BLACK BALL SUZI – Zuza Baum, Staszek Nowak (30.05.2014)

blackballsuzi

W waszym bio czytamy, że pierwszy raz na scenie pojawiliście się dopiero w Must be the Music. Czy zatem zespół powstał specjalnie pod ten casting… i „zażarło”?

Zuza: Oo nie nie nie! Staszek z Tomkiem od dawna poszukiwali śpiewającego elementu i tak, na Youtub’ie, napotkali mnie.. Marosz – nasz rytmiczny olbrzym, dołączył tylko chwilkę później. Pomysł spróbowania sił w wiadomym programie pojawił się po paru próbach. Muszę przyznać, że na początku byłam zdecydowanie przeciwna… No a później Tomek przekupił mnie pizzą. Pierwszy koncert, spora scena, spora presja… Niezły chrzest. Ale chyba nie poradziliśmy sobie najgorzej, zważywszy na reakcję jurorów…

Staszek: To jest ciekawa historia. Z tego faktu zdaliśmy sobie sprawę dopiero po nakręceniu odcinka castingowego. To wszystko co działo się wcześniej było tak dziwne a jednocześnie tak naturalne – nasze spotkanie, próby, sesje w studio itd. Mieliśmy wrażenie, że znamy się strasznie długo i występ w MBTM przed publicznością był czymś tak normalnym jakbyśmy razem robili to od wielu lat.

Z jakimi intencjami pojawialiście się na scenie… czy zespół istniałby dalej gdybyście usłyszeli 3xNIE?

Zuza: Na przyszłość i rozwój tego bandu od początku mieliśmy milion dwieście planów. Od A do Z. Program Must Be The Music miał być jedynie pomocą w ich realizacji. Jesteśmy jednak bardzo z sobą zżyci i jeszcze bardziej zdeterminowani – nawet 10xNIE nie powstrzymałoby groove’dzilli.

Staszek: Udział w MBTM to tak naprawdę jeden z bardzo wielu punktów promocji zespołu i naszej płyty. Podejmując decyzje o udziale w programie mieliśmy pełna świadomość, po co tam idziemy. Od początku musieliśmy brać pod uwagę nawet opcję 4xNIE. To wynika z koncepcji programu. Spotkaliśmy takich uczestników, którzy nie byli przygotowani na takie werdykty i widzieliśmy jak to boli. Nas spotkało coś myślę trudniejszego do przełknięcia. Dostaliśmy 4xTAK a jednak nie znalazło się miejsce dla nas w kolejnym etapie bez jednego komentarza. I tu wracamy do Twojego pytania. Naszą intencją było przedstawienie zespołu, że jest, że właśnie nagrał debiutancką płytę, że od samego początku jesteśmy gotowi zmierzyć się z tym „nieprzyjaznym” światem.

Czy uważacie takie „talent show” za dobre miejsce dla zespołów rockowych?

Zuza: Jak już wcześniej zaznaczyłam, nie byłam szczęśliwa gdy przegrałam w demokratycznym głosowaniu „IDZIEMY DO MBTM CZY NIE?”. Nie oglądam tego typu programów, sama ich idea mnie odrzuca… Nie oszukujmy się, muzyka rockowa nie jest muzyką którą usłyszymy w supermarkecie, czy też w autobusie, więc zespoły cięższych klimatów startują ze znacznie gorszej pozycji, zarówno ogólnie na rynku muzycznym, jak i w takich programach, które nastawione są raczej na muzykę lepiej przełykalną, by nie nazwać jej komercyjną.

Staszek: Ja uważam, że zdecydowanie tak. Jeśli rockowe zespoły odpuszczą pole innym wykonawcom, to niech nie narzekają. Kto nie walczy – nie wygrywa. A z drugiej strony to konfrontacja własnych wyobrażeń z rzeczywistością. Ważna lekcja dla tych, którzy chcą się czegoś dowiedzieć. Dla żądnych sukcesu chwila pokory, co programy już wielokrotnie udowodniły.

Ile materiału było gotowe w momencie kiedy pojawiliście się w programie…

Staszek: Dokładnie cały. Byliśmy gotowi zagrać którykolwiek z utworów znajdujących się na tej płycie. Dlatego od samego początku mówiliśmy: jesteśmy gotowym zespołem, to nie eksperyment, nic nie testujemy, to nie jest kolejny pomysł na siebie, to zespół bez przeszłości, nazwisk a jednak z własną tożsamością.

Hipotetycznie… jeśli kiedyś w zespole za mikrofonem pojawi się jakaś „Kasia” zmienicie nazwę na BLACK BALL KATHY? 😉
To żart… 😉 ale skąd w takim razie „BLACK BALL” w nazwie?


