Nowy musical Clive’a Nolana, zostanie wystawiony w Katowicach już w lutym. Fani klawiszowca i wokalisty, znają zapewne jego poprzedni projekt podobnej natury – SHE. Mieliśmy okazję porozmawiać z twórcą ALCHEMY, pojawiły się zatem zarówno pytania o nowy musical… jak i jego związki z innymi płytami artysty
Na początku napisałeś historię, chciałbym zatem zapytać w jakiej
powstała formie, czy była to powieść, czy dramat? I czy pisałeś ją z
intencją wystawienia ALCHEMY jako musical?
Tak, tak właśnie było. Po prostu po tym jak zrobiłem SHE, szukałem
kolejnego musicalu do zrobienia, myślałem nawet o zrobieniu dwóch,
bowiem wiele rzeczy które robisz za pierwszym razem możesz wynieść jako
lekcję na kolejny raz. Czytałem sporo książek i chciałem zrobić coś w
wiktoriańskim stylu, ponieważ lubię ten okres. Za każdym razem myślałem,
to świetna historia, i świetnie wyglądałyby na afiszu wiesz „Jack the
Ripper – The Musical”, czy „Jackyl and Hyde – The Musical”. Dość trudno
było znaleźć historię, która nie byłaby obrobiona już przez kogoś,
doszedłem zatem do wniosku, że to czego potrzebuję, to napisać własną
historię. Pamiętam, że byłem na Litwie w rosyjskiej restauracji, kiedy
wpadłem na pomysł, zanotowałem zarysy, podstawowe jej elementy. Później
dużo o tym myślałem i to było błędem bowiem zbyt dużą wagę przykładałem
do aspektów wystawienia jej na scenie. I w końcu zdałem sobie sprawę, że
trzeba to zrobić w taki sposób jak w przypadku książki dla SHE, że
potrzebuję napisać niekoniecznie powieść, ale opowiadanie, a później
zastanawiać się jak przenieść je na scenę jako musical.
Więc tak zrobiłem. A zajęło mi to trochę czasu, bo byłem zajęty z
wieloma innymi sprawami. Określiłbym to zatem jako krótką historię,
bardzo krótką powieść.
Dzięki stronie internetowej poświęconej ALCHEMY, możemy dowiedzieć się co nieco o koncepcie, ale co z samą historią?
Dobra wieść jest taka, że w ciągu najbliższych tygodni historia,
kompletny synopsis pojawi się także na stronie internetowej, miejmy
nadzieję, że jeszcze przed świętami.
Lubię o tym myśleć jako skrzyżowania Upiora w Operze z Indnianą Jonesem.
Jest tam koleś, który studiuję alchemię jako naukę, coś co w XIX wieku
uchodziło już za głupotę, ale on studiuje prace alchemików. Odkrywa
zatem że jeden z nich znalazł ścieżkę między życiem i śmiercią. Jeśli
ktoś posiądzie o niej wiedzę, będzie to nieskończona władza. Idzie więc
tropem wskazówek, które ten alchemik pozostawił za sobą, ale zostaje on
zdradzony przez kolejnego faceta – możemy go nazwać czarnym charakterem,
który również chce to odnaleźć. Zaczyna się więc wyścig z czasem by
odnaleźć trzy artefakty, które złożone razem ujawnią sekret którego obaj
poszukują. Ale King (postać którą ja gram) zdaję sobie sprawę, że to
jest zła rzecz i nie powinna być odnaleziona, więc z kolei następuje
wyścig z czasem by powstrzymać „tego złego” przed odnalezieniem
elementów. Pomiędzy tym wszystkim pojawia się historia miłosna między
innymi postaciami wplątanymi w ciąg zdarzeń Amelią i Williamem. Na końcu
mamy do czynienia z objawieniem pewnego fenomenu, który całości nadaje
niejako szczyptę magii. Jeśli chciałbym opowiedzieć ci całą historię,
zajęło by to pewnie ponad godzinę, więc naświetliłem ci zarys.
Jak wybrałeś wokalistów do postaci. Jakie były kryteria?
Niektórych z nich odziedziczyłem z SHE, to było dla mnie dość naturalne,
że chciałbym na przykład ponownie współpracować z Agnieszką Świtą.
