2021.11.26 – LEPROUS, TIDES FROM NEBULA, AA WILLIAMS – Warszawa. Klub Progresja.

Warszawska „Progresja” w piątkowy wieczór 26 listopada, kolejny raz stała się areną ciekawych muzycznych wydarzeń, na które przybyło całkiem spore grono sympatyków niekomercyjnych, niebanalnych dźwięków, nie bojąc się kolejnych mutacji SARS-CoV-2, a nawet trądu. Trądu, bowiem gwiazdą tego wieczoru była oczywiście norweska formacja Leprous. Okazuje się, że nie tylko gwiazda wieczoru stanowiła o atrakcyjności tego wydarzenia, ale również poprzedzające ją supporty.

Przyznam się szczerze, że  o pierwszym z supportów przed koncertem niewiele wiedziałem. Występ brytyjskiej artystki Alex Williams wraz z zespołem, był więc dla mnie bardzo pozytywnym zaskoczeniem. A.A Williams, to  mieszkająca w Londynie, obdarzona urzekającym wokalem  multiinstrumentalistka (gra na gitarze, klawiszach a także wiolonczeli). Nagrała do tej pory wydany w 2020 roku album „Forever Blue”, a rok później  Ep-kę  „Arco”, oraz krążek „Songs From Isolation”, na którym przedstawiła głównie swoje bardzo oryginalne wersje kompozycji innych artystów.  Muzyka jaką wykonuje, trudna jest do jednoznacznego zaszufladkowania.  To w głównej mierze bardzo spokojne, nastrojowe ale i nieco mroczne melodie, które od czasu do czasu potrafią pokąsać  solidnym rockowym pazurem.  Support ten idealnie  połączył muzyczne dwa światy zespołów występujących później, bo zawierał wyraźne elementy post rocka, który wykonuje Tides From Nebula, ale i pewien mrok,  który towarzyszy muzyce Leprous. To był bardzo pewny występ świadomej swych umiejętności i muzycznej wartości swoich kompozycji artystki, ze wsparciem solidnego zespołu.

Słowo się rzekło jeśli post rock, rodzimy  post rock, a jeszcze ściślej stołeczny post rock, to nie kto inny jak  Tides From Nebula. W Progresji grają u siebie i czują się jak u siebie. Występowali  tutaj wielokrotnie. Grali również w listopadzie 2018 roku, kiedy świętowali swój 10 -ty jubileusz, a zarazem 15- lecie klubu. Tym razem postanowili  swoim występem uczcić  kolejny jubileusz klubu „Progresja”, który w tym roku osiągnął swoją pełnoletność – 18 lat działalności. Duże więc uznanie i gratulacje należą się prezesowi klubu Panu Markowi Laskowskiemu.  Jeżeli chodzi o sam koncert Nebuli, to można by tutaj zrobić kopiuj i wklej, z wcześniejszych relacji koncertów zespołu. Za każdym razem swoim występem udowadniają, że  grają w post rockowej światowej lidze.  Świetne brzmienie, podparte  charakterystyczną dla nich grą świateł. I choć pod tym względem nic się nie zmienia, muzyka jak na post rock przystało przecież dosyć schematyczna,  charakterystyczne światła z pionowymi wielobarwnymi słupami też praktycznie te same, a mimo to każdy ich występ robi ogromne wrażenie. Tym razem ich koncert nie był zbyt długi.  Zagrali  prawie godzinny, dosyć przekrojowy set wypełniony utworami z czterech, spośród pięciu swoich płyt, po czym ustąpili miejsca gościom z Norwegii.

Leprous również miał przyjemność gościć już w warszawskiej Progresji. Osobiście mogłem oglądać ich tutaj, podczas drugiej edycji Prog In Park w sierpniu 2018 roku  (wówczas również m.in. w towarzystwie Tides From Nebula). Tym razem przygotowali wyjątkowy koncert, który również związany jest z pewnym jubileuszem. Mimo, że w