ANANKE – Adam Łassa (29.10.2012)

ANANKE - Shangri-La

Grupa Ananke powróciła z drugim w swojej dyskografii albumem. „Shangri-La” to bez wątpienia godny następca udanych „Malachitów” i płyta, która swoimi szlachetnymi dźwiękami uprzyjemni nie jeden wieczór. Na kilka pytań odpowiedział nam lider formacji Adam Łassa.


Nowy album już od jakiegoś czasu jest na rynku. Z jakim odbiorem się spotykacie?

Pierwsze reakcje po wysłuchaniu całego albumu są raczej miłe. W recenzjach spotkaliśmy się z wieloma pozytywnymi opiniami, co jest dla nas bardzo ważne i oczywiście bardzo cenne. Tak naprawdę, to kolejny album gdzie muzyka potrzebuje trochę więcej czasu, aby „zadomowić się” w głowie słuchacza na dłużej. Zresztą dostrzegają to również fani, którzy zwracają uwagę na potrzebny komfort przy słuchaniu „Shangri-La”. Ja się w pełni z tym zgadzam.


Gdyby ktoś Cię poprosił o porównanie „Shangri-La” i „Malachitów” to co być odpowiedział?

Album „Shangri-La” jest kolejnym przystankiem w nasze wędrówce. Jako ludzie czy muzycy jesteśmy o kolejne doświadczenia życiowe bogatsi, co oczywiście przenosi się bezpośrednio na muzykę i teksty. Myślę również, że kiedy przybywa ci lat, to ciągle na więcej możesz sobie pozwolić i mniej rzeczy cię zaskakuje. To ma swoje plusy i minusy, ale jeśli odrzucisz schematy i sztywne ramy, to znajdziesz się w świecie nieopisanej wolności, cokolwiek to znaczy. „Shangri-La” jest ucieczką i marzeniem o wolności myśli.


Czy tylko mnie się wydaje, że jest tu nieco więcej mocnych gitar?

Z chwilą gdy do zespołu dołączył Michał Sokół gitary zyskały na mocy i wyrazistości. Jego pomysły dobrze współgrały z harmonią i brzmieniem klawiszy Krzysztofa oraz strukturą rytmiczną sekcji dowodzonej przez Marcina Maka. Myślę, że ogólnie gitary, które osobiście zawsze były dla mnie szalenie ważne w zespole, otworzyły album na inne wymiary.


Czy „Shangri-La” to koncept album?

Nie, choć w warstwie tekstowej wiele tematów łączy się ze sobą. „Shangri-La” jest zbiorem przemyśleń, doświadczeń w określonym miejscu i czasie, tu i teraz.


Wasze nowe wydawnictwo to dość różnorodna płyta – sporo tu smaczków i cudowne zakończenie w postaci „Luster”. Czy w trakcie komponowania powstał jakiś materiał, który nie znalazł się na tej płycie?

Tak. Kilka pomysłów wylądowało w szufladzie i być może po nie sięgniemy…kiedyś. Chcieliśmy żeby całość materiału spełniała jeden warunek… poczucie pewnego spełnienia. Jakkolwiek dziwnie to brzmi, to chodzi o zwyczajne poczucie, że każdy z utworów jest historią kompletną, bez skazy i niedomówień. Każda płyta powinna być dziełem kompletnym i zawsze staramy się uszanować słuchacza, aby na albumie znalazły się utwory do końca przemyślane, które mogą go przenieść w odległe rejony wyobraźni.

Jak powstawała muzyka na „Shangri-La”? Najpierw były teksty?

Od początku istnienia Ananke pracujemy z Krzysztofem w taki sam sposób i taka współpraca przynosi duży komfort. Kiedy Krzysztof pracuje nad muzyką i szkielet piosenki jest gotowy, odsłuchujemy wspólnie całość. Jeśli uznamy, że to dobry materiał zabieram się do pracy tworząc linię z tekstem. Oczywiście szalenie istotną rzeczą są próby całego zespołu i praca nad aranżem kawałków. Wówczas rodzi się wiele nowych pomysłów, a muzyka nabiera właściwego kształtu. Czasami to długi proces, pełen różnych przemyśleń i potrzeba czasu, aby zrozumieć czy tego właśnie chcemy.


Ananke to bez wątpienia właśnie teksty. Ich nieco filozoficzna budowa to cecha charakterystyczna grupy – wyobrażasz sobie Was z radiową piosenką wakacyjną?

Zawsze to mówię i pewnie już jestem nudny, że dziękuję za dar i możliwość wypowiedzi poprzez teksty. Kiedy rozmawiam z innymi ludźmi, często mam wrażenie, że tak naprawdę nic nas nie dzieli. Każdy człowiek myśli o tym samym…o sensie życia, planach na przyszłość, śmierci, kosmosie, przyjemnościach i życiu codziennym. Nie wiem jedynie dlaczego miałbym się powstrzymywać, aby o tym nie śpiewać? Może się trochę odsłaniam, ale inaczej nie byłbym uczciwy wobec siebie i innych.

A co do wakacyjnych przebojów, to…hmm…właściwie taki mamy:). Myślę o „Latawcach” z „Malachitów”… Chociaż pewnie piosenka wakacyjna w naszym rozumieniu ma troszkę inny wymiar :).


Co z koncertami? Czy będziecie grali jakieś w ramach promocji płyty?

Chcemy aby nasze koncerty były dla fanów jakimś przeżyciem. Dlatego musimy się do nich przygotować dobrze na wielu płaszczyznach. Kiedy nadejdzie właściwy czas ruszymy w trasę. Dodam jedynie, że na chwilę obecną pracujemy nad obrazem do „Shangri-La”. Chcemy aby powstały przynajmniej trzy teledyski aby dać coś jeszcze naszym wspaniałym fanom.


Odczuwacie, że ludzie odbierają trochę Ananke jako kontynuatorów tradycji Abraxas?

Oczywiście, że tak. Abraxas to był wspaniały czas w moim życiu i nigdy nie odciąłem się od korzeni. Jeśli dla największych fanów Abraxas, muzyka Ananke stanowi wartość samą w sobie, to czegóż więcej chcieć? Wierzę, że Ananke to pełnowartościowy zespół, ze swoją tożsamością, ktory może przenieść w inny wymiar i inny czas.

Dziękuję – zakończenie należy do Ciebie.

Również dziękuję za miły wywiad i zainteresowanie „Shangri-La”. Chcemy być bardziej dostępni dla naszych fanów, dlatego serdecznie zapraszamy na nasze strony, gdzie staramy się na bieżąco informować o każdym naszym kroku)

http://www.ananke.info.pl/
http://www.facebook.com/AnankePL

Pytał: Piotr Michalski

Dodaj komentarz