Brytyjczyk, Australijczyk i Argentyńczyk w jednym zespole? A czemu by
nie. Alternative 4, czyli nowy zespól założony przez byłego członka
grupy Anathema Duncana Pattersona, zadebiutował jakiś czas temu krążkiem
„The Brink”. Na pytania dotyczące albumu, planów i polskiej kuchni
odpowiadali Mark Kelson oraz Mauro Frison czyli 2/3 składu grupy.
Moglibyście coś nam powiedzieć o początkach Alternative 4? Jak to się stało, że gracie w tym zespole?
Mark: Współpracowałem z Duncanem (Pattersonem – przyp. red.) przy
okazji Ion. Na obu krążkach miałem swój wkład w chórki i nieco w partie
gitar. Jesteśmy przyjaciółmi od ponad 10-u lat i wie, co robię w The
Eternal – to było po prostu zrządzenie losu. Wymieniamy się uwagami na
temat muzyki i tego całego przemysłu i myślę, że on poszukiwał osób
które byłyby w stanie w pełni poświęcić się nowemu projektowi. Po
wysłuchaniu kilku utworów demo wiedziałem, że jestem zainteresowany
byciem częścią tego przedsięwzięcia. Początkowo miałem być jedynie
gitarzystą i śpiewać w chórkach, ostatecznie zostałem głównym wokalistą
co było dla mnie zabawne ale i pewnym wyzwaniem gdyż styl śpiewania
jest tu inny od tego co robię w The Eternal.
Mauro: Yeah, Duncana poznałem kilka lat temu gdy mieszkałem w Argentynie
i graliśmy razem pierwszy raz coś z jego poprzednich projektów oraz
covery. Było zabawnie! Gdy przeniosłem się do Europy natychmiast
otrzymałem propozycję zagrania na „The Brink” i zostania członkiem
zespołu.
Dlaczego Alternative 4? To było zamierzone? W końcu to tytuł jednego z najbardziej znanych albumów Anathemy.
Mark: cóż, to było oczywiście zamierzone. Duncan napisał utwór
„Alternative 4” i sporą część tamtego krążka. Uważam że w dużej mierze
to on był odpowiedzialny za kierunek jaki wówczas obrali. Znając jego
sposób komponowania potrafię dostrzec jego wpływ na wczesne albumy
Anathemy. Duncan rzadko wspomina o swoim wkładzie w ten zespół czy 1000
innych projektów, w których uczestniczył ale ten gość wpłynął na wielu
muzyków i jak wiemy Alternative 4 to swoiste ukoronowanie jego talentu.
To jest praktycznie pierwszy jego „prawdziwy zespół” zespół od czasów
nagrania „Alternative 4” Anathemy i konceptualnie jest on swego rodzaju
kontynuacją pewnych motywów i pomysłów z tamtego okresu, tak więc jestem
w stanie zrozumieć dlaczego wybrał tą nazwę.
Wasza muzyka nie jest jednak bardzo zbliżona do tego co można było
usłyszeć na wspominanym tu już krążku Anthemy. „The Brink” jest
zdecydowanie bardziej depresyjny i.. wolny?
Mauro: Możliwe, ale nie sądzę aby to było celowe. Można tu wyłapać styl
Duncana ale tak jak i na wszystkich jego poprzednich projektach. Myślę,
że „The Brink” jest nieco bardziej eksperymentalny i głębszy od tego co
robił do tej pory. Możliwe, że chwilami brzmi bardziej depresyjnie co
jest wpływem pozostałych członków zespołu i jego zainteresowań.
Mark: „The Brink” to niesamowicie zbudowany i mroczny album. To nie jest
krążek dla tchórzy i osób, które unikają muzyki, która wymaga
zaangażowania. Uważam, że sięga korzeni Duncana, nawet tych sprzed
„Alternative 4”. Tak są tu elementy doom ale też odrobina folku, muzyki
celtyckiej, ambientu czy psychodelii – to bardzo zróżnicowany i złożony
materiał. Jeżeli zna się styl pisania Duncana to nie jest to dalekie do
tego co robił.
Graliście już nieco koncertów. Czy gracie całe „the Brink”? Co gracie poz tym? Muszę zadać to pytanie – są utwory Anatehmy?
Mark: Gramy 5-6 utworów z „The Brink”, poza tym kawałek Floydów,
Eternity II-III”, „Destiny” i ”Lost Control” Anathemy oraz „Reality
Clash” Antimatter. Wszystkie te utwory w naszym wykonaniu nabierają
klimatu Alternative 4. Chciałbym zobaczyć jak wypadłyby nagrania
niektórych z tych utworów w naszym wykonaniu. Taki „Reality Clash”
pasuje do nas znakomicie. Zawsze przyjemność sprawia mi granie utworów w
stylu „Lost Control” – to niesamowite widzieć jakie wrażenie robią na
słuchaczach.
Mauro: Tak jak powiedział Mark, to niesamowita frajda obserwować jak
ludzie reagują na utwory. Nasze koncerty to dla nas zabawa i świetna
atmosfera. Uważam, że „Reality Clash” jest jednym z najfajniejszym
kawałków jaki gramy, oczywiście poza tymi z „The Brink”. Utwory Duncana
z okresu jego grania w Anathemie to już dla publiczności klasyka. To
niesamowite uczucie bo sam jestem wielkim fanem albumów „Eternity” i
„Alternative 4”. Wspaniale jest słyszeć ludzi śpiewających te piosenki,
zwłaszcza gdy są w rytmie (śmiech).
Moglibyście w jednym zdaniu opisać każdego członka zespołu?
