Black River to kapela, która szturmem zdobywa serca kolejnych fanów.
Drugi album formacji zatytułowany „Black’n’Roll” został podparty dużym
tournee po Polsce (u boku Behemoth) i choć estetyka, w której obraca się
warszawska formacja jest skrajnie odmienna od pomorskich „diabłów” to
przyjęcie było gorące. O trasie, płycie i planach na przyszłość
opowiedział nam Piotr Wtulich.
Cześć. No to doczekaliśmy się kolejnego albumu! Nie pytam, czy
jesteście zadowoleni, bo to chyba jest oczywiste, zapytam może jak Wam
się nad tym wydawnictwem pracowało? Czy na płytę trafiło jeszcze coś co w
zamyśle miało być kolejnym utworem Neolithic? Czy może ten etap jest
już definitywnie zamknięty?
Zamknięty na klucz (śmiech). Wszystkie kawałki które znalazły się na
płycie są jeszcze ciepłe. Powstały w okresie marzec-maj 2009 z totalnych
improwizacji. Wszystko poszło jakby z rozbiegu. Nabijasz i jedziesz,
odsłuchujesz i okazuje się że to tak w zasadzie ma właśnie wyglądać.
Potem już tylko jakieś drobne korekty, dogrywki etc… Złapaliśmy
wspólny kierunek, ograliśmy się jako zespół i w zasadzie praca nad tą
płytą była czystym relaksem.
Black’n’Roll wydaje się kontynuacją debiutu, choć nie obeszło się bez
pewnych zmian. Jest jeszcze brudniej i… to chyba płyta nieco
trudniejsza i bardziej wymagająca w odbiorze…
Zagraliśmy trochę koncertów podczas których rozmawialiśmy dużo o
przyszłej płycie, o tym jaki każdy ma pomysł na jej brzmienie, jak ją
chcemy i z kim nagrać i aby brzmiała bardziej jednolicie, niemal jak
koncert. Te rozmowy dużo nam dały bo potem już w zasadzie nie musieliśmy
niczego omawiać, wszystko poleciało niemal samo. Na pewno powstała
płyta nieco trudniejsza w odbiorze i wymagająca więcej uwagi od
słuchacza. Ale moim zdaniem to bardzo dobrze gdyż jeżeli już ktoś się
przez nią przegryzie, ta muza ma większą szansę przetrwać próbę czasu.
Czy nagrywając album zakładaliście, że ma wyglądać tak a tak, mieć
takie a nie inne brzmienie, czy może jest to spontaniczna roc’n’rollowa
jazda?
Brzmienie wypracowaliśmy już sobie na próbach, koncertach i należało to
tylko odpowiednio uchwycić. Gramy i nagrywamy na tych samych sprzętach,
ogranych i sprawdzonych na różnych frontach. Potem tylko lekko gałką w
lewo lub w prawo i jest to czego szukasz. W zasadzie im gorzej coś brzmi
tym dla nas lepiej i tej zasady głównie się trzymaliśmy(śmiech).
Zagraliście (u boku Behemoth) dość dużą trasę. Jakie wspomnienia? Jak
było przyjmowane Black River? Muzycznie jesteście trochę z innej bajki.
To było dla nas spore wyzwanie. Orion grał dwa sety jednego dnia, więc
musieliśmy otwierać koncerty aby potem mógł odpocząć i przygotować się
do właściwego występu. A otwieracze nie mają nigdy łatwo jak ogólnie
wiadomo. No i nasza stylistyka znacznie odbiegała od pozostałych
zespołów co też rodziło obawy jak zostaniemy potraktowani. Na szczęście
niepotrzebnie się nad tym nawet zastanawialiśmy, wszystko się zgadzało
niemal od intra po zejście ze sceny. Dobre przyjęcie, żywo reagująca
publika, tłok pod sceną… To był dobry start promocji „Black’N’Roll”,
do tego frekwencyjna i towarzyska miazga.

No właśnie…a czy doczekamy się koncertów z Black River w roli głównej?
