„Tu najważniejszą z dat jest dzień, w którym przyszedł na świat Janek Skrzek” śpiewał w autobiograficznej piosence „Swing Jasia” nieodżałowany Jan Kyks Skrzek. Nieprzypadkowo zatem od dwunastu już lat poświęcona mu w rodzinnych Siemianowicach Śląskich impreza o nazwie „Michałkowickie Bluesowanie” odbywa się zawsze w okolicach urodzin patrona koncertu. Tym razem wydarzenie zbiegło się z przypadającą zaledwie dwa dni wcześniej siedemdziesiątą pierwszą rocznicą wydania na świat jednego z najbardziej ikonicznych polskich bluesmanów. W dodatku sobotnie spotkanie miało charakter jubileuszowy – edycja numer dziesięć! Jak więc to możliwe, że odbywa się od dwunastu lat? To proste. Po drodze mieliśmy przymusową, pandemiczną przerwę.
Czas biegnie zdecydowanie zbyt szybko. Dopiero co miałem okazję relacjonować na łamach naszego portalu koncert ubiegłoroczny – tymczasem w okamgnieniu doczekaliśmy listopada 2024. Organizatorom nie udało się co prawda zrealizować rzuconego przed rokiem pomysłu ławeczki upamiętniającej Janka Skrzeka w jego rodzinnym mieście, ale i tak edycja jubileuszowa okazała się imprezą ze wszech miar udaną. Przejdźmy więc do szczegółów.
Na program wieczoru złożyły się tym razem aż trzy punkty. W ramach introdukcji na dużym ekranie wyświetlono najpierw frapujący dokument „30 lat wymówek”. Zrealizowany w 2022 roku film w reżyserii Armanda Urbaniaka poświęcony jest postaci Michała Giercuszkiewicza. Ukazuje on legendarnego śląskiego perkusistę w chwili przygotowań do nagrania swej pierwszej – dziś już wiemy, że zarazem ostatniej – solowej płyty autorskiej. Związek bohatera filmu z omawianą imprezą jest oczywisty – przyjaźnił się on i przez wiele lat muzykował z Janem Kyksem Skrzekiem. Do końca życia pozostawał też członkiem Śląskiej Grupy Bluesowej a także brał udział w innych projektach artystycznych jej szefa – Leszka Windera. Pełen urokliwych bieszczadzkich krajobrazów film okazał się trafnie dobranym wprowadzeniem w klimat koncertu właściwego.
Słuchaczy powitał następnie gospodarz obiektu, redaktor Marek Omelan. Przedstawił pokrótce gości, którym przypadł w udziale zaszczyt występu przed gwiazdą wieczoru. Zawiązane specjalnie na tę okazję trio stworzyli gitarzysta i wokalista Marek „McCaron” Motyka, gitarzysta Patryk Filipowicz i saksofonista Andrzej Krupa. Nietuzinkowe pieśni Motyki w gwarze śląskiej zmieszane z klasyczną gitarową grą Filipowicza i podlane jazzowym sosem saksofonu Krupy to sytuacja z gatunku naprawdę rzadko spotykanych. Wkrótce potem skład rozrósł się do kwartetu, gdyż kolegów wzmocnił jeszcze swym udziałem perkusjonalista Paweł Synowiec. Ten ostatni miał zresztą zdwojony wkład w przebieg imprezy. Wcześniej objawił nam się jako niezwykle zdolny autor obrazów z wizerunkami śląskich muzyków. Dzieła te mieliśmy okazję podziwiać na korytarzu przed występami. Zaręczam – jeszcze mokre od farby portrety wyglądały „jak żywe”!
No i wreszcie obowiązkowy punkt każdej edycji, czyli finałowy recital Śląskiej Grupy Bluesowej. Mimo, iż od śmierci Janka Kyksa Skrzeka minie w styczniu dziesięć lat, jego dawny zespół wciąż trwa na posterunku i przypomina na żywo niezniszczalne klasyki bluesowego naturszczyka. Niezmiennie całością dyryguje gitarzysta Leszek Winder, śpiewa Agnieszka Łapka, przy klawiaturze czuwa Krzysztof Głuch, niskie basowe tony zapewnia Mirek Rzepa, rytm nadaje perkusista Maks Ziobro a wszystko to ubogaca swą wirtuozerią Michał Kielak, od wielu lat laureat wszelkich możliwych plebiscytów w kategorii mistrza harmonijki ustnej. Bez tego wszakże instrumentu trudno sobie wyobrazić prawdziwego, korzennego bluesa.
Bieżąca edycja Bluesowania zbiegła się z premierą kompaktowej reedycji klasycznej płyty Janka i ekipy – „Kyksówka Blues”. Fakt ten posłużył za pretekst do przemeblowania programu koncertu. Zrezygnowano tym razem z wykonywania kompozycji współczesnych (czyli pochodzących z albumu „Tu i teraz”) na rzecz dawno nie granych evergreenów Kyksa. Po wielu latach przerwy do repertuaru powrócił więc chociażby cytowany na samym początku niniejszego tekstu „Swing Jasia”. Znalazło się także miejsce dla numerów „Nikt nie zawróci kijem Wisły”, „W Siemianowicach jest dzielnica” czy wyjątkowo emocjonalnej ballady „Rajskiej kuźni wujka Hanka”. Poza tym zwyczajowo wybrzmiał „Słodki dom” i „Bo takie są dziewczyny”. W dalszej części koncertu na scenie pojawił się zaprzyjaźniony z gromadką Adam Kulisz. Już z jego udziałem popłynęła nieśmiertelna „Modlitwa bluesmana w pociągu” i jak zawsze wzruszający „Sztajger”. Bis nie stanowił chyba zaskoczenia – „O mój Śląsku”. Solówki gitarowej Leszka Windera w tym utworze mógłbym słuchać bez końca!
Dobrze, że w naszej szybko zmieniającej się rzeczywistości są jeszcze rzeczy, które opierają się upływowi czasu. Taka jest – i będzie – spuścizna artystyczna Jana Kyksa Skrzeka. Jego dorobek to piękna karta historii polskiego bluesa. Warto zachować ją dla potomnych. Impreza „Michałkowickie Bluesowanie” wywiązuje się z tej roli znakomicie.
Michał Kass
Organizatorem koncertu było Siemianowickie Centrum Kultury / Park Tradycji.