„Warto było czekać na te piękne czasy” śpiewał kiedyś Jan
Kaczmarek, i choć cytowane słowa dotyczą zupełnie innych wydarzeń,
jak ulał pasują do faktu wydania debiutanckiej płyty BRAIN CONNECT.
Nagranie albumu „Think Different” zajęło im lata, ale w końcu jest! I to
jaka! Można by w tym miejscu przytoczyć sparafrazowane przemówienie
Kiwaczka z radzieckiej bajki: nagrywaliśmy, nagrywaliśmy aż
nagraliśmy, hurra!” O kulisach powstawania płyty i nie tylko,
porozmawialiśmy z Krzysztofem Walczykiem i Marcinem Szlachtą.
W
2010 wydaliście Ep-kę „Get On Time” , w 2011 widziałem was na scenie
siemianowickiego klubu, już wtedy robiliście wrażenie swoimi
umiejętnościami, a potem cisza….. Na pytanie, co się dzieje z zespołem
Brain Connect słyszałem zwykle odpowiedź: nagrywają płytę. Szczerze
mówiąc, trochę wam zeszło. Dlaczego tak długo to trwało?
Krzysztof Walczyk: To nie było tak, że przez ostatnie
iks lat nagrywaliśmy płytę. Nagrywana była częściowo i odkładana na
półkę, dlatego tak się nam to przeciągało. W końcu udało się i mamy
wreszcie gotowy produkt.
W między czasie pojawił się singiel , a na nim utwory z
najnowszej płyty, jednak wersje się różnią…. Skąd te różnice i od
kiedy macie skomponowany materiał ?
Marcin Szlachta: W zasadzie od trzech lat. Niektóre
utwory z płyty, jak „Prognose” i „Brain onto this” powstały bardzo
szybko : jedna próba jeden utwór. Na płycie są jednak też takie,
których proces powstawania i ostatecznego zamykania całokształtu można
liczyć w latach. Różnie to bywało. Na pewno niektóre kompozycje są już
dość wiekowe i mocno ograne.
Wasze utwory są bardzo rozbudowane, zawarliście w nich sporo
różnych emocji. Zastanawia mnie , jak komponujecie takie numery jak na
przykład „Liberate Your life”?
KW: Utwory te powstają z biegiem czasu, jakby
dojrzewają. Najpierw powstają pojedyncze pomysły, które zlepiamy w
całość. Z próby na próbę dany kawałek nabiera muzycznego smaku. Potem
dopracowujemy fragmenty, zawsze coś poprawiamy, zmieniamy i ostateczny
efekt jest taki, jaki jest. Wymaga to po prostu pracy.
Jak powstają Wasze kompozycje? To praca zbiorowa, czy pomysł jednej osoby, nad którym potem pracujecie wspólnie?
KW: Nie ma reguły. Mamy utwory „jednoosobowe”, czyli
ktoś przynosi gotowca, a my nad nim pracujemy, oraz takie, które
szlifujemy wszyscy i każdy dokłada coś od siebie.
Czterech facetów w składzie i, jak sądzę- każdy ma swój
muzyczny gust. Zgadzacie się pracując nad materiałem, czy każdy ciągnie
w swoją stronę?
KW: W pewny sensie działamy w sposób hybrydowy. Na
pewnym polu wszyscy się rozumiemy i dogadujemy, jesteśmy zgodni. Druga
natura każdego z nas to absolutne przeciwieństwa i utwory powstają na
zasadzie: czyja natura przeważy. Czasem od pierwszego strzału wszyscy
się zgadzamy i jesteśmy pewni, że tak ma to wyglądać. Innym razem czy
przez wiele tygodni prowadzimy delikatną walkę między sobą, w jakim
kierunku w danym momencie będziemy podążać.
MS: Może się to wydawać dziwne, ale często zdarzało się
, że dany utwór powstał od rytmu perkusyjnego. Nie miał zamysłu
harmonicznego. Najpierw powstał rytm, a potem robiliśmy harmonię i całą
resztę. Jednym zdaniem – jest to wypadkowa różnych podejść.
Nie ma z nami Janka Mitoraja, więc dziś musicie się za niego
wytłumaczyć. Momentami słyszę w jego grze inspirację gitarą Pata
Methenego. Dla was jest to tak samo słyszalne?
MS: Szczerze? Nigdy się nad tym nie zastanawiałem.
Wiem, że Janek od początku, od chwili, kiedy zaczął z nami grać miał
skłonności do jazzu. Jest wielu różnych wykonawców, których słucha i
czerpie inspiracje, stara się jednak znaleźć swój styl. Trudno mi
doszukać się w jego grze Pata Methenego, może jeżeli chodzi o brzmienie
gitary. Natomiast frazowanie Janka jest dla mnie strasznie
charakterystyczne. W ciągu jednej sekundy potrafi przejść z łagodnej
jazzowej gitary do ostrego rockowego grania.
Teraz będzie pytanie szczególnie lubiane przez artystów. Moim
ulubionym utworem z „Think Different” jest „Liberate Your Life”. Jakie
są Wasze?
KW: W trakcie nagrywania albumu, a trochę to trwało,
mój ulubiony utwór ciągle się zmieniał. W obecnej na pierwszym miejscu
jest właśnie „Liberate Your Life”. Najfajniej mi się gra ten numer i
zawsze robię to z wielkim entuzjazmem.
