Tag: EMI
TANZWUT – 2000 – Labyrinth der sinne
W pierwszym okresie działalności Tanzwut wydał cztery albumy, a w 2006 roku nastąpiło zawieszenie jego działalności. Jednak w 2010 roku, po odejściu Teufela i kilku innych muzyków z Corvus Corax postanowiono przywrócić Tanzwut do życia. Dziś zespół ten tworzy swoją muzykę wg dwóch przepisów. Pierwszy z nich to właśnie ten, który znamy i lubimy najbardziej (metalowo-elektroniczny), natomiast drugi podobny jest do tego, czym wciąż zaskakuje nas Corvus Corax – średniowieczny, bez gitar, automatycznych perkusji i elektroniki. W obu przypadkach zawsze jest to jednak muzyka wyborna.
TALK TALK – 1984 – It’s My Life
Pomimo upływu 27 lat od wydania tego albumu, wciąż słucha się go bardzo dobrze, czas okazał się dużo bardziej łaskawy dla Talk Talk niż dla wielu popularnych w tamtych czasach zespołów new romantic.
Ultravox – 2012 – Brilliant
Ale żeby nie popadać w pesymizm: parę razy łezka mi się w oku zakręciła przy słuchaniu tej płyty. „Brylant” to na pewno nie jest, jednak „Lamentu” również nie trzeba wznosić…
L.U.C. & MOTION TRIO – 2013 – Nic się nie stało
L.U.C to zbyt kreatywna głowa, aby go ignorować.
COLDPLAY – 2005 – X&Y
Piękna to płyta. Może nie powinienem jej oceniać, ale „dziewiątka” nawet minimalnie nie poruszy mojego sumienia.
DICKINSON, BRUCE – 1990 – Tattoed Millionaire
Kiedy poznałem ten album, przyjąłem go entuzjastycznie. Wprawdzie przez lata niektóre utwory omijałem szerokim łukiem, ale po odejściu Bruce’a z Maiden, a już tym bardziej po wydaniu „Balls to picasso” często powracałem do „Tattoed Millionaire”.
XIII STOLETI – 2010 – Nocturno
Jakość dźwięku trochę bootlegowa, ale… ma to swój urok. W końcu słuchamy koncertu, a nie wypolerowanej w studiu płyty z milionem poprawek.
XIII STOLETI – 2009 – Dogma
Nosferatu is back.. I to z najciekawszym materiałem od ładnych paru lat. Wprawdzie do poziomu „Ztraceni w Karpatech” jeszcze co nieco brakuje, ale chimeryczny lider tej czeskiej kapeli Petr Stepan najwyraźniej odzyskał radość z grania i komponowania
BLACKMORE’S NIGHT – 2012 – A Knight In York
Przyjemnie się tego słucha i fajnie ogląda. Sam nie wiem kiedy „zleciało” mi te 14 kompozycji. I tylko ubogich dodatków szkoda…
CEASARS ROME – 2010 – The Company We Keep
Takie rockowe granie w lekko amerykańskim garażowym klimacie .