Mark:
Duncan – autor piosenek, człowiek z wizją, kocha Gin i pogaduszki
Mauro – świetny perkusista, niezwykle entuzjastyczna i szczera osoba, czyli taka jaka jest ten zespół.
Ja – kreatywny, entuzjastyczny i szczęśliwy każdą minutą pracy z takimi
wspaniałymi ludźmi oraz z możliwości grania muzyki, która ma sens.
Mauro:
Duncan – niesamowity autor piosenek – produktywny umysł i profesjonalny muzyk…no i naprawdę dobry gawędziarz.
Mark – posiada wszystko co powinien posiadać dobry frontman (poza
białymi butami!). Naprawdę dobry wokalista. Bardzo zabawny rockowy
koleś.
Ja – Cóz… ja jestem z tyłu i gram na pekusji (śmiech)
Powróćmy do muzyki, macie już jakieś pomysły na kolejny album?
Mark: Pracujemy już nad nowym krążkiem. Podpisaliśmy już kontrakt z
niemiecką Prophecy Productions a nowy krążek, który nazwaliśmy „The
Obscurants” powinniśmy nagrywać jeszcze w tym roku. Nowy materiał brzmi
fantastycznie!
Wasze ulubione utwory z płyty to…?
Mauro: Jako perkusista lubię „False Light”, „Still Waters” oraz
„Alternate” ponieważ wymagają ode mnie nico więcej „pracy” niż inne.
Gdy słucham płyty jest nieco inaczej. Wówczas mój ulubiony to
instrumentalny „Automata” (pomimo, że nie ma na nim perkusji – śmiech).
Melodia grana na pianinie po prostu mnie zabija. Na samym końcu jest też
melodyjna gitara, która na tle chóru sprawa, zę czuję się jakbym
przeniósł się w lata 70-e. Nie jestem w stanie wybrać drugiego utworu
ponieważ już jutro mógłbym zmienić zdanie. To jeden z takich albumów,
które lubię słuchać o samego poczatku do końca.
Mark: „Still Waters” uważam za mój ulubiony utwór. Posiada on
niesamowitą linię basu przywodzącą na myśl dokonania Nick’a Cave’a. Obaj
pochodzimy z Australii więc podobnie czujemy klimat. Utwór ten jest tym
co oznaczają dla nas pojęcia: intensywny, przestrzenny, dynamiczny i
kolorowy. Lubię też „False Light” i „Automata”ale „The Bink” to nie jest
zbiór piosenek, to kompletny koncept.
Mamy początek roku 2012. Jakie albumy wydane w zeszłym roku zrobiły na was największe wrażenie?
Mark: Nie słyszałem zbyt wielu albumów wydanych po mniej więcej 1998,
które na mnie jakoś wpłynęły. Ale jako zwolennik awangardowego,
ambientowego stuffu kocham muzykę z lat 70-ych. Z płyt zeszłorocznych do
głowy przychodzą mi ostatni Whitesnake i Black Country Communiun.
Mauro: Ja, prawie jak Mark (śmiech). Zawsze staram się szukać czegoś
nowego i zawsze ostatecznie wracam do zespół, które polubiłem już
kiedyś. Z zeszłorocznych wydawnictw, lubię ostatni Solstafir (“Svartir
Sandar”); Hathors (“Hathors”), prawdziwie garażowy rock, Krux (“He Who
Sleeps Amongst The Stars”), Pentagram (“Last Rites”), Vader (“Welcome To
The Morbid Reich”), ale też i nieco innych rzeczy jak: Sofia Karlsson
(Levande) czy Hildur Guðnadóttir („Without Sinking”).
Mauro, z tego co wiem, Polska nie jest Ci zupełnie obca? Masz jakieś powiązania z naszym krajem.
Tak. Byłem w Polsce wiele razy, nawet mieszkałem przez kilka miesięcy i mam tu wielu przyjaciół.
Lubisz polską kuchnię?
Kocham polską kuchnię! Próbowałem prawie wszystkich tradycyjnych potraw.
Dwukrotnie spędzałem w Polsce Święta Bożego Narodzenia głównie z powodu
karpia. Karp jest niesamowity! Dzięki Polsce polubiłem zupy, ogórki,
kapstę itd. Pierogi z mięsem i grzybami to mój faworyt! Zauważyłem, że
polska kuchnia bazuje na prostych produktach ale sposób ich
przyrządzania jest niezwykle ważny! Na przykład potraficie przygotować
wiele różnych potraw. z ziemniaków, kapusty i grzybów. To jednak chyba
temat na osobny wywiad (śmiech). Prawie bym zapomniał! Nie wspomniałem
jeszcze o makowcu!
Znasz jakieś polskie zespoły?
Mauro: Jasne, wiele. Oczywiście znam te popularne jak Riverside, Vader,
Behemoth, Acid Drinkers, czy Kapela ze wsi Warszawa i wszystkie je
lubię. Kiedy przebywałem w Polsce miałem okazję posłuchać zespołów,
które nie są zbyt znane poza waszym krajem jak Maanam (uwielbiam ich
pierwsza płytę), Closterkeller, Kult/El Dupa,Coma, Eternal Tear (dobry,
warszawski doom metalowy zespół z lat 90-ych) oraz mojego faworyta
Grzegorza z Ciechowa. Jestem pewien, że wiele też pominąłem.
Dziękuję I mam nadzieję, że pewnego dnia zagracie w Polsce.
Też mamy taką nadzieję. Dziękujemy za wsparcie. Trzymajcie kciuki!
Pytania: Piotr Michalski