2025.02.09 – ŁUKASZ ŁYCZKOWSKI & 5 RANO – Siemianowice Śląskie, SCK

Był mroźny, niedzielny lutowy wieczór. Inauguracja tegorocznych koncertów rockowych w Siemianowickim Centrum Kultury. Zarazem dopiero pierwszy w 2025 roku występ na żywo formacji Łukasz Łyczkowski & 5 Rano. To wydarzenie, którego lokalni miłośnicy dobrego grania przegapić nie mogli. I skwapliwie skorzystali z okazji.

W ramach wprowadzenia chciałbym nadmienić, iż historia grupy sięga roku 2004. Aktualny skład obok śpiewającego i akompaniującego sobie na gitarze akustycznej lidera uzupełniają: basista Krzysztof Fiałka, gitarzysta Łukasz Łabędzki, klawiszowiec Arek Jarusz i perkusista Emil Chamarczuk. Stojący na czele tej gromadki wokalista utracił anonimowość – a zyskał rozpoznawalność – za sprawą udziału w ósmej edycji programu „The Voice Of Poland” w 2017 roku. Dotarł tam do ścisłego finału i w opinii wielu zasługiwał na zwycięstwo. Ostatecznie zajął „zaszczytne drugie miejsce”, ale dla licznych sympatyków bez wątpienia pozostaje numerem jeden.

Łyczkowski – mimo medialnego szumu wokół jego osoby – pozostał wierny sobie. Twardo stąpa po ziemi. O przysłowiowej „wodzie sodowej” absolutnie nie może być mowy. Artysta dba o dobre relacje ze słuchaczami.  Jeszcze przed rozpoczęciem koncertu chętnie przechadzał się po sali wśród gęstniejącego tłumu, przybijał piątki, nie odmawiając wspólnego zdjęcia bądź autografu.  Z każdym witał się jak ze starym znajomym – a przecież to dopiero jego druga wizyta na scenie SCK (po niemal czterech latach przerwy). Przez to występ rozpoczął się z odczuwalną obsuwą, ale litościwie spuśćmy na to zasłonę milczenia.

Zespół zainaugurował swój program instrumentalną introdukcją, po czym ze sceny zabrzmiała piosenka „To ja”. Była to jedyna tego wieczoru wycieczka w daleką przeszłość grupy. Utwór pochodzi z debiutanckiej płyty „W drugą stronę”, kiedy to skład posługiwał się po prostu nazwą 5 Rano – jeszcze bez eksponowania nazwiska swego frontmana i całego tego telewizyjnego zgiełku. Resztę repertuaru zdominowały już kompozycje z drugiej („Korzenie”) i trzeciej („Credo”) płyty – z przewagą tej ostatniej. Od razu usłyszeliśmy więc tytułowe „Credo”, które w wersji koncertowej prezentuje się równie mocno jak jego płytowy odpowiednik z udziałem Wojtka Cugowskiego. Następnie zespół zagrał „Taki los” i „Nie jest źle”, które w aranżacji scenicznej zyskało improwizowaną kodę opartą na rytmie reggae. Łukasz nawiązał do obchodzonej niedawno osiemdziesiątej rocznicy urodzin Boba Marleya – niekwestionowanego króla tego gatunku. „Kto śpiewa, ten jest wolny” – rzucił spontanicznie wokalista.

Bez wątpienia twórczość formacji 5 Rano ma swoje korzenie w złotej epoce rocka. Nie brak ognistych solówek gitarowych i ciepłego brzmienia organów Hammonda. Artyści fundują nam sentymentalne powroty w lata 70-te. Zresztą wśród licznych naszywek zdobiących katanę Łyczkowskiego dostrzegłem między innymi logo Led Zeppelin, Free i Allman Brothers Band. Daje to mniej więcej pojęcie o inspiracjach, które słyszalne są w dźwiękach całej piątki muzyków. Ale tych wpływów jest więcej. Przykładowo wykonanie utworu „Złotobrudny” poprzedziło kilkuminutowe wspomnienie zmarłego niedawno Kazimierza „Filo” Galasia, cenionego tekściarza grupy Dżem. Nieprzypadkowo zresztą „Złotobrudny” to piosenka mocno osadzona w klimacie starego Dżemu i w wydaniu płytowym wzbogacona gościnnym wokalem samego Sebastiana Riedla. Na koncercie w SCK popularnego Bastka oczywiście zabrakło, ale Łyczkowski i bez niego świetnie poradził sobie z materią tej ballady.

Frontman szybko skrócił dystans między grupą a fanami. Żartował na temat niedzielnego rosołku, dopytywał o trafność terminu koncertu a także pochwalił się pisaniem nowych piosenek . Dowcipnie przedstawiał kolegów jako „dwudziestoletnią, dobrze zapowiadającą się kapelę młodzików z lubuskiego”. Wplótł też wątek rodzinny, wspominając obecnego na sali swojego tatę. Przyznał się ponadto, że ma za sobą ciężki tydzień i zmagania z bólem zęba, co spuentowane zostało zagraniem kawałka „Chory”. Tuż potem fani wymusili na grupie drobną korektę kolejności piosenek. Z tłumu spontanicznie zainicjowano zaśpiewkę „hej hej hej hej”, która stanowi istotny składnik numeru „Oni chcą całego ciebie”.  W odpowiedzi Łyczkowski zaproponował ostry song „Powiedz głośno nie”.

Był też wzruszający moment osobistej dedykacji urodzinowej. Wokalista na prośbę fanki Basi odczytał życzenia dla fana Krzysztofa i wręczył je zaskoczonemu solenizantowi stojącemu w pierwszym rzędzie. Wspólnie odśpiewano obowiązkowe „Sto lat”, które płynnie przeszło w balladę „Nie wiem jak”. Następnie Łyczkowski zaprosił na scenę obecną na koncercie wokalistkę Magdę Szewczyk, aby w duecie wykonać przebój „Niepokonany”. Zamknięciem setu podstawowego był natomiast dynamiczny numer „Obudź się i żyj”.

Nie kazali na siebie długo czekać. Bisowanie otwarła delikatna fortepianowa ballada „Do dna”. Zwieńczeniem  niedzielnego wieczoru mógł być już tylko jeden utwór, nieoficjalny hymn zespołowy –  „To jest mój Rock & Roll”. Łukasz spontanicznie ruszył w tłum i podczas wielokrotnie powtarzanego refrenu podsuwał mikrofon rozśpiewanym uczestnikom imprezy.

W trakcie zapowiedzi ostatniej piosenki ze sceny popłynęły nie tylko szczere podziękowania ale także wyrazy szacunku pod adresem legend polskiego rocka. Obok Perfect, TSA i Dżem padła też nazwa SBB a Łyczkowski obwieścił, że jest szczęśliwy mogąc występować w mieście, z którego wywodzą się bracia Skrzekowie. Trudno o lepszy komplement na koncercie odbywającym się w Siemianowicach Śląskich.

I jeszcze jedno. Godnym pochwały pomysłem jest organizowanie takich niedzielnych imprez o godzinie 19:00 z perspektywą zakończenia około  21:00. Dzięki temu nawet przyjezdni fani mają szansę powrotu do domu o całkiem przyzwoitej porze. Nazajutrz niejednego z nich wyrwie ze snu budzik. Niewykluczone, że o piątej rano.

Tekst: Michał Kass

Zdjęcia: Grzegorz Galuba

Dodaj komentarz