Świętująca, swoje 30-lecie, trasą koncertową ARENA nie mogła ominąć Polski. Zaplanowano trzy koncerty a pierwszy z nich odbył się w piekarskiej Andaluzji. Frekwencja dopisała, a zespół zaserwował zgromadzonej publiczność podróż po większości swoich wydawnictw (niestety pominęli „Contagion” co mnie nieco zaskoczyło).
Koncert rozpoczął się od „Valley of the Kings” z debiutu i było to otwarcie marzenie – to kapitalny utwór mocno osadzony w tradycji wczesnego Marillion. Kolejne kawałki potwierdzały wysoką formę zespołu a interakcja z publicznością była stałym elementem tego wydarzenia. Pojawiały się wspomnienia i wszelakiej maści historyjki, z których najzabawniejsza dotyczyła krętej drogi Damiana Wilsona, którą przeszedł zanim w końcu został wokalistą zespołu. Damian to niezwykle sympatyczna osoba i w trakcie jednego z utworów zszedł do publiczności podkreślając jedność jaką tworzą fani i zespół.
Wróćmy jednak do set listy. Zespół zaprezentował między innymi kilka utworów z ostatniego, udanego krążka: „The Theory of Molecular Inheritance”, ale nie zabrakło tez dynamicznego „Bedlam Fayre” z „Pepper’s Ghost” czy prześlicznej ballady „How Did It Come to This?” („The Unquiet Sky”). Z ogromnym entuzjazmem spotkało się wykonanie kolosa „Moviedrome” („Immortal?”) oraz „Solomon” („Songs From The Lions Cage”). Na koniec nie mogło oczywiście zabraknąć „Crying For Help VII”, które chóralnie odśpiewane przez publikę znakomicie podsumowało ten znakomity koncert.
ARENA ma w Polsce grono oddanych fanów a tę jedność i wspólnotę na linii zespół – fani było czuć w powietrzu. To był niezapomniany wieczór i nie pozostaje nic innego jak czekać na kolejne równie udane!
Piotr Michalski