Kiedy wystawialiśmy SHE w Wielkiej Brytanii znalazłem wielu
utalentowanych ludzi, stąd pojawia się David Clifford, właściwie to on
również gra w zespole progrockowym, zresztą współpracowałem z nim wiele
lat temu przy okazji koncertowania jako Shadowland, po czym nie
widzieliśmy się z 15 lat. Jest jeszcze Vicky [Victoria Bolley], co jest
wspaniałą sprawą, ona bowiem operuje sopranem, a ja wcześniej nie
współpracowałem z wokalistką śpiewającą sopranem.
Więc znalazłem kilka postaci na podstawie ich zdolności, a nie nazwisk.
Oczywiście pojawiają się też wokaliści progrockowi, możemy ich tak
nazwać Paul Menel, Damian Wilson, Paul Manzi i wielu innych ludzi,
których naprawdę lubię i zaprosiłem ich do zagrania mniejszych roli, to
właściwie spora kolekcja nazwisk.
Kto jest twoją ulubiona postacią oczywiście oprócz Profesora Kinga?
Haha, no tak on jest moim ulubionym… Jagman, „ten zły” poprosiłem
Andy’ego Searsa aby zagrał go w pewien specyficzny sposób, coś jak Alan
Rickman w Robin Hoodzie, czy jedynce Die Hard, to taka postać która niby
jest negatywna, zła, ale da się lubić. To taki rodzaj równowagi. Wiesz w
tej historii jest niby złoczyńcą, ale wywołuje uśmiech.
Na
stronie internetowej jako prezentacje kilku postaci umieściłeś krótkie
filmiki. Nie miałeś pokusy, aby zamieścić w nich wycinki partii
wokalnych?
Nawet jeśli by mnie to kusiło, nie miałabym takiej możliwości, ponieważ
nagrywałem te filmiki jakiś miesiąc temu, materiał był nagrywany
równocześnie i teraz jest miksowany, więc była to produkcja, która
trwała jakieś osiem miesięcy,
Ale zamysł był inny kiedy dla zabawy zacząłem tworzyć te filmiki na
stronę idea była taka by do nich stworzyć muzyczne miniatury, które nie
znajdą się w ogólne w musicalu, finalnie, jedynie fragmencik który jest w
klipie z Damianem znajdzie się także w przedstawieniu.
To było dla mnie raczej coś w rodzaju ćwiczenia.
Zamysł jest taki, ze najpierw pojawi się wersja na CD, czy jest
zatem szansa, ze ta wersja będzie dostępna już podczas koncertu w lutym?
Hehe, tak właściwie słyszałem dziś już tą sugestię. Tak widziałby to
Metal Mind, więc wymaga to od nas modyfikacji grafiku, po powrocie do
Anglii sprawdzę czy jest to możliwe. Taak, to byłoby wspaniale, ale w
tym momencie jestem zależny od innych ludzi, miks musi zostać ukończony,
pozostała także szata graficzna, ale tak, byłoby fajnie.
Album ma zawierać 27 kawałków, czy możemy zatem oczekiwać wydawnictwa podwójnego?
Całość zawiera dwa akty, jak w normalnym musicalu, każdy akt ma trwać
około godziny. W idealnych warunkach drugi akt byłby nieco krótszy ale
podczas prac kompozytorskich rozrósł się, że dorównuje niemal
pierwszemu.
Jakie będą główne muzyczne różnice między wersją na CD, a ścieżką dźwiękową musicalu na DVD?
Zasadniczą równicą będzie oczywiście to, ze DVD będzie rejestrowane na
żywo, w studio możesz kontrolować każdą pojedynczą interpretację
wokalisty, możesz mu wskazać – chciałbym byś zaakcentował to w taki czy
inny sposób, czy wyartykułował dane słowo, to bardzo kontrolowane
środowisko. Oczywiście kiedy będziemy robić DVD, na scenie aktorzy będą
mieć więcej wolności, więc pewnie niektóre z ich osobowości będą miały
okazję się zaprezentować, z drugiej strony będzie to mniej perfekcyjne,
ale to właśnie różnica między nagraniami studyjnymi a koncertowymi.
