Apostolis Anthimos wydał właśnie kolejny solowy album. W zasadzie ten fakt był głównym pretekstem naszej rozmowy. Jednak w obliczu zbliżającej się nowej płyty SBB, nie mogło zabraknąć pytań również o nową płytę i zapowiedziane koncerty SBB.
Zapraszam do lektury poniższego wywiadu..
Na początku chciałbym pogratulować wydania udanego albumu.
Udany? (śmiech)
We wkładce albumu „Miniatures” czytamy, że album był rejestrowany we
wrześniu i to w zaledwie 3 dni. Jest to zatem materiał świeży i
aktualny. Proszę powiedzieć, kiedy powstały utwory, które znajdują się
na płycie?
Te utwory powstawały dość długo, nad niektórymi tematami pracuję jakiś
dłuższy czas i niektóre z nich tak naprawdę zapętlają się tak na stałe
dopiero w studio. To ciężko powiedzieć, dużo jest spraw muzycznych,
które odbywają się na gorąco, dużo improwizacji oprawy w tym
wszystkim… emocjonalnie podchodzę do tego pojęcia. Jeżeli mam gotowy
temat próbuję go parę razy w różnych wersjach, aż w końcu wybiorę tą
która mi się podoba.
Właśnie chciałem nawiązać do wstępu, który napisał Andrzej Holm do
albumu „Miniatures” mianowicie, że jest pan perfekcjonistą – i nie
zdziwiłby się gdyby okazało się, że utwory na albumie były dopracowywane
do perfekcji.
Ja z kolei uważam, że są bardziej oparte na improwizacjach, szczególnie te jazzowe motywy.
Te jazzowe motywy są bardzo emocjonalne, improwizacje oddawanie koloru,
zachowanie jakiejś formy oczywiście w ramach w których ja potrafię jakoś
funkcjonować.
Grał pan w wielu projektach zarówno rockowych jak i jazzowych.
Do kogo adresowana jest płyta „Miniatures”? Ja odnoszę wrażenie, ze próbuje ona zadowolić wszystkich pana fanów…
Gram już dosyć długo, począwszy od spraw bluesowych, które zaczęliśmy z
SBB, potem bardzo impresjonistycznych z Niemenem, grałem z Przybielskim,
z Helmutem Nadolskim, potem Tomek Stańko, potem SBB, staram się
spektrum tego wszystkiego jakoś ogarnąć bardzo szeroko, żeby nie było
żadnych szufladek, nie chciałbym szufladkować tego wszystkiego.
Czy pana muzyka w zamierzeniu ma być pewnym przekazem, czy raczej
rozrywką? Jak pan sam postrzega własną muzykę i jakby pan sobie życzył
aby była odbierana przez fanów?
Hmm rozrywka… to jest przekaz jakiejś wartości, trudno mi to teraz
określić. Oczywiście jest dużo satysfakcji jak mi coś dobrze wyjdzie,
ktoś przyjdzie, posłucha i powie jakieś dobre słowo na ten temat – to
mi wystarczy.
Czy album „Miniatures” będzie promowany na żywo?
Po części już gramy niektóre utwory. Na niektórych koncertach grywaliśmy 2 z tych utworów.
Czy uważa się pan za rockmana, czy jazzmana?
Ja jestem nasączony różnymi gatunkami muzyki, jazzmanem wprawdzie nie
jestem, bo nie mam wielkiej edukacji na ten temat, ale miałem do
czynienia, ocierałem się o wszystkie gatunki… trącam tym jakby to
powiedzieć (śmiech)
W przyszłym roku pojawi się nowy album SBB. Zapewne jest on już ukończony.
Nie jest ukończony, dopiero jesteśmy po próbach w Budapeszcie. I 4 grudnia wchodzimy do studia.
Hmm – to dość napięty terminarz…
No tak..
Czego możemy spodziewać się po waszej nowej płycie? Czy będzie to logiczna kontynuacja, czy może muzyczna rewolucja?
