2025.03.22 – TSA MNKWL – Tychy

tsamnkwl-tychy-baner

Odłam TSA kierowany przez oryginalną sekcję rytmiczną, czyli Janusza Niekrasza i Marka Kapłona, regularnie koncertuje. Nie dość, że dostarczają publiczności rozrywki i zabawy ogrywając klasyczny repertuar legendy, to dorobili się kapitalnego krążka studyjnego. Pod szyldem TSA MNKWL wysmażyli kawał dobrego heavy metalu. I właśnie z setem opartym na klasykach, ale przedstawiających nowe oblicze zespołu zagrali 22 marca w Tychach. Tego wieczoru na śląsku odbywała się (nie powiem że konkurencyjna) impreza w podobnych klimatach, więc sympatycy ciężkich brzmień musieli wybierać między tyskim Undergroundem, a zabrzańskim Wiatrakiem. Ja postanowiłem wybrać się na TSA i był to naprawdę udany wieczór.

Publiczność może i nie waliła do klubu drzwiami i oknami, ale jak się okazało, te kilkadziesiąt osób przyszło na koncert dla zabawy i rozrywki. Robiliśmy takie larmo, jakby klub był wypełniony po brzegi. Damian Michalski jest świetnym frontmanem. Nie dość, że ma niezbędną charyzmę sceniczną i warunki wokalne, to prowadzi konferansjerkę z wrodzoną swobodą. Zespół przywitał więc między kawałkami stałych bywalców swoich koncertów i starych znajomych, powitał też nowych (młodych). Ubawiliśmy się setnie przy pikantnych żartach i zaczepkach, których bohaterem najczęściej był gitarzysta Maciek Wester.

Muszę wspomnieć przede wszystkim o konfrontacji tego składu z hitami TSA. Nie byłem zaskoczony, przecież widziałem chłopaków już w akcji. Ale jestem pod wrażeniem za każdym razem. Potrafią wykrzesać wiele ognia z pokrytych kurzem kawałków. Ożywają one na nowo, a publiczność w lot podłapuje klimat. Od wykrzykiwania refrenów, skandowania wraz w wokalistą nawet tak stateczny widz jak niżej podpisany zdarł sobie gardło. Numery okraszone kapitalnymi solówkami, gdzie Piotr Lekki dodaje klimatu swoją aparycją starego rockmana z długą białą brodą. Tego się dobrze słucha i dobrze ogląda. Publiczność szalała. Dziewczyny piszczały, młodzież skakała, a stare dziady niejednokrotnie mogły zetrzeć łezkę z kącika oka (ale w sumie wypraszam sobie – też piszczały i skakały).

Oczywistym było, że najwięcej entuzjazmu wzbudzą klasyczne numery jak „Chodzą ludzie”, nieśmiertelna ballada „51” czy pozostawione na koniec killery „Heavy Metal Świat” i „Marsz wilków” z Akademii Pana Kleksa. Nowożytne oblicze formacji wpasowało się jednak w te klimaty kapitalnie. Nie odczuwało się żadnej zmiany w odbiorze przez publiczność, również podczas odgrywania kawałków z „Niezwycieżonego”. Na koniec udanego, niemal dwugodzinnego koncertu, można było porozmawiać z zespołem, zrobić sobie fotki, czy zdobyć autografy. Z czego tyska publiczność skrzętnie skorzystała.

Zespół grywa regularnie, na zmianę prezentując regularny set, przeplatany koncertami akustycznymi. I właśnie to drugie mam jeszcze w planie zaliczyć, zanim zespół zamknie ten rozdział historii koncertowym wydawnictwem. Tego wieczoru Piotr Lekki zapowiedział ze sceny, że podczas dwóch występów 11-12 lipca w krakowskim Teatrze Stu, zarejestrują koncertówkę. Jestem więc podekscytowany zarówno tym wydarzeniem, jak i zapowiedziami nowego materiału.

Piotr Spyra

Dodaj komentarz