19 maja w piekarskiej Andaluzji miało miejsce kolejne wydarzenie (tak naprawdę należało by napisać prze duże W) – koncert projektu SUPER TRIO. Na frekwencję tego wieczoru, z pewnością nie można było narzekać, choć gdyby w tym miejscu miało wystąpić takie G3, to pewnie byłby problem z miejscami parkingowymi i oczywiście nie tylko!
Super trio, to projekt powstały z inicjatywy Witolda Łukaszewskiego, prawdziwego człowieka renesansu: muzyka, pisarza, poety, propagatora nie tylko rocka, bluesa, jazzu, ale także muzyki flamenco, który tego wieczoru, głownie wcielił się w rolę basisty. Witold jest człowiekiem obdarzonym prawdziwą pogodą ducha i niesamowitym poczuciem humoru. Na scenie towarzyszyli mu muzycy, których atrybutem jest oczywiście gitara – Marek Raduli (Laboratorium, Budka Suflera) i Wojciech Hoffmann (Turbo). Jeżeli chodzi o wygląd, cechą wspólna tych trzech muzyków, jest bez wątpienia kolor włosów, jak to określił Witek Łukaszewski – „cmentarny blond”. Sceniczny skład dopełniali przedstawiciele młodszego pokolenia: perkusista Mariusz „Bobek” Bobkowski (Turbo) i wokalista Piotr Szymczak . W koncertowym składzie, tego wieczoru zaszła pewna zmiana. Pierwotnie w parze z Markiem Raduli miał zagrać gitarzysta Dżemu Jerzy Styczyński. Jednak podobnie jak w klasowych drużynach piłkarskich, była to zmiana gwarantująca jakość. Nawiązując do klasowego projektu G3, tam przecież rotują w składzie gitarzystów. Trzon tego projektu – Joe Satriani i Steve Vai, to bez wątpienia, światowa, gitarowa ekstraklasa. Jeżeli chodzi o nasz rodzimy rynek muzyczny, do takowych wirtuozów bez wątpienia możemy zaliczyć Marka Raduli i Wojtka Hoffmanna. W pewnej kwestii, może są nawet lepsi od światowych, gitarowych tuzów. Ich gra na gitarze, to nie tylko wirtuozerska biegłość, ale przede wszystkim wyjątkowa muzyczna wrażliwość. Ich gitarowe dialogi, powodowały prawdziwe podskórne ciarki zachwytu.
Rozpoczęli piękną, pełna melancholii kompozycją „Przemijanie i codzienność”, z repertuaru grupy No Smoking. Przepełnionych takim klimatem utworów było tego wieczoru wiele: „Przy stole siądź”, „Skrawek nieba”, „ Nie jest źle”…, oraz „Zaczadzeni”, z albumu „Do” Witolda Łukaszewskiego & Red Pink. To taka rockowa, miłosna ballada, choć na upartego można by ten utwór zinterpretować inaczej, aby mógł stać się ekologicznym protest songiem. Aż dziw, że jeszcze nikt nie wpadł na pomysł, aby fragment wykorzystać w reklamie ekologicznych źródeł energii. Nie zabrakło również klimatu flamenco („Brama Elwiry”). Były oczywiście chwile iskrzące rockowa i blues rockową energią, zwłaszcza w tym momentach kiedy za mikrofonem stawał Piotr Szymczak („Czekolada”,) Jego wokal dodawał muzyce blues rockowego sznytu. Perkusista Mariusz Bobkowski, to prawdziwy wulkan energii. Ozdobą koncertowego wieczoru, było jego fantastyczne solo na perkusji, z wokalnymi wstawkami.
Właśnie dzięki takim koncertom, można podpisać się pod tekstem kompozycji „Nie jest źle”, autorstwa Witka Łukaszewskiego:
„…W sumie nie jest źle, nie boli nic
wstaję i od razu chce się żyć
i na tyle lat co już mam
całkiem niezły jest mój stan…”.
Tym utworem, zakończyła się oficjalna cześć koncertu. Owacje publiczności przywołały oczywiście muzyków powrotem na scenę. Na bis zagrali jeszcze „Cuda”, jeden z wielu utworów, autorstw Witka Łukaszewskiego, który znalazł się na albumie „Ach świecie” Maryli Rodowicz. I to idealna puenta, na określenie tego koncertu. W piekarskiej Andaluzji, tego wieczoru wybrzmiały prawdziwe cuda!









Tekst: Marek Toma
Zdjęcia: Grzegorz Galuba