No nie wiem, mamy wiele motywów, które ogrywamy w studio, czyli
najdokładniejszy obraz tego wyjdzie dopiero w studio, trudno teraz
powiedzieć coś na ten temat. Całe życie eksperymentowaliśmy, Józek pisze
nowe piosenki, świetne tematy, w większości będą to jego utwory, ale
cała oprawa, efekt będzie znany dopiero w studio i przy miksie.
Dla nas to też jest pewna niespodzianka, dlatego słuchamy – „o jak fajnie”, „o jak źle” itd..
Metal Mind zapowiedział was jako gwiazdę lutowego festiwalu
progresywnego, w Teatrze Wyspiańskiego. W zeszłym roku
zarejestrowaliście tam DVD. Czy tym razem koncert też będzie
rejestrowany?
Metal Mind robi to cyklicznie, po każdej nowej płycie, po każdej trasie.
To jest już trzecia nasza płyta, no i będzie trzecie DVD, tak jak się
spodziewam.
Proszę mi powiedzieć, czy zamierzacie w jakiś inny sposób do tematu
podejść? Aby nie znużyć fanów – w sumie koncercik w tym samym
miejscu…
Jest producent i on o pewnych sprawach decyduje, więc może następnym
razem coś się stanie innego. Tym razem jesteśmy zobligowani poniekąd
umowami i musimy wykonać jego plan.
Jest pan doświadczonym muzykiem, zarówno na rynku polskim i
zagranicznym. Czy z punktu widzenia muzyka wszechstronnego i uznanego
poza granicami Polski – warto tworzyć muzykę Polsce?
Jeżeli ktoś czuje – zawsze warto, to nie chodzi tylko o Polskę,
Spotykamy się czasem z takimi opiniami artystów, że to że tworzą dla
polskiego audytorium, to w pewien sposób ich to ogranicza, że gdyby
grali za granicą, mogliby osiągnąć więcej…
A zagraliby ze swoją muzyką za granicą?
(śmiech) a to już różnie bywa…
No właśnie…
Byliśmy kilka lat temu w Meksyku, okazuje się, że wszyscy znają SBB,
dlatego też tam gramy. Kupę ludzi zna nas z Japonii, zaczepiali nas tam
ludzie z Kanady z Ameryki…
Nie ma przełożenia, jakiegoś menadżera, który by nas tam przerzucał, a
wielu ludzi zna płyty, zna tytuły, także ciężko powiedzieć. Warto grać
zawsze… jeśli się chce to robić…po tylu latach nic innego nie da się
robić…
Czy jest coś co chciałby pan osiągnąć jako muzyk??? Czy czyje się pan spełniony jako artysta?
Spełniony nigdy nie będę, ciągle są jakby niedokończone frazy, dla mnie
jest to ciągle niewiadoma, ciągły stan odkrywania… Nie czuję się
spełniony…
Jak postrzega pan ewolucję rynku muzycznego w kierunku sprzedaży
plików muzycznych. Czy uważa pan, że mniej popularna muzyka, jak obecnie
rock, blues, jazz również będzie zmierzała w tym kierunku?
Jest to jakaś nowa forma, ja jeszcze nie miałem z tym do czynienia i nie
rozumiem tego za bardzo. Może to dla niektórych być wygodne, może ktoś
nie chce albo nie może kupić całej płyty, kupuje sobie 2-3 utwory, które
mu się podobają. Jest to jakaś inna możliwość, może dla młodych ludzi
Jakiej muzyki słucha pan prywatnie?
Różnej muzyki, staram się słuchać dobrej muzyki, bo nawet dobry pop, czy
dobra piosenka czy dobry jazz, dobry rock n’ roll… jak jest coś
niedobre – to nie słucham.
Proszę o kilka słów na zakończenie dla czytelników Rock Area…
Serdecznie pozdrawiam i zapraszam na koncerty… jeśli ktoś byłby gdzieś w pobliżu.
Rozmawiał: Piotr Spyra