywały się one jakoś akordowo, regularnie. Robiliśmy ten program na luzie, odpoczywając i doskonale się bawiąc. To jeden z najbardziej spokojnych okresów produkcyjno – twórczych w moim życiu 🙂
W sumie gdyby zliczyć wszystkie próby i uznać, że pracowaliśmy codziennie to może wyszły by ze trzy miesiące ciągłej, regularnej pracy.
Tym razem rolę tekściarza przejął Tomasz Staszczyk. Jak to wyglądało, czy miał on wolną rękę w tworzeniu tematów, czy rozwinął motywy podsunięte przez zespół?
Tomek dostał wolną rękę co do tekstów. Niektóre jednak kawałki jak np. „Forever” gdzie tekst angielski był pisany na podstawie mojego polskiego tekstu, oraz „In The Eyes Of Rising Sun”, „Ghost Of The Universe” i „Wolves” były pisane na podstawie moich sugestii 🙂
Chciałbym poznać genezę tytułu albumu… czemu jest on dwuczłonowy?
Nie ma w tym żadnej „wyższej” filozofii 🙂
Pierwotnie tytuł brzmiał po prostu „Ghost of the universe” ale zespołowi zaczęła się ta nazwa kojarzyć z pewnym poznańskim zakładem pogrzebowym:)
Postanowiłem więc dołożyć drugi człon tytułu aby wszyscy byli zadowoleni i tak oto utwór instrumentalny stal się jednym z ważniejszych na płycie 🙂
Znaczny wkład w kompozycje wydaje się, ma gitarzysta – Barti Sadura, co można wywnioskować po wpisach w booklecie. Czy możemy uważać, że to jeden z powodów dla którego album jest bardziej gitarowy?
Nie, nie to było powodem 🙂
Owszem wkład Bartiego jest potężny i bezdyskusyjny ale zanim Barti zaczął przynosić swoje kompozycje Marihuana już zaproponowała bardziej gitarową płytę. Złożyło się wiec wręcz idealnie. Koncerty z orkiestra i produkcja płyty „Perfecto Mundo” bardzo Marysię wyczerpały, poza tym osiągnęliśmy swoisty szczyt w polskiej muzyce metalowej dokonując wręcz cudu w postaci koncertów z Orkiestrą Symfoniczną i powtarzając te koncerty kilkukrotnie za każdym razem z potężnym sukcesem. Dalsze działaie w tym kierunku było by wręcz niebezpieczne i moglibyśmy być postrzegani jako rockowa orkiestra symfoniczna a tego chcieliśmy uniknąć.
Czy symfoniczna przygoda CETI to rozdział zamknięty? Czy macie w zanadrzu pomysły, do których macie zamiar wrócić w przyszłości?
Ten temat jest otwarty. To dla nas ogromna frajda i wyzwanie. Jednak
teraz musimy skoncentrować się na promocji ostatniego albumu. Być może
jeżeli dojdzie do kolejnych koncertów z towarzyszeniem orkiestry to
podzielimy koncert na dwie części – bardziej rockowa i ta właściwa –
symfoniczna. Będzie przynajmniej więcej „odjazdu” i zabawy:)
Od wydania albumu upłynęło kilka dobrych tygodni – zapewne
docierają do was już pierwsze reakcje prasy i fanów. Jesteście
zadowoleni z odbioru krążka?
Bardzo!:)
Płyta została przyjęta wręcz entuzjastycznie zarówno przez Fanów,
krytykę jak i przez branżę. Należy zauważyć też, że jest to pierwsza
studyjna płyta CETI od czasu opuszczenia TURBO przez moją osobę. Po
ukazaniu się na rynku nowej płyty stanęliśmy przed swoistym dylematem i
zabawnym problemem, gdyż okazało się, że pierwszy nakład wyprzedał się w
cztery dni. Jako ze płytę wydaliśmy sami, przez specjalnie do tego celu
założoną firmę fonograficzna zespołu URBIX a dystrybucją zajęła się
najlepsza chyba obecnie na rynku firma EMI MUSIC POLAND , to musieliśmy
poważnie wziąć pod uwagę kwestie dotłoczenia nakładu a to wiąże się z
dodatkowymi kosztami. Stanęło jednak na tym że płyta zostanie
dotłoczona.
Czy spotkaliście się z negatywnymi opiniami? Jak na takie głosy reagujecie?
Nie było negatywnych opinii. Może troszkę co do okładki ale jakoś nie
robi to na nas wrażenia. Prawdę mówiąc zupełnie nas to nie obchodzi.
Muzyka obroniła się sama a okładka jest taka jaka miała być z założenia
czyli nieco w stronę groteski, bo nie wszystko musi być tak na max
poważnie .
Na potrzeby nowego wydawnictwa powstała wasza własna firma… oczywiście
wiele zespołów obecnie postępuje w ten sposób. Czy zatem uważacie, że
sami lepiej zadbacie o własne interesy niż korporacja?
Przede wszystkim mamy całkowitą kontrole nad nasza produkcją.
Do albumu powstały dwa teledyski (drugi wprawdzie jeszcze nie miał
premiery), ale to dość odważny krok obecnie, kiedy telewizje muzyczne
stronią od muzyki rockowej… a może wasze spostrzeżenia czy intencje są
inne… nastawiacie się na promocje w stacjach telewizyjnych czy raczej
w internecie?