Właśnie nad tym pracujemy. Powoli dorośliśmy do tego aby spróbować
własnych sił i organizujemy małą trasę w okolicach luty/marzec 2010.
Potrzebowaliśmy trochę czasu aby się ograć, dotrzeć i jakby zapracować
na to aby grać własne samodzielne koncerty. Po prostu przeszliśmy
normalną drogę, jaką przechodzi każdy początkujący zespół. Bez żadnych
ulg związanych z tym, że w innych składach już od tego niektórzy
odwykli. Także mam nadzieję, że już niedługo znowu się zobaczymy na
scenie i tym razem pogramy prawdziwego, pełnego seta.
Myślicie o „uderzeniu” na zachód? Wydaje się, że w Polsce taka muzyka
jest wciąż niszowa, choć z drugiej strony za parę lat być może
będziecie nazywani zespołem, któremu udało się rozruszać polską scenę
„amerykańskiego” rocka.
Ciągle nad tym pracujemy aby wychylić nosa z kraju, ale to wymaga
jeszcze trochę czasu. Na razie jeszcze za wcześnie aby podawać konkrety
ale widać już światełko w tunelu. Po raz kolejny zauważam, że dużo
łatwiej by nam było grając dużo mocniej ale my jesteśmy uparci (śmiech).
Kto wpadł na pomysł Jumping Quenny Flash? W Antyradio to niemal hit tego albumu:)
Chcieliśmy nagrać jakiś cover. Myśleliśmy nad różnymi kawałkami i
wreszcie Taff zarzucił temat ze Stones’ami. Ograliśmy sprawę po naszemu,
zaprosiliśmy do chórków naszych przyjaciół z Forum Black River i jest.
Wyszło fajnie i cieszy fakt, że ktoś to zauważył i włączył do
harmonogramu rozgłośni.
Płyta wydana, trasa zagrana, co teraz? Już myślicie o kolejnym albumie? Czy może jeszcze na to za wcześnie?
Zdecydowanie za wcześnie. Teraz trzeba zająć się promocją „Black’N’Roll”
i dotrzeć z tą płytą gdzie się da. Nagrać jakiś klip, bo przed trasą
kończyliśmy zgranie płyty i nie było jak i kiedy nad tym posiedzieć.
Skupić się trzeba na zagraniu większej ilości koncertów, odpowiedzieć na
kilka wywiadów etc. etc. Także na razie dajemy sobie luz z myśleniem o
nowym albumie. Jak nadejdzie odpowiednia chwila, podejdziemy do tematu,
zadziałamy coś na zasadzie pospolitego ruszenia bo to nam najlepiej
wychodzi (śmiech).
Czy te „Danzigowe”, okładkowe skojarzenia są zamierzone? ..a właściwie co na niej jest?:)
Uuuuu…. widzę, że kolega ma płytę zassaną z netu… nieładnie, nieładnie(śmiech) (tu stanowczo protestuję – mam oryginał – przyp. PM (śmiech)).
W książeczce jest widoczna cała grafika znajdująca się fragmentarycznie
na froncie i ktoś uważny bez problemu dostrzeże w tym krowią
czachę(śmiech) (..aż musze sprawdzić – przyp. PM). A czy skojarzenia są zamierzone? Powiem tylko tyle, że Mistrz jest dla nas niedoścignionym wzorem i inspiracją.
Powoli rok dobiega końca. Co w 2009 najbardziej utkwiło Ci w głowie? Czy możesz wskazać swoich tegorocznych faworytów.
Byłem tak zajęty pracami nad płytą i życiowymi, przyziemnymi sprawami,
że na taki bilans roczny jest dla mnie jeszcze za wcześnie. Na spokojnie
nie wysłuchałem chyba w całości żadnej nowej płyty… To był bardzo
zwariowany dla mnie rok i na to pytanie odpowiem dopiero za jakieś dwa
miesiące ale to już raczej tylko sobie (śmiech).
Dzięki za poświęcony czas i powodzenia!!
Ja również dziękuję za całe wsparcie ze strony Rock Area! Do zobaczenia następnym razem.
Piotr Michalski