2022.11.07 – THE HU – Kraków

2211thehubaner

Gdy 25 stycznia roku 2020 opuszczałem warszawski Teatr Palladium po fenomenalnym koncercie grupy The Hu wiedziałem,że ta grupa zawojuje świat rockowego grania. Nie przewidziałem wówczas, że to będzie ostatnia moja obecność na jakimkolwiek koncercie na najbliższe dwa lata. Niedługo po wylocie mongolskiej grupy z Polski, świat zamknął się na cztery spusty włącznie z przelotami. Covidowy lockdawn sprawił, ze pochodzący z Ułan Bator muzycy nie tylko nie mogli dokończyć swej trasy,ale i wrócić bezpiecznie do domu. Czas ten sprawił, że grupa wręcz zamieszkała w jednym z hoteli, gdzie stworzyła nowy materiał. Gdy tylko pandemiczne obostrzenia na świecie zostały zniesione, grupa ruszyła w ogólnoświatową trasę promująca nowy album „Rumble of thunder”. Część europejska przewidziała także trzy koncerty w Polsce. Grupa odwiedziła kolejno Gdańsk, Warszawę i Kraków. Ja postanowiłem uczestniczyć w koncercie ,który odbył się 7 listopada 2022 roku w krakowskim klubie Studio. Rolę rozgrzewacza publiczności tego wieczoru pełnił krakowski DJ Squal, który postanowił za pomocą laptopa , panelu z pokrętłami i efektami przedstawić folkowe mongolskie brzmienia na przemian z kilkoma metalowymi riffami. Cóż… miałem wrażenie ,że podczas tego godzinnego setu najlepiej bawił się sam DJ, a publiczność,która w 100 % frekwencji zgromadziła się w klubie czekała końca. Szkoda jednak,że nie było do końca widać tych wszystkich jego zabawek rozstawionych na dość pokaźnym stoliku. Może wtedy byłoby ciekawiej. Ale wszak nie dla DJ’a ludzie się zjechali do klubu wręcz z całej Polski i nie tylko. Bowiem nastąpił ten moment kiedy na scenę weszli oni-ośmiu wspaniałych mongolskich muzyków. Czy coś się zmieniło przez te dwa lata? Niewątpliwie są już absolutnie pewni, że świat został zdobyty-wówczas jeszcze nie mieli tej pewności, przecierali szlaki. Jak to wpłynęło na zachowanie na scenie? Nadal żywiołowi, charyzmatyczni. Przede wszystkim co ważne, wciąż cieszą się ze wspólnego grania. Ja jednak byłem ciekaw jak nowe kompozycje sprawdzą się na żywo. I muszę stanowczo stwierdzić, że studio bardzo mocno spłaszczyło te kompozycje. One żyją dopiero na koncertach. Doskonałym przykładem jest „Tatar warrior”, gdzie z tej dobrej kompozycji powstał czołg, który wgniata słuchacza, nie pozostawiając z niego ani kawałka. Bisowy „Sad But True” został tak przearanżowany jakby to była kompozycja The Hu, a to przecież Metallica. Widać także światowe obycie koncertowe- niektóre utwory były zapowiadane w języku angielskim (mongolscy muzycy raczej stronią od języka anglosasów), a czasami wokaliści starali powiedzieć kilka słów w naszym ojczystym języku ( standartowe „Dziękujemy Krakow” , ale w ich ustach było nader miłe). Podczas tego niespełna półtora godzinnego występu nie zawiodła także publiczność, która doskonale już wie czym The Hu jest i potrafiła to okazać. Właściwie od pierwszej do ostatniej sekundy występu była wspólna zabawa, podskoki czy wręcz tańce. Nie zawiodła także oprawa świetlna, która idealnie współpracowała z doskonale ustawioną aparaturą dźwiękową. Każdy instrument-w szczególności te mongolskie, czy gardłowe zaśpiewy były idealnie nagłośnione i klarowne. Po tym koncercie jestem pewien,że zarówno Polska, a przede wszystkim Kraków stanie się obowiązkowym punktem na mapie trasy The Hu. Czy w przyszłym roku?? Czas pokaże. Ale jedno wiem na pewno. The Hu to w tej chwili pierwsza liga folk-rockowego, metalowego grania.

Mariusz Fabin

Setlista:

  1. Shihi Hutu
  2. Shoog Shoog
  3. Gereg
  4. Hohochu Zairan
  5. Chinggis Khaan
  6. Uchirtai Gurav
  7. Shireg Shireg
  8. Bii Biyelgee
  9. Tatar Warrior
  10. Yuve Yuve
  11. Wolf Totem
  12. Black Thunder
  13. This Is Mongol
    Encore
  14. Sad But True

Dodaj komentarz