CANDIDA – Maciej Głuchowski (08.02.2013)

candida2013

Nie tak dawno temu, na serwisie można było przeczytac recenzję trzeciej płyty rodzimej grupy Candida. Kto skosztował „Frutti Di Mare” i mu zasmakowało, niech przeczyta wywiad z perkusistą zespołu, Maciejem Głuchowskim. Kilka spraw zostało wyjaśnionych i pamiętajcie… krew to nie zawsze krew 😉


Na wstępie muszę pogratulować udanej płyty, która bez dwóch zdań potrafi przytrzymać słuchacza na dłużej. Jesteście zadowoleni z efektu finalnego, jakie opinie spływają do Was odnośnie nowego materiału?

Bardzo dziękuję za gratulacje. Chyba żaden z twórców nie jest do końca zadowolony ze swojego dzieła. Ma to swoje plusy, pozwala dążyć artyście do jeszcze lepszych efektów swojej pracy. Przecież nie możemy spocząć na laurach. Uważam, że „Frutti Di Mare” jest płytą, która z jednej strony kontynuuje nurt muzyczny, jaki sobie obraliśmy, a z drugiej strony otwiera nową przestrzeń i daje nam możliwość dotarcia do nowych fanów. Zbieramy bardzo dobre recenzje.

„Frutti Di Mare” to Wasz trzeci krążek. Nie słyszałem Waszych wcześniejszych dokonań i stąd pytanie – czym różni się nowy materiał (oprócz składu) od tego co robiliście w przeszłości?

Myślę, że trzecia płyta jest bardziej przystępna dla słuchacza. Jest ostro, głośno i energetycznie, ale kompozycje mają swoje melodie. Chcieliśmy, aby to były piosenki, które odbiorca będzie zapamiętywał i wracał do nich wiele razy. Uważam, że nam się to udało.

W tym miejscu należałoby poruszyć kwestie personalne – w szeregi Candida trafiły nowe postacie (Gabriel Fleszar, Dj Kostek, Kuba Leciej). Zdradź kulisy odświeżania składu.

Hehe… nie było łatwo. Przede wszystkim, jako zespół, stanęliśmy w obliczu sytuacji braku wokalisty. Nie muszę mówić, co to znaczy dla rockowego bandu. Przez pewien okres nawet nie chciało mi się szukać kogokolwiek, kto mógłby zastąpić (nie lubię tego słowa) Marka Ramasa Wojciechowskiego. Jednak przyszedł taki moment w moim życiu, że stwierdziłem „kaman” trzeba działać i szukać. Kolega z zespołu Gomor, w którym gram, podsunął mi pomysł współpracy z Gabrielem Fleszarem. Zdzwoniliśmy się, spotkaliśmy i stwierdziliśmy, że spróbujemy współpracować. Jeśli chodzi o Kubę to sprawa pozyskania go do Candidy była o tyle prostsza, że już ze sobą współpracowaliśmy w innych projektach i na pytanie „chcesz?” padła natychmiast odpowiedź „chcę”. Dj Kostek to de facto rezydent mojego studia i tutaj też nie wyobrażałbym sobie innej osoby na jego miejsce.

Pozostając przy osobie Gabriela, dlaczego zdecydowaliście się właśnie na niego? Nie baliście się negatywnych opinii, że przyjmując go w swoje szeregi obierzecie azymut na bardziej komercyjne (radiowe) granie?

Ja tak nie myślę, choć w pierwszej chwili, gdy zdecydowałem się na wykonanie telefonu do Gabriela, w mojej głowie powstało pytanie czy rzeczywiście damy radę. Po pierwszym spotkaniu wiedziałem już, że mamy podobne gusta muzyczne i że może coś z tego być. Poza tym możecie wierzyć lub nie, ale ja odsłuchałem hit Gabriela „Kroplą deszczu” jakiś miesiąc temu.. hehe. Nie interesuje mnie polski pop, to nie moje klimaty i nie dążę w swojej twórczości do zdobywania posłuchu w rozgłośniach radiowych grających hity dla pracowników zakładów pracy.

Płyta posiada fenomenalną, klimatyczną okładkę i przyznam, że stylistycznie idealnie pasuje do kapel parających się progmetalem. Wy z tym gatunkiem macie raczej niewiele wspólnego. Powiedz coś więcej o tym obrazie.

Szukaliśmy wyrazu dla określenia muzyki w obrazie. Myślę, że nam się to udało. Słowo Candida ma wiele znaczeń. Jakich? Odsyłam do słownika języków obcych

band

Album nazwaliście „Frutti Di Mare” – zdradź o co w tym wszystkim chodzi, bo jak na tytuł rockowej płyty, ten pomysł wydaję się być dość intrygujący.

Hehe… dla mnie owoce morza symbolizują coś co jest ponad przeciętność. Przecież codziennie ich nie jemy. Chcemy, aby nasza muzyka właśnie taka była, tak jak owoce morza. Po drugie, po raz kolejny, odsyłam do słownika celem rozszyfrowania wielu znaczeń słowa Candida.

Patrząc na tytuły poszczególnych utworów widać pewną prawidłowość – wszystkie nazwane są krótko, jednym słowem. Skąd taki pomysł?

Jest w tym pewny klucz. Podam tzw. podpórkę krew = krewetki. Pozostałe nazwy sami postarajcie sobie odczytać.

W swoich kompozycjach stosujecie wyłącznie polskie teksty, co nie zawsze jest takie proste. Przyznam jednak, że w przypadku Candida prezentuje się to jak najbardziej pozytywnie.

Tak, Gabriel pisze świetne teksty. Podczas nagrywania wokali miałem uczucie, że śpiewa o moich sprawach. Nie wiem na ile byłem jego inspiracją, ale nie ukrywam, że parę piosenek sprawiło, że ciarki przeszły mi po grzbiecie. Śpiewanie po polsku nie należy do łatwych zadań. Uważam, że Gabriel robi to rewelacyjnie.

To pytanie raczej średnie dla bębniarza, ale może nie będzie tak źle 😉 Odnoszę wrażenie, że Gabriel podszedł do tekstów dość osobiście i pisze o swoich własnych doznaniach, przeżyciach.. Coś Ci o tym wiadomo?

Tak, jeden tekst na pewno jest o jego osobistych przeżyciach, które miały miejsce podczas komponowania płyty. Jednak nie zdradzę, o jaki utwór chodzi. Ten przywilej poinformowania fanów pozostawiam twórcy tekstów.

Powiedz jak powstają kompozycje Candida. Z bookletu wynika, że jest to praca zespołowa, a jak jest naprawdę?

Oczywiście zespołowa, choć często korespondencyjna. Niestety nie mieliśmy czasu i budżetu (dwóch członków zespołu mieszka poza Poznaniem) aby realizować powstawanie płyty tylko i wyłącznie na próbach. Produkcja albumu odbywała się w studio, które jest moją własnością, co dawało nam komfort w dysponowaniem czasem przy realizacji nagrań.

Do promocji „Frutti Di Mare” podeszliście poważnie. Powstał m.in. teledysk do kawałka „Gusty”. Jak w ogólnie wygląda promocja nowej płyty, kto Was wspiera, pomaga? A może musicie liczyć w głównej mierze na siebie?

Jesteśmy w 100 % zespołem niezależnym. Sami się finansujemy, sami wydajemy płyty. Nie stoi za nami żaden wydawca, nie mamy agencji, która reprezentowałaby nasze interesy. Dodam, że nie jest to nasz wybór. Po prostu tak jest. Większość polskich zespołów ma taką sytuację. Tak obecnie wygląda polski rynek. Jeśli się inwestuje w muzykę, to tylko w tę, na której musi się zarobić i to jak najmniejszym kosztem Wytwórnie muzyczne, to obecnie hurtownie płyt. Nie ma tam miejsca na szukanie nowych brzmień, promowanie niszowych, alternatywnych zespołów.

Maciek, zdradź plany na najbliższą przyszłość. Jakaś trasa po Polsce, czy też powoli przymierzacie się do komponowania premierowego materiału, a może jeszcze coś innego chodzi Wam po głowach?

Obecnie rozpoczynamy grać koncerty klubowe. Więcej na ten temat znajdziecie na naszej stronie internetowej www.candida.pl. Myślę, że w okolicach marca bieżącego roku ukaże się nasz drugi singiel z promującym go teledyskiem. Nowy materiał zamierzamy komponować pod koniec tego roku tak, aby wyprodukować nową płytę w 2014 roku.

No cóż na koniec może mała autoreklama z Twojej strony. Jak zachęciłbyś sympatyka progresywnych klimatów do sięgnięcia po „Frutti Di Mare”.

Hehe… na płycie jest utwór na 7/4. A tak na poważnie… Bardzo dobra produkcja albumu, świetnie teksty zaśpiewanie po polsku, ciekawe zastosowanie elektroniki w połączeniu z gitarowym żywym graniem. Słuchacz muzyki progresywnej nie może przejść obojętnie nad tym albumem.

Dzięki za wywiad i do zobaczenia na żywo!

Pytał: Marcin Magiera

Dodaj komentarz