Tag: marillion
MARILLION – 2007 – Somewhere in London (DVD)
Czasem coś tak prozaicznego jak praca nie pozwala nam spędzić czasu wolnego tak jak byśmy tego chcieli. Tak było właśnie w moim przypadku. Z uwagi na to, że wstaję do pracy o godz. 3 rano, nie mogłem pozwolić sobie na wysłuchanie „Trójkowego” koncertu grupy Marillion.
MARILLION – 2007 – Somewhere Else
Skłamię, jeśli powiem, że oczekiwałem na nowe dzieło Marillion. Poprzedni album, czyli Marbles zaskoczył mnie na całej linii i to zaskoczył zdecydowanie na plus.
MARILLION – 2007 – Family
Marillion przyzwyczaił już swoich fanów do tego, że bardzo dba o ich uszy. Rocket Records co rusz podsyła jakieś „perełki”, żeby zapełnić luki w czasie między kolejnymi albumami studyjnymi.
MARILLION – 2004 – Marbles
Trochę musieliśmy na ten album poczekać. Po kilku niezłych, ale dalekich od ideału, krążkach, Marillion udało się nagrać płytę, którą z czystym sumieniem można nazywać klasyką zespołu.
MARILLION – 1999 – Unplugged At The Walls
Po ciężkim ale za to pełnym wrażeń tygodniu zapragnąłem ukoić mój nadszarpnięty organizm czymś spokojnym i nastrojowym. A cóż może być lepszego od płyty unplugged. W moje ręce wpadła akurat płyta Marillion „Unplugged At The Walls”
MARILLION – 1999 – marillion.com
Po niezbyt udanym albumie Radiation, jesienią 1999 roku Marillion zaprezentował swoje nowe dzieło o wymownym tytule marillion.com.
MARILLION – 1997 – This Strange Engine
Różnie się Marillion wiodło po odejściu Fisha. Jedni odkrywali ten zespół na nowo, inni się od nich odwrócili, podział fanów na zwolenników starego i nowego oblicza zespołu był (i jest) bardzo wyraźny, lecz sami muzycy uparcie parli do przodu.
MARILLION – 1995 – Afraid of Sunlight
Okres, w którym ukazywało się „Afraid of Sunlight” nie był dla zespołu najłatwiejszy. Sprzedaż płyt, po odejściu Fisha, systematycznie malała i niestety wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazywały, że złote lata Marillion powoli zmierzają ku końcowi.
MARILLION – 1989 – Seasons End
…no i stało się. Fish opuścił Marillion, charyzmatycznego, ogromnego Szkota zastąpił za mikrofonem niewielkich rozmiarów Steve Hogarth a pierwszym efektem współpracy miał się okazać album „Seasons End”.
MARILLION – 1985 – Misplaced Childhood
..no i stało się…najpierw światło dzienne ujrzał singiel „Kayleigh”. To co się stało potem, przeszło chyba najśmielsze oczekiwania zespołu, okazało się, że Marillion w ciągu krótkiego czasu stali się mega gwiazdą rocka.
MARILLION – 1984 – Fugazi
…i nadszedł nam rok 1984, a wraz z nim druga płyta Marillion zatytułowana „Fugazi”. Płyta dojrzalsza i nieco ostrzejsza od swej poprzedniczki (nawet pojawiały się informacje, że Marillion kieruje się ku metalowi).
MARILLION – 1983 – Script For a Jester’s Tear
“So here I am once more…”, chyba nie ma fana progresywnych dźwięków, który nie kojarzy tych słów. Tak zaczyna się debiutancki album Marillion – „Script For a Jester’s Tear”.
KELLY’S, MARK MARATHON – 2020 – Mark Kelly’s Marathon
Bohatera dzisiejszej recenzji chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Mark Kelly, nadworny muzyk legendy neoprogresywnego rocka, grupy Marillion zaprezentował album solowy i uwierzcie mi, warto po niego sięgnąć (nawet jeśli nie przepadacie za samym Marillion).
STEVE HOGARTH & RICHARD BARBIERI – 2012 – Not The Weapon But The Hand
Chociaż płyty w zasadzie w całości słucha się wybornie, jedna z kompozycji zachwyca w szczególny sposób -„Only Love Will Set You Free”, pewnie nie powstydziłby się jej nawet Peter Gabriel.