ANVISION – Grzegorz Ziółek (10.06.2020)

anvision_promo_lh_2

Pojawianie się Waszych pełnych, studyjnych albumów rządzi się pewnymi prawami (ASTRAL PHASE – 2012r., NEW WORLD – 2016r., LOVE & HATE – 2020 r.). Wydajecie płyty bardzo regularnie, chodź przerwa między nimi jest dosyć długa – co 4 lata, czy jest to dziełem przypadku, czy świadoma polityka zespołu?

Materiał na płytę gotowy był ponad rok temu, ale realizacja nagrań, obróbka z tym związana pochłonęła resztę czasu. Nie był to zabieg zamierzony, widocznie taki mamy cykl.

Od długiego czasu działacie praktycznie w niezmienionym składzie, można by tutaj zacytować tytuł jednej z Waszych kompozycji „Family Ties”. Bo AVision jest chyba taką wielką, długotrwałą muzyczną rodziną. W przypadku kapeli o takim stażu, monogamia wydawać by się mogła bardzo trudna, jednak trzyma cie się do kupy? Jak Wam się to udaje? Nie ma kłótni w zespole jak to w rodzinie?

Nie, raczej się nie kłócimy. Staramy się na ile to możliwe dzielić zadaniami. Staż faktycznie imponujący. Na początku naszej drogi musieliśmy się rozstać z niektórymi członkami zespołu, ale obecny skład jest na tyle stabilny i skrystalizowany że śpię spokojnie.

Pewnie ważnym momentem Waszej muzycznej historii był wspólna trasa koncertowa z Tarją. Jak ją wspominacie? Może podzielicie się jakąś anegdotą, ciekawą sytuacją która może przydarzyła się Wam podczas tej trasy?

Tak, to przygoda życia. Wspominamy bardzo ciepło i chętnie to powtórzymy jak tylko będzie okazja. Sam fakt akceptacji naszego zespołu przez Management Tarji to już dowód na to że osiągnęliśmy pewien poziom. To było ogromne wyzwanie, bo nigdy wcześniej nie graliśmy trasy przez kilka krajów. Wyzwanie logistyczne i techniczne. Musieliśmy z marszu wskoczyć do rozpędzonej „koncertowej machiny” i stać się na blisko dwa tygodnie jej trybikami, bo wszystko musiało grać jak w zegarku. Dla przykładu to co ekipie Tarji podczas instalacji na scenie zajmowało ponad 5 godzin, my musieliśmy zrobić w 50 minut, a po koncercie odinstalować się i zniknąć w 15 minut.

anvision

Jak wygląda u Was proces twórczy? Materiał rodzi się na próbach podczas wspólnego jamowania, czy wizja powstaje w Waszych głowach a potem wszystko zbieracie do kupy? Pierw powstaje muzyka potem teksty, czy jest z tym różnie?

Wszystkie warianty które wymieniłeś. Czasem ktoś przynosi prawie cały numer, a czasem utwór powstaje na jednej próbie z jednego tematu. Nie ma na to reguły.

Poprzednie okładki płyt były bardziej złożone, bogate wizualnie. Teraz postawiliście na prostotę. Okładka jednak idealnie współgra z tytułem płyty. Kto wpadł na taki pomysł graficzny?

Myślę że w tym przypadku prostota jest jak najbardziej na miejscu. Tematyka „Love & Hate” to temat morze i nie wymagał obszernej grafiki. Projekt okładki zaproponował MarQus, a przelał na papier Piotr Szafraniec dodając wiele od siebie.

Tarnów nie jest wielką aglomeracją. Wasze miasto może poszczycić się jednak jeszcze jedną prog metalową marką na europejskim poziomie – Perihellium. W ubiegłym roku ukazała się również nowa płyta projektu Gerarda Wróbla. Co powiecie o materiale Waszej lokalnej „konkurencji”?

Świetna płyta. O ile muzycznie jak można się było spodziewać na wysokim poziomie, o tyle chyba po raz pierwszy możemy usłyszeć vocal Gerarda który jest po prostu świetny. Powiem że nawet najbardziej spójny z całością niż inne vocale na poprzednich płytach. Wsadził w to wiele serca.

Koronawirus pokrzyżował plany praktycznie wszystkim. Wszelkie plany koncertowe poszły w łeb. Macie jakąś wizję koncertów promujących nowa płytę, kiedy już sytuacja się unormuje?

Tak. Management już prowadzi rozmowy i rezerwuje terminy w kraju i za granicą. Końcówka roku może być bardzo intensywna.

W imieniu portalu Rock Area i słuchaczy Waszej muzyki życzę Wam wielu sukcesów i realizacji muzycznych planów.

Pytał: Marek Toma

Dodaj komentarz