Docelowo powstanie jeszcze jeden klip a więc będą w sumie aż trzy.
Nastawiamy się głównie na net. Choć muszę przyznać, że nasz management
postąpił bardzo sprytnie dogadując się jednak z lokalnymi stacjami TV a
co za tym idzie mogliśmy sobie i nadal możemy pozwolić sobie na obecność
w dość nieprzyjaznej dla metalu telewizji publicznej, bo wszystko jak
zawsze zależy od ludzi, tam gdzie są ludzie , którzy znają się na muzyce
tam jesteśmy, tam gdzie nie chodzi o muzykę, ale wyłącznie o źle pojętą
i obniżającą poziom komercję i wzajemne interesy marnych zazwyczaj
„artystów” oraz wspierających ich kolegów z branży tam nas nie ma.
Pomysł sam w sobie jest idealny. Nie musimy błagać by pokazano nas w
najgorszym czasie antenowym , bo zazwyczaj wtedy gra się w mediach dobrą
muzykę i co to dla muzyka zmienia?
Dlaczego wybór padł na utwory „Anywhere” i „Wolves”, czy były też inne koncepcje, czy byliście jednomyślni?
„Anywhere” bo krotki i znakomicie mieści się w pojęciu „czasu
antenowego”. Poza tym musieliśmy szybko decydować który kawałek ma iść
na pierwszy ogień gdyż dostaliśmy niespodziewanie ofertę stworzenia
klipu a nie chcieliśmy robić obrazu do starego kawałka, bo to udawanie
tworzenia czegoś nowego i robienie na siłę . Ten był już gotowy od A do
Z. Nagraliśmy więc go szybko i tak oto mamy ten właśnie klip. Co do
drugiego to tematyka bardzo fajna i daje dużo możliwości
interpretacyjno-twórczych. W jednym i drugim przypadku celowo chcieliśmy
uniknąć komputerowych efektów specjalnych, tak aby nie było w nich tych
wszechobecnych metafizycznych opowieści o niczym . To miały być
klasycznie robione rzeczy i tak tez się stało . Kolejny klip będzie
koncertowy, ale o tym dowiecie się wkrótce więcej , bo związana z tym
jest pewna akcja 🙂
Scenariusz do utworu „Anywhere” jest raczej prosty – to po
prostu grający zespół. Nic mu nie ujmując, ale wydaje mi się (a
wywnioskowałem to po tym iż zdjęcia do następnego klipu miały miejsce w
plenerach) że „Wolves” będzie miał rozwiniętą fabułę… można prosić o
kilka słów na temat waszego drugiego klipu?
Jak zauważyłeś tak było. Klip do „Anywhere” miał być prosty natomiast w
„The Wolves” mieliśmy już nieco inną wizje. Scenariuszem tym razem zajął
się całkowicie reżyser Dominik Czech ja natomiast podsunąłem mu rodzaj
kolorystyki oraz początek klipu w sensie montażu.
Zatrudniono tym razem aktorów i przygotowano specjalny scenariusz,
typowo filmowy. Ja również miałem zagrać jedna z ról w tym klipie ale
stwierdziłem że nie ma potrzeby.
Czy planowana jest jakaś dłuższa trasa koncertowa, czy raczej
skupiać będziecie się na rzadszych występach, ale dla większej
publiczności jak festiwale?
Raczej stricte trasy w dosłownym znaczeniu tego słowa nie będzie. Nie w
Polsce, tu po prostu się to nie opłaca i nigdy też nie wiadomo czego
można się podziewać, bywają u nas tak nieprzewidywalne sytuacje, które w
innych krajach zwyczajnie nie mogą się zdarzyć m.in. po stronie
organizatorów. Tu chcemy się skupić na tych, którzy znają swój fach i
naprawdę wiedzą co znaczy zorganizować koncert. Zresztą coraz więcej
zespołów zaczyna koncertować poza granicami Polski i jak tak dalej
pójdzie, to nie będzie tu koncertów polskich, liczących się metalowych
kapel , a i te zagraniczne przestana przyjeżdżać . Stawiamy na
pojedyncze, w miarę choćby dobrze przygotowane koncerty -zobaczymy 🙂
Jakie są dalsze plany promocyjne zespołu?
O to trzeba pytać naszego managera. A nasz management szybko i solidnie
informuje o wszystkim i na bieżąco . My raczej nie uczestniczymy w tego
typu przygotowaniach, i dzięki bogu mamy ten komfort i nie musimy, a
nawet nie powinniśmy 🙂 .
Czym zespół CETI zaskoczy swoich fanów w przyszłości (bo wydaje
mi się, że ciężki metalowy krążek jest takim pozytywnym zaskoczeniem)?
Czy macie już jakieś dalekosiężne plany?
Raczej nie 😀 Żyjemy dniem codziennym, nie dzielimy skóry na
niedźwiedziu i nie rzucamy się z motyką na słonce – zobaczymy.
Najważniejsze to dbać o dobre imię zespołu i robić to jak najlepiej. Nie
oszukiwać Fanów i nie wciskać im kitu, moim zdaniem to liczy się
najbardziej.
W takim razie trzymam kciuki za promocję Ghost of the Universe – i życzę powodzenia w imieniu czytelników Rock Area.
Bardzo dziekuje 🙂
Pytał: Piotr Spyra