2021.12.06 – HOLY MOTHER, IRONBOUND – Chorzów

holy mother - chorzów

U progu czwartej fali pandemii, na dwa koncerty w naszym kraju w ramach europejskiej trasy wybrał się amerykański, heavy metalowy zespół HOLY MOTHER. Gorliwym fanom gatunku ta marka nie jest obca, a fakt że wokalista grupy udzielał się w kilku innych kapelach (w tym MESSIAH’S KISS czy RIOT), sprawiało że koncert ten jawił się jako prawdziwa gratka. W obecnych okolicznościach, czających się za każdym wystąpieniem ministra potencjalnych lockdownów, mogła to być ostatnia okazja w tym roku, żeby potrząść łepetyną. W Mikołajkowy wieczór, nowojorczycy zagrali w chorzowskiej Leśniczówce, a jako support pojawił się nasz rodzimy IRONBOUND.

Akapit poświęcę kapeli otwierającej wieczór, bowiem naprawdę zrobili na mnie pozytywne wrażenie. Przyznam, że ich album zaledwie omiotłem uchem i tak naprawdę na koncercie dopiero mogłem wgryźć się w ten materiał. A trzeba powiedzieć że jeśli o kompozycjach z debiutanckiego długograja mowa – są naprawdę porządne. Naszpikowane dobrymi melodiami i solówkami, wieloma chórkami, przy których krzyk aż wyrywał się z gardła. Swój występ chłopaki doprawili coverami Iron Maiden, co jeszcze bardziej podgrzało atmosferę na sali. W pewnym momencie zaczęło pojawiać się nawet nieśmiałe pogo.

Kilkadziesiąt osób zebranych w Leśniczówce oczekiwało jednak występu amerykańskich heavy metalowców dowodzonych przez Mike’a Tirelliego. Zespół wkroczył na scenę z przytupem. Konferansjerka Mike’a wprowadzała koleżeński wręcz nastrój, a sam set powinien był zadowolić zwolenników klasycznych płyt grupy, jak i przekonać niedowiarków do nowego albumu. Dość nowoczesny „Face this burn” wzbudza bowiem kontrowersje wśród odbiorców. Ale jako że zespół promuje płytę, set był bogato wypełniony nowymi kawałkami. Natomiast już na początku koncertu HOLY MOTHER uraczył nas coverowym meedleyem z repertuaru Ronniego Jamesa Dio. Rozpoczęli od Holy Diver, przez Heaven & Hell po Rainbow in the Dark. Publiczność została zjednana już od początku koncertu i reagowała nader żywiołowo. Aż zdziwiony byłem że w chórach można było narobić takiego larma (godając po naszymu). Mnie z kolei bardzo podobało się, że chłopaki sięgnęli do repertuaru grupy N.O.W. a także zagrali kawałek wspomnianego MESSIAH’S KISS. Zespół był tak mile zaskoczony przyjęciem, że zagrał drugi bis nawet po tym jak muzycy byli już częściowo spakowani. Widać było że ten zabieg był spontaniczny, bo nie mając przygotowanego kolejnego kawałka zagrali ponownie Toxic Rain (wcześniej równie gorąco przyjęty).

Jak się okazało dalsza część europejskiej trasy została odwołana, w związku z tym merch dostępny był w okazyjnych cenach. Aby wesprzeć zespół publiczność chętnie zaopatrzyła się w płyty i koszulki HOLY MOTHER, zresztą po koncercie możliwe było spotkanie z muzykami, co dla fanów było okazją do zdobycia autografów.

Piotr Spyra

Dodaj komentarz