Myślę, że obie wersje będą miały swoje mocne strony.
Co z konstrukcją sztuki. Czy uważasz, ze będziecie w stanie zaskoczyć fanów, tych którzy znają musical SHE?
Myślę, ze prawdopodobnie tak się stanie. Wielu ludzi oczekuje ode mnie
konkretnego rodzaju muzyki. Fakt, że współtworzę Pendragon sprawia, że
ludzie mają pewne wyobrażenie, oczekiwania wobec tego co robię, być może
są nieco zbici z tropu tym, że robię musical. W przypadku SHE to było
dość wygodna formuła rock-opery, w przypadku ALCHEMY nie miałem zamiaru
kłaniać się tej konwencji. Myślę o tym jako musicalu z kilkoma
elementami rockowymi. Myślę, że fani progresywnego rocka znajdą na nim
kawałki, które przypadną im do gustu, jednak większość z nich będą to po
prostu fajne fragmenty musicalowe, być może dla starszych fanów będą
nieco szokujące, nie wiem, ale sugeruję podejść do tego z otwartym
umysłem.
Słyszałem, że jest idea by wydać ALCHEMY jako powieść graficzną,
czy możemy zatem oczekiwać serii komiksów, czy zamysłem jest zamknięcie
tego w jednaj części?
Właściwie to były takie plany, jednakowoż zostały one obecnie zarzucone,
oferta umowy, którą otrzymaliśmy sprawiłaby że straciłbym wolność jako
twórca wobec przedstawienia, a na to nie mogłem sobie pozwolić.
Rozczarowujące, ale musiałem zarzucić tę ideę.
Nie poddałem się jednak kompletnie, pomysł w dalszym ciągu mi się
podoba, jednak całość musi zostać zawieszona. Sam artysta wyraził
gotowość współpracy. Uważam, że ALCHEMY byłaby wspaniała jako powieść
graficzna i zdecydowanie zamknięta byłaby w jednej części, kolejną byłby
sequel, który mam w planie zrobić. Ale na tą chwilę obawiam się, że to
nie jest możliwe do realizacji.
Szkoda…
Na wersji audio Noel Calcaterra śpiewa partie Jasemine, na scenie zastąpi ja Soheila Clifford, dlaczego?
Dlatego, że Noel mieszka w Urugwaju, a podróż do Anglii kosztuje jakieś
1,5 tys funtów, nie posiadamy budżetu, aby zrobić to kilka razy, zatem
przyjechała do nas z październiku i została kilka tygodni i
zarejestrowała swoje partie.
Pracowałem z nią już wcześniej, przy okazji innego albumu pod tytułem
OTRA VIDA, obiecałem jej udział w show, i dotrzymałem słowa. A chciałem
by się pojawiła, dlatego że posiada świetny styl jako wykonawca. Bądźmy
realistami, nie dysponuję budżetem by ściągnąć ją na występy we
wrześniu, czy teraz do Katowic, więc podczas występów na żywo zastąpi
ją Soheila.
Tak przy okazji OTRA VIDA została wydana na rynek południowo-amerykański,
Tak głównie w Urugwaju…
Przybliż ten album w kilku słowach.
Po tym jak współpracowałem z pewnym gościem, który finansował
wystawienie SHE w Boliwii, co było sporą produkcją i świetnym
doświadczeniem poprosił mnie by wziąć udział w połączeniu z jego innym
interesem w Urugwaju. Tam znalazłem Noel i on sfinansował jej wizytę w
Anglii, gdzie w trakcie miesiąca zarejestrowaliśmy album. To coś w
rodzaju prostej historii fantasy, opowiada o dziewczynie, która traci
pamięć i ciąg wydarzeń zwraca jej ją po kawałku,
Ten album nigdy nie dotarł do Europy. To jedna z tych rzeczy, którą
zrobiłem w nieco innym stylu, niż ten z którego jestem znany. Ale w
dalszym ciągu to rzecz bardzo melodyjna, myślę że dość przyjemne granie.
Jest w tym momencie dyskusja o tym, ponieważ w Urugwaju Noel jest dość
znaną postacią, występuje między innymi w telewizji… Więc myśleliśmy o
tym by wystawić to na scenie jako jednoaktówkę, godzinny musical.