MS: Ja też skłaniam się w tę stronę, ponieważ utwór
jest złożony i ma w sobie dużo zmiennych, zmienia się w trakcie trwania
jego charakter. „Liberate Your Life” jest dla mnie perełką.
KW: Co najciekawsze, ten utwór w pewnej części jest
dokładnie ustalony od początku do końca, a ma też części zupełnie
improwizowane. Wykonywany na żywo nie zawsze jest taki sam. To jego
zaleta. Nie we wszystkich utworach pozwalamy sobie puszczać wodze
fantazji i grać to, co nam w danym momencie przyjdzie do głowy.
Brzmi zachęcająco, trzeba zatem wybrać się na wasz koncert!
Otwieracie trzecią edycję Rock Area On Stage. 10 października zagracie w
Katowicach w klubie Katofonia. Jaki będzie Wasz set koncertowy?
KW: Generalnie mamy zamiar zagrać całą płytę, być może
dorzucimy coś z utworów poprzednich. Może zagramy coś z utworów, które
znajdą się na następnej płycie, bo już mamy takie.
MS: Dokładnie tego jeszcze nie ustaliliśmy, ale priorytetem jest płyta.
KW: To będzie pierwszy koncert po wydaniu płyty, więc przygotowujemy się do niego bardzo dokładnie.
W utworze „Eridanus” pojawił się Michał Szafraniec grający na saksofonie . Jak to się stało?
MS: Przyczynił się do tego Janek (Mitoraj przyp. WZ),
który zna Michała. Mieliśmy pomysł, żeby pojawiło się w tym utworze
jakieś solo na instrumencie, którego w składzie nie posiadamy. Padło
akurat na saksofon.
„Heroin is Hidden in Ochódzki’s Luggage” – jak to się stało że Rysio Ochódzki trafił do Waszego repertuaru?
KW: Wcześniej tytuł tego utworu był zupełnie inny,
nawiązywał do budowy kompozycji i jego klimatu. Niestety, z pewnych
względów nie mogliśmy użyć tamtego tytułu. Powstał pomysł alternatywny,
który nam się skojarzył z muzyką zawartą w utworze.
Właśnie jak to jest? Powstaje muzyka i do niej szukacie tytułu?
Czy macie w głowach temat będący impulsem do stworzenia muzyki a potem
rozwijacie go muzycznie?
KW: Z tym bywa różnie. Na przykład teraz pracujemy nad
utworem, no już będzie chyba drugi rok, który od samego początku ma
tytuł. Wiadomo, że choć wciąż jest „na warsztacie” i w trakcie obróbki –
tak będzie się nazywał.
Używasz organów Hammonda, instrumentu uwielbianego przez klasyków rocka. Co Ty w nim widzisz wyjątkowego?
KW: Jest według mnie jednym z niewielu instrumentów
klawiszowych, o ile nie jedynym , na którym można zagrać naprawdę ostro.
Inne klawisze mają taką charakterystykę i taka jest specyfika tych
instrumentów, że wstawia się tło, czasami jakiś temacik. Natomiast,
żeby tak naprawdę ostro przywalić to tylko na Hammondzie i właśnie
takie brzmienie bardzo lubię.
Teraz zadam pytanie z mojego ulubionego tematu. Kto ze znanych
muzyków jest dla was wzorem do naśladowania. Marcinie, który gitarzysta
basowy?
MS: Właśnie że jeżeli o mnie chodzi to nie bas, bowiem
moim ulubionym wykonawcą jest Tangerine Dream i muzyka elektroniczna
:Klause Schulze, a przede wszystkim Edgar Froeze. Może wydawać się to
dziwne, ale to są ludzie, którzy ukształtowali moje uczucia muzyczne.
To jak to się stało, że bas trafił w Twoje ręce?
MS: Ponieważ ten instrument przypadł mi do gustu, gram
także na klawiszach, ale ten po prostu lubię. Wydaje mi się ,że
instrument ma drugorzędną rolę, najważniejszy jest pomysł, który
znajduje się w głowie. Instrument jest później.
Jakie są Twoje preferencje muzyczne Krzysztofie?
KW: Staram się słuchać każdego rodzaju muzyki, to się
na przestrzeni lat cały czas zmienia. Takim najbardziej pojemnym
gatunkiem jest rock, wszelkiego rodzaju odmiany rocka. Ostatnio również
troszeczkę jazz, ale też nie gardzę muzyką klasyczną i tutaj mam kilka
takich kierunków w muzyce, do których bardzo chętnie wracam.
Jest szansa żebyś nam uchylił rąbka tajemnicy jakie to kierunki muzyki, jacy artyści są najbliżsi sercu?
KW: Jeśli chodzi o muzykę rockową jest to Kieth
Emerson, którego wykonań najchętniej słucham. Z muzyki klasycznej.. W
szkole muzycznej kazano nam słuchać różnych rzeczy i zawsze miałem
problem z Mozartem, wręcz go nie lubiłem, ale ostatnio to się
odmieniło. Nie są to jakieś formy bardzo rozbudowane, ale jednak talent
i wykonawstwo to jest dla mnie coś niesamowitego.
(Również Jan Mitoraj ma wykształcenie muzyczne, studiował w Akademii
Muzycznej w Katowicach, specjalność realizację dźwięku – przp. WZ)
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał: Witold Żogała
foto: Kamil Kowalski