2012.03.24 – Brain Connect, Hipgnosis, After… – Kraków

Z wielką radością i nadzieją przyjąłem informacje o mających się odbywać cyklicznie Proggnozach w krakowskim zaścianku. Dla mnie, jako wielkiego fana muzyki progresywnej takie przedsięwzięcie to nie lada gratka. Niestety nie mogłem uczestniczyć w pierwszym wydarzeniu, gdy to na scenie zaprezentowały się zespoły HipGnosis, Nemezis i Jerzy Górka Artkiestra. Drugiego takiego spotkania z muzyką progresywną przegapić jednak nie mogłem. Tym razem wystąpiły również 3 zespoły, a mianowicie Brain Connect, Hipgnosis (ponownie) oraz After….

Zespół Brain Connect świetnie zapoczątkował drugie krakowskie Proggnozy. Ich koncert obfitował w masę wirtuozerskich popisów i ciekawych instrumentalnych zagrywek. Szczerze mówiąc nie znam dorobku studyjnego tej instrumentalnej kapeli, ale o ile mnie pamięć nie myli to już raz byłem na ich koncercie. Było to przy okazji występu grupy Perihellium, który dane im było supportować. Muszę przyznać że od tego czasu (a był to bodajże 2009 rok) zespół poczynił spory postęp. Zdecydowanie muzycy grali bardziej dojrzale i z większą pewnością. Moim zdaniem w ich muzyce brakuje nieco melodii, a i wokal mógłby okazać się pomocny. Mnie osobiście trochę przypominają instrumentalne wcielenie SBB. Tutaj pojawia się więc wątpliwość czy SBB stało by się tak popularnym (w pewnych kręgach oczywiście) zespołem gdyby grali muzykę jedynie instrumentalną? Sprawa dość wątpliwa. Ucinając te dywagacje i wracając do samego koncertu należy przyznać że w roli rozgrzewacza Brain Connect spisał się bardzo dobrze i pokazał, że drzemie w nim niemały potencjał.

Kolejnym zespołem był najbardziej melancholijny i stonowany Hipgnosis. Zespół nie miał większych problemów z oczarowaniem publiczności. Przez ten koncert płynęło się niezwykle przyjemnie. Niestety momentami dobre wrażenie psuły spore problemy z nagłośnieniem. Dużo było sprzężeń, wokal momentami był w zasadzie niesłyszalny a instrumenty trochę się zlewały. Widać było że wokalistka starała się aby jej śpiew był idealnie słyszalny przy odpowiednim brzmieniu. Jej wysiłki się opłaciły, gdyż sytuację udało się opanować i co do nagłośnienia podczas drugiej części koncertu nie miałem już większych zastrzeżeń. Należy też zrozumieć tę sytuację ponieważ na scenie pojawiło się aż 7 muzyków, a tylu w klubie zaścianek jeszcze nigdy na nie widziałem. Materiał zaserwowany nam przez zespół to rock progresywny najwyższych lotów, głównie z nowej płyty Relusion. Szczerze przyznam że ich studyjny dorobek traktowałem do tej pory po macoszemu, co po sobotnim koncercie postanowiłem jak najszybciej nadrobić. Ludzie zgromadzeni pod sceną bawili się doskonale a frekwencja podczas tego występu była zaskakująco dobra. Świetny występ, pełen zwrotów akcji, emocji i urozmaiconych zagrywek.

Na koniec przyszła pora na zespół After… Od razu zaznaczę że faworytem publiczności (sądząc po reakcjach i frekwencji) podczas drugich Proggnoz był zdecydowanie Hipgnosis. Moja ocena jest jednak inna, a mianowicie stawiam na After…. Może wynika to z faktu że po prostu uwielbiam dwie pierwsze płyty After… a i najnowszy krążek No Attachements również cenię bardzo. W wersji studyjnej po prostu słucham tej kapeli z olbrzymią przyjemnością, a debiutancki Endless Lunatic uważam za jedno z największych osiągnięć polskiego rocka progresywnego. Zespół zaprezentował nieco cięższe podejście do muzyki aniżeli poprzednicy. Ich utwory aż kipiały energią, a ekspresja wokalisty robiła niemałe wrażenie. Widać, że panowie długo wspólnie nie koncertowali, gdyż głód gry ich rozpierał. Set listę zapełniły głównie utwory z najnowszej płyty. Moim zdaniem było ich zdecydowanie za dużo. O wiele chętniej usłyszałbym bardziej zrównoważony set. O ile dobrze policzyłem to na 12 kompozycji zaprezentowanych przez After… aż 8 pochodziło z płyty No Attachements. Z dwóch pierwszych albumów otrzymaliśmy po 2 utwory. Nagłośnienie dawało nieco do życzenia, ale było znacznie lepiej niż w przypadku Hipgnosis. Na szczęście zespół nadrabiał żywiołowością i werwą. Zdaniem niektórych uczestników Proggnoz panowie narobili za dużo szumu i położyli koncert zlanymi razem gitarami. Ja zgłaszam tutaj zdanie odrębne, choć sądząc po zachowaniu publiczności pogląd większościowy nie jest już tak optymistyczny dla zespołu. Fakt, nie mieliśmy do czynienia z brzmieniem ani nagłośnieniem idealnym, nie było jednak w mojej ocenie aż tak źle. Odstawiając spór w doktrynie na bok muszę przyznać że ja bawiłem się świetnie i tutaj całkiem odosobniony nie byłem (choć może już niedosłyszę albo za dużo wypiłem, kto wie?). Oczywiście bardziej przepadam za studyjną wersją After…, ale nie zmienia to mojej ogólnej bardzo wysokiej oceny tego występu.

Na koniec kwestia najważniejsza. Chciałem serdecznie podziękować i pogratulować organizatorom tak znakomitej inicjatywy. Super, że w Krakowie możemy obcować z tak niesamowitym przedsięwzięciem. Błagam tylko, nie poddawajcie się, bo ja mam nadzieję na regularne spotkania z polskim rockiem progresywnym w Krakowie. Już 14 kwietnia kolejne Proggnozy. Polecam zaplanować sobie wieczór na to wydarzenie,gdyż wystąpią zespoły Lebowski i Structure of Reason. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak żałuję że nie będę mógł uczestniczyć w tym koncercie, ale tego samego dnia w katowickim spodku zagra Judas Priest (no cóż, coś trzeba wybrać). Po trzecich Proggnozach moja frekwencja wyniesie więc tylko 1/3 i chyba spalę się ze wstydu. Tak czy inaczej pomysł organizacji takich koncertów to strzał w dziesiątkę. Oby tak dalej. Życzę organizatorom powodzenia!


tekst: Piotr Bargieł
zdjęcia: Grzegorz Chorus

Dodaj komentarz