Wymaga to przerobienia nieco historii, by była to po prostu…. ja wiem,
po prostu lepszą historią i ze szczyptą ingerencji w muzykę. Nie w
dużym stopniu, znaczy gdybym nie miał nic innego do roboty, byłbym w
stanie zrobić to w tydzień. Więc moglibyśmy to wystawić w Ameryce
Południowej, tam gdzie wystawialiśmy SHE, jako niewielkie
przedstawienie, które wymaga zaangażowania 4-5 aktorów, i zamyka się w
godzinie trwania i mam nadzieję by później sprowadzić to do Anglii, może
w kolejnym roku, jako przedstawienie. Mam też zamiar przeorganizować
album i być może porozmawiam z Metal Mind o wydaniu go w Europie, więc
to proces przez który muszę przejść zanim uznam że jest gotowy. Dość
lubię piosenki zawarte na tym albumie, to calkiem melodyjny materiał.
Po rejestracji na DVD wystawialiście SHE wielokrotnie na scenie,
to oczywiste, że podobnie rzecz będzie się miała z ALCHEMY, jakie zatem
będą różnice tych wersji, wydaje mi się, ze byłoby nawet problemem
zatrudnić tych samych wokalistów.
Odnoście ALCHEMY plany są takie by najpierw nagrać CD, co właśnie
zrobiliśmy, umowa jaką mam ze wszystkimi oprócz Noel jest taka, że te
osoby które biorą udział w nagraniu CD, wezmą udział w rejestracji DVD.
Więc wszyscy, którzy pojawiają się na wersji audio, przybędą do Katowic
by zagrać w przestawieniu, Damian Wilson, Paul Mazni.. i ci wszyscy
ludzie. Ale ponieważ we wrześniu postanowiliśmy wystawić pełną wersję
teatralną, w Anglii w Cheltenham, gdzie graliśmy SHE. Wiedziałem zatem,
że nie mogę wymagać od wszystkich muzyków rockowych zaangażowania w tak
wiele przesłuchań, które mogą trwać miesiącami. Od tego momentu zmieni
się zatem obsada. Więc we wrześniowej wersji będzie zapewne mniej
nazwisk związanych z progresywnym rokiem, a pojawi się kilku lokalnych
artystów, ale ludzi których lubię.
Ale w dalszym ciągu będą to Agnieszka Świta, Paul Menel, Andy Sears,
David, Chris… właściwie w obsadzie pojawi się siedmiu z jedenastu
ludzi oryginalnego składu.
Od czasów SHE zastanawiałem się , czy trudno było ci przekazać obowiązki klawiszowca komuś innemu?
Nie (śmiech)
Byłem bardzo szczęśliwy móc jedynie śpiewać, a nie grać. Jednym z
największych moich życzeń wobec musicalu było takie by mógł istnieć
muzycznie beze mnie, nie stało się to zupełnie z SHE, ani nawet z
ALCHEMY, ale to takie moje marzenie.
Tak, bardzo ufam Claudio, jako klawiszowcowi, jest bardzo dobrym
muzykiem. Mówię, o Claudio Momberg, to Chilijczyk, który zagrał na
klawiszach w SHE w Cheltenham, oczywiście Richard West zagrał na
klawiszach na DVD SHE. Więc Claudio przybędzie ponownie z Chile do
Katowic by zagrać na ALCHEMY i miejmy nadzieję, że również później
pojawi się w Cheltenham. To bardzo dobry muzyk i jeśli poproszę go o
przygotowanie czegoś – jestem pewien, że to zrobi. A to podstawa jeśli
chodzi o muzyków, z którymi współpracuję, znaczy Mark Westwood na
gitarze, Scott Higham na bębnach Kylan Amos na basie. Wszyscy ci ludzie
są w stanie zrobić wszystko o co poproszę, a w przypadku takiego
zaangażowania w kwestię współpracy z wokalistami, muszę być w stanie
polegać na muzykach.
Z Claudiem jest właśnie tak, że cokolwiek potrafię zagrać, on też jest w stanie zagrać.
Pytał: Piotr Spyra