Staszek: Kiedy spotkaliśmy się z Zuzą pierwszy raz i zagraliśmy pierwsze wspólne nuty, przed oczami wyświetlił mi się taki obraz sytuacji. Mała dziewczynka o niewinnych oczach machająca czarną kulą na łańcuchu. Taka kompletnie nieświadoma demolka w pięknym stylu. Kiedy kilka tygodni później zastanawiałem się nad nazwą, pomyślałem – co zobaczy publiczność na koncercie? I obraz wrócił. Więc nazwa to swego rodzaju słowne streszczenie tego obrazka. Dlatego też Black Ball Suzi jest czymś bardzo osobistym i przypisanym tylko dla tej konfiguracji.

Materiał na płycie jest polskojęzyczny… ale nie do końca… myślicie o jakiejś promocji zagranicami? Choćby na Słowacji? A może pokusicie się o wydanie angielskojęzycznej wersji albumu?

Staszek: Od samego początku zakładaliśmy wydanie anglojęzycznej wersji płyty. Stąd też obecność utworu Downfall jako bonus. To nie jest kwestia próbowania swoich sił za granicą. Tworzymy i chcemy się tym dzielić z ludźmi. Więc angielskie teksty to tylko sposób ułatwiający komunikację między zespołem a publicznością. My na co dzień to przerabiamy w zespole. Ja rozmawiam z Maroszem po czesku, Marosz ze mną po słowacku, Zuza z Maroszem po angielsku, Tomek wszystkimi tymi językami na raz i jeszcze Marosz stara się mówić po polsku. Jeśli ludzie chcą ze sobą nawiązać kontakt to zawsze znajdą sposób. Jest o wiele przyjemniej kiedy wykona się taki gest w stronę publiczności. Więc tak naprawdę to tylko kwestia możliwości twórczych, finansowych i chęci nagrywania podwójnych płyt. Również dla naszych braci Słowaków chcielibyśmy wykonać taki gest. Kto wie może kiedyś i po słowacku?

Czy modelka z waszej okładki miała problemy ze zmyciem tego makijażu? 😉

Zuza: Na okładce jestem oczywiście ja, choć może na to nie wygląda.. Wyobraźcie sobie taką sytuację: Ja, zaraz po „czarnej” sesji w okolicach Bielska. Na prysznic nie ma czasu, zaraz odjeżdża mój autobus do Nowego Sącza. Mokre chusteczki wiele nie zdziałały.. Kierowca autobusu wyglądał na przerażonego mimo kaptura na głowie.. Rock’n Roll

Staszek: No to była przygoda. Na początku zakładaliśmy udział modelki ale jak Zuza zobaczyła koncepcję to sama wyszła z inicjatywą, że chce mieć taką sesję. Ja nie miałem odwagi jej tego zaproponować. To było wyzwanie pod każdym względem ale jak zwykle trud się opłacił.

Jak tworzycie materiał i gracie próby? Mieszkacie w pewnych odległościach… dla organicznego zespołu rockowego to chyba jednak trochę problem…

Zuza: Było parę prób u mnie, w Nowym Sączu, jedna w Bratysławie.. Jednak zazwyczaj spotykamy się w połowie drogi. Miasto Strumień i nowy emGOK to doskonałe miejsce z którego emanuje pozytywna energia sprzyjająca tworzeniu i ogólnej integracji .

Staszek: Mieszkamy w sporych odległościach od siebie i dlatego też na samym początku musieliśmy ustalić system pracy, który gwarantowałby normalne funkcjonowanie zespołu. Ta sytuacja zmusiła nas do pracy w sposób profesjonalny, to znaczy bardzo dużo pracujemy indywidualnie. Zazwyczaj Marosz przyjeżdża do Polski ale mieliśmy już próby w Bratysławie, jak również w środku lasu w Beskidzie Niskim (śmiech). Taki zespół wymaga dużo dyscypliny, planowania, wyrozumiałości a przede wszystkim pasji. Spotykamy się np. raz na 3 tygodnie i przez 4 dni i noce, gramy i spędzamy czas ze sobą. Dzieli nas nie tylko odległość ale wiek, język, mentalność. Wszystkiego uczymy się trochę jak dzieci ale sprawia nam to wielką przyjemność. Ta sytuacja nas hartuje i przekonuje, że możemy wspólnie – wszystko.

Jaki jest wasz docelowy odbiorca? Czy macie jakąś strategię, jak pozostać w świadomości widzów, którym spodobał się wasz występ w TV?

