To już 15-ta edycja, tego szacownego festiwalu, który co roku w ostatnią sobotę sierpnia przyciąga do Teatru Letniego w Inowrocławiu, wierne grono miłośników muzyki progresywnej. Organizatorzy, czyli Rock Serwis przy współpracy z Prezydentem Miasta Inowrocławia i Kujawskim Centrum Kultury, właściwie od samego początku tworzą ten zacny festiwal, według pewnych reguł, starając się pokazywać różnorodność zjawiska postrzeganego jako rock progresywny. W tym roku, podobnie jak w latach ubiegłych, muzyka jaką można było usłyszeć, była również bardzo zróżnicowana. Było więc i ostro – prog metalowo, jak również post rockowo, nieco delikatniej – neo progresywnie, bardziej klasyczniej art rockowo , a nawet symfonicznie. I jak co roku zaprezentowały się tutaj zarówno nasze, rodzime zespoły, jak i formacje zagraniczne.
Może nie najwdzięczniejszą rolą jest być zespołem otwierającym festiwalowy dzień. Wiadomo, dzienna aura nie do końca nastraja do skupienia się na muzyce, jeszcze nie wszyscy dotarli, nie wszyscy się ze sobą przywitali i porozmawiali… Mimo wszystko dla młodych zespołów, którym (mimo wydania już trzech albumów), jest bez wątpienia śląski HERE ON EARTH, możliwość wystąpienia tutaj jest prawdziwą nobilitacją i trampoliną, aby swoją muzyką trafić do szerszego grona odbiorców. Katowicki, prog metalowy HERE ON EARTH, jak już wspomniałem wydał już 3 albumy studyjne, lecz ta najnowsza zdecydowanie różni się od dwóch poprzednich, może nie tak bardzo pod względem muzycznym, ale tym że wokalista grupy Krzysztof Wróbel, śpiewa tutaj wyłącznie po polsku. Tego sobotniego popołudnia, w repertuarze znalazły się znalazły się głównie kompozycje z tegoż albumu („Dopóki jeszcze”, „Godni”, „Drzewo i Kwiat”, „Trzeba Odejść”) Z poprzedniej płyty usłyszeliśmy jedynie kompozycję „Laniakea”. Nie mogło oczywiście zabraknąć tak lubianego przez fanów zespołu, wydanego jedynie na singlu – „K.A.T.E”. Swój set zakończyli kompozycją o wymownym tytule – „Wdzięczni”.
Jasną, popołudniową aurą musieli zadowolić się również przedstawiciele niemieckiej, post rockowej sceny muzycznej – LONG DISTANCE CALLING. Pewnie mogły zdziwić zapowiedzi między kompozycjami nienaganną polszczyzną, gitarzysty zespołu Davida Jordana. Muzyk urodził się bowiem w Polsce, w Oświęcimiu i po pięciu latach wyjechał wraz z rodziną do Niemiec. Słowa płynęły jednak wyłącznie miedzy utworami, bo zespół zaprezentował stricte instrumentalny set, chociaż posiada w swojej 8 płytowej dyskografii utwory wokalne. Repertuar potraktowali dosyć przekrojowo, z naciskiem na swój najnowszy album, ubiegłoroczny „Eraser”.
Bardziej klimatycznie pod względem muzycznym jak i dzięki oprawie świetlnej, zrobiło się podczas naszej wskrzeszonej niedawno do życia, neo progresywnej legendy – formacji COLLAGE. Tegoroczna wiosna i lato to bardzo pracowity czas dla tego zespołu. Podczas szeregu koncertów i chyba najważniejszych tegorocznych, progresywnych festiwali (Summer Fog Festival Katowice, Rock Fest Szczawno Zdrój i Ostrów Rock Festival), promowali długo oczekiwany, wydany pod koniec ubiegłego roku album „Over and Out”. Ostatnio ukazały się również reedycje wcześniejszych płyt: „Baśnie” i „Moonshine”. Ten koncert, podobnie jak te poprzednie, składał się z najważniejszych kompozycji z tych właśnie albumów. Obecny wokalista zespołu, Inowrocławianin z krwi i kości Bartosz Kossowicz, śpiewał tego wieczoru praktycznie u siebie. Wyznał nam ze sceny, że miał przyjemność występować tutaj czterokrotnie, lecz obecny koncert jest jego pierwszym, na którym udało mu się zaśpiewać po zmroku. Obecnego gitarzystę zespołu Michała Kirmucia , mogliśmy natomiast oglądać na scenie wielokrotnie. Oprócz gry z zespołem , przypadła mu (podobnie jak w roku ubiegłym), rola konferansjera.
Występ DAVID CROSS BAND, okazał się prawdziwa gratką dla tych, którzy nigdy nie mieli okazji usłyszeć na żywo kompozycji grupy King Crimson. Koncertowy repertuar składał się bowiem tylko i wyłącznie, z kompozycji tej legendarnej grupy. To była prawdziwa duchowa i sentymentalna podróż. Mogliśmy usłyszeć świetnie zaaranżowane przez zespół DAVIDA CROSSA, wersje kompozycji z płyty „Larks’ Tongues in Aspic”. Ten album zabrzmiał tego wieczoru w całości. Na zakończenie uraczyli nas jeszcze ikonicznymi utworami: „Starless” z „Red” i „21st Century Schizoid Man” z „In The Court of the Crimson King”. To był przepiękny, magiczny, muzyczny wehikuł czasu, napędzany dźwiękiem skrzypiec Davida Crossa.
Na zakończenie wieczoru, a raczej już nocy, wystąpił SOEN, któremu udało się zgromadzić pod scena najliczniejsza widownię. Nie był to pierwszy występ zespołu w tym miejscu. Jest to bez wątpienia dla nich miejsce szczególne. W 2012 zanotowali tutaj swój absolutnie sceniczny debiut, a teraz po raz pierwszy mieli przyjemność wystąpić tutaj jako gwiazda. Nie był to typowy koncert tej prog metalowej szwedzkiej formacji. Tym razem wystąpili w symfonicznej oprawie, towarzyszył im bowiem kwartet smyczkowy. Tegoroczny koncert był odwzorowaniem występu z 10 grudnia 2021 roku w Atlantis Grammofon Studio, z okazji dziesięciolecia istnienia zespołu. Koncert ten został opublikowany w listopadzie ubiegłego roku, na albumie „Atlantis”. Ten Przekrojowy materiał zabrzmiał więc wyjątkowo majestatycznie. Oprócz swoich utworów zagrali również cover grupy Slipknot –„Snuff”
Dla wielu przybyłych z różnych stron Polski, uczestnictwo w tym wyjątkowym, letnim festiwalu jest sprawa obowiązkową. Wielu jednak przyjechało do inowrocławskiego Teatru Letniego po raz pierwszy. Jestem jednak przekonany, że będą wracać tutaj wielokrotnie.






























Tekst: Marek Toma
Zdjęcia: Michał Majewski