Projekt BLIND EGO powstał jako odskocznia gitarzysty RPWL. W jego ramach Kalle Wallner, mógł dać upust swojemu umiłowaniu cięższego grania. Z płyty na płytę okazało się że formacja dorobiła się swojego brzmienia i stylistyki. Wydaje się zresztą zataczać kręgi i zyskiwać fanów prog rocka poza bazą swojej macierzystej formacji. Nowa płyta właśnie wylądowała na półkach sklepowych, skorzystaliśmy więc z okazji wypytania o kilka tematów z nią związanych, twórcę BLIND EGO.
Kiedy nagrywałeś „Liquid”, zdecydowałeś się powierzyć obowiązki wokalne trzem wokalistom. Prawdopodobnie wiedziałeś już w tym momencie, że nie będzie szans by utrzymać taki skład.
Wcześniej już miałem rożnych muzyków na pierwszym albumie BLIND EGO – „Mirror”.
Pomysł rozpoczęcia projektu solowego to z jednej strony chęć realizacji moich rockowych pomysłów, ale z drugiej strony okazja by nie koncentrować się na składzie, ale pracować właśnie z różnymi muzykami. Potem album „Numb” produkowałem ze stałym składem, bo czułem wówczas że tak będzie idealnie. Sytuacja ma się podobnie jeśli chodzi o dwa poprzednie albumy. „Liquid” ma różnych basistów i wokalistów. Długa przerwa przed nim doprowadziła do pomysłów czysto studyjnego projektu. Aczkolwiek skład koncertowy był tak świetny, tak ze względu ma pracę zespołową jak i spójność. Między innymi to zmotywowało mnie do wydania albumu koncertowego. „Liquid Live”, ale I bardzo zainspirowało w kwestii piosenek na „Preaching To The Choir”. Tego ducha naszych koncertów chciałem sprowadzić na kolejny album studyjny.
No właśnie, rok po wydaniu poprzedniej płyty nagraliście „Liquid Live” i Scott Balaban zajął miejsce za mikrofonem. Kiedy nastąpił ten moment, że wiedziałeś że to będzie stały skład z którym możesz nagrać koleją płytę?
To czas pokaże czy ten skład przetrwa na stałe. Nigdy nie skupiałem się na tym by stworzyć kolejny zespół ze stałą obsadą. Ale w końcu przekonała mnie energia jaką byliśmy w stanie wykrzesać na scenie. Czułem się jakbyśmy byli razem w trasie od lat, prawie rozumieliśmy się bez słów. Ten stan rzeczy postępował podczas trasy i podczas ostatniego występu na NIGHT OF THE PROG Festival w Loreley, byłem wówczas przekonany, że nie tylko chcę opublikować koncertówkę z tej trasy, ale też nagrać nowy album z tym składem.
Wybrałeś „Burning Alive” na pierwszy singiel – melodyjny i lekki kawałek, następny singiel „Massive” jest cięższy i bardziej progresywny. Jaki był zamysł publikacji ich w takiej kolejności?
„Preaching To The Choir” ma dla mnie kilka nowych aspektów. Z jednej strony odbieram ją jako płytę bardziej rockową, cięższą i prostszą, z drugiej strony zawiera sporo elementów progresywnych, a nawet popowych piosenek. Chciałem ukazać tą wszechstronność doborem singli. „Burning Alive” jest bardzo pozytywną piosenką, to zdecydowane “tak” dla życia. Tym pozytywnym oświadczeniem chciałem pokazać optymizm wewnątrz zespołu. „Massive” pokazuje cięższą I bardziej swawolną stronę BLIND EGO.
Lubisz czarno-białe klipy, nieprawdaż? 😉
Tak, zawsze! Lubię też nieme i czarno-białe filmy.W przypadku „Massive” to się samo prosiło. Nagrywaliśmy klip w nieużywanym podziemnym szybie w Hamburgu. Tam w zasadzie niewiele było kolorów. Wiele ujęć robionych było z ręki, czerń i biel dosłownie się narzuciła.
Czy macie w planach realizację kolejnych klipów, może lyric-video?
Wciąż mam sporo pomysłów, zobaczymy co da się zrobić.

Premiera nowego albumu wypadła w Walentynki. Czy poleciłbyś „Preaching To The Choir” jako dobry prezent dla ukochanej osoby? 😉
Nie jestem fanem nowoczesnych świąt jak Walentynki czy Halloween. Za
mojego dzieciństwa nie funkcjonowały, nie mam z nimi żadnych związków.
Wolę dawać kwiaty czy podarki mojej zonie cały rok. Nie muszę robić
tego, czego wymagają komercyjne święta. Więc premiera w Walentynki to
zwykły zbieg okoliczności.
Pod koniec lutego zaczynacie trasę i gracie 8 koncertów, 8 dni z
rzędu. Dlaczego zdecydowałeś się zabukować koncerty w tak
skoncentrowanej formie?
To dla mnie dość normalne. Przez lata przywykłem do koncertowania takimi
blokami. Ma to swoje dobre strony logistyczne, ale też możesz się do
takiego bloku dużo bardziej intensywnie przygotować. Ale to zaledwie
pierwsza część. Wciąż pracujemy nad kolejnymi koncertami i festiwalami i
mam nadzieję wiele więcej można będzie dodać do kalendarium.
Jakieś szanse by zobaczyć was na koncercie w Polsce?
Właśnie. Mam nadzieję, że album spodoba się polskim słuchaczom i dzięki temu będziemy mogli również u was zagrać w tym roku.
Minęło siedem lat między wydaniem drugiej i trzeciej płyty BLIND
EGO. Czy nie miałeś w tym czasie planów by zrezygnować z „solowej
kariery” i skupić się wyłącznie na RPWL?
Szczególnie w latach 2010 do 2015 byłem bardzo zapracowany. Założyliśmy
własną wytwórnię Gentle Art Of Music w 2010 roku i następnie wydawaliśmy
nie tylko RPWL, ale też innych artystów między innymi Sylvan i
Subsignal. Ale byliśmy też zajęci samym RPWL, to opóźniało prace nad
BLIND EGO. Wiadomo jak szybko leci czas. I nagle zrobiło się siedem lat
między „Numb” i „Liquid”. Ale nigdy nie rozważałem by odpuścić sobie ten
projekt. Z tym że wszystko zajmuje czas.
Jaki jest twój sposób komponowanie muzyki BLIND EGO? Czy
znajdują się tam jakieś pozostałości zbyt ciężkie dla PRWL? A może od
samego początku piszesz z intencją wykorzystania utworu w BLIND EGO?
W przypadku pierwszego albumu, sporo było takich pozostałych utworów,
które nie mogły by być rozważane pod kątem RPWL. Po tym jak
zadecydowałem wystartować z BLIND EGO, pisałem również piosenki na
debiutancki album. Od drugiej płyty to się zmieniło i komponuję wprost
pod BLIND EGO. W większości przypadków kiedy piszę utwór, wiadome jest
od początku czy pasuje do RPWL czy BLIN EGO.
Podoba mi się bardzo „Preaching To The Choir” i mam nadzieję że
spodoba się wszystkim fanom. Życzę wam chłopaki powodzenia w promocji
nowego albumu i mam nadzieję – do zobaczenia w trasie.
Pytał: Piotr Spyra