Zuza: Docelowy odbiorca..? Chcemy być słyszalni wszędzie! Co do występu w TV i oczekiwań widzów.. Cóż, na scenie w MBTM pokazaliśmy pazur, który dostrzec można w całej prezentowanej przez nas muzie. Pokazaliśmy siebie i właśnie to zawiera pigułka naszego debiutanckiego krążka.

Staszek: Naszym odbiorcą jest każdy kto słucha takiej muzyki. Każdy kto w muzyce rockowej poszukuje poza rozrywką, treści – to o czym jest ta piosenka. My po prostu robimy swoje. Występ w TV tak naprawdę nie ma żadnego wpływu na nasze plany. Mamy takie czasy, że każdy kogo w jakikolwiek sposób zaintrygował BBS może śledzić nasze poczynania na profilu. W tej chwili zajmujemy się promocją płyty, przygotowujemy jesienną trasę po Polsce i w ogóle chcemy grać jak najwięcej koncertów, spotykać się z ludźmi i fanami.

Przeciętny odbiorca muzyki rockowej, niekoniecznie jest fanem tego typu programów… nie boicie się macoszego potraktowania przez „środowisko”?

Zuza: Muszę przyznać, że sama zawsze traktowałam tak zespoły którym udało się zaistnieć w jakimkolwiek muzycznym talent-show. Kwestia zazdrości? Nie sądzę, ale też nie wykluczam – podświadomość podstępna sprawa. Myślę, że ten program ani trochę nas nie zmienił. Nie daliśmy okroić się z surowości, którą osobiście cenię w rockowej muzyce –myślę, że to daje innym podstawę do odpuszczenia sobie krzywych spojrzeń w kierunku Black Ball Suzi

Staszek: Muzyka broni się sama. Z drugiej strony zespoły obrażają się na publiczność, że nie przychodzi na koncerty tylko ogląda TV. Takie mamy czasy i nie ma co kombinować. Co byśmy nie mówili media, mają siłę opiniotwórczą a telewizja w szczególności. Jestem zdania, że autentyczność i prawda sceniczna buduje zaufanie do artysty.

Jakie plany na przyszłość… tą bliższą i tą dalszą?

Zuza: Czekamy na ODBIUR tworzymy, nie pozwalamy uniesieniu wyparować.. A przede wszystkim gramy. Jak dla mnie, 17-latki która czuje się tym wszystkim zarówno przytłoczona jak i zachwycona, powinniśmy po prostu trwać w swej determinacji. Bo muzyka się liczy.

Staszek: Najbliższe plany? Kilka koncertów przed wakacjami i zasłużony urlop. To były bardzo pracowite miesiące. Przygotowujemy trasę. Już zaczęliśmy pracę nad materiałem na drugą płytę. Mamy pomysły na jakieś 12 numerów ale jesteśmy kreatywni i chcemy zrobić tę płytę inaczej. Plan przewiduje skompletowanie ok. 30 pomysłów i wybranie tych 10-12 najlepszych. Chcielibyśmy za rok o tym czasie mówić o drugim krążku. Energia aż kipi.

Ostatni akapit pozostawiam dla was, wszystkie chwyty dozwolone 😉

Staszek: O super. Mielibyśmy w tym miejscu pouprawiać trochę polityki albo co najmniej pobiadolić, jak to zespoły rockowe nie mają lekko – bla bla bla. Całe szczęście, to nie nasza bajka. To wszystko o czym tutaj wcześniej mówiliśmy, wydarzyło się w przeciągu ostatnich kilku miesięcy! W październiku będziemy świętować pierwszy rok działalności, na trasie promującej płytę i to będzie najlepsza nagroda dla nas. Spotkanie z fanami na koncertach, ta atmosfera – tęsknimy za tym i nie możemy się doczekać. Wszystkich fanów rockowych brzmień zachęcamy do zapoznania się z naszą płytą bo to dobry album. Oczywiście możemy mówić tutaj o gustach i że nie jesteśmy obiektywni, ale jest to płyta z gatunku – im dłużej słucham tym bardziej się mi podoba. To płyta niepodobna do innych w Polsce, zresztą jak sam zespół ale o tym można się przekonać tylko słuchając jej i przychodząc na koncerty. Usłyszeliśmy mnóstwo budujących komplementów po opublikowaniu singli. Ludzie, których nie znamy pisali nam, że to niesamowite, że to jakby o nich samych te „piosenki” a to jest dowód, że ta muzyka komunikuje z ludźmi i oto nam chodzi. Tak naprawdę Black Ball Suzi dopiero się rozkręca i wszystko przed nami.

Pytał: Piotr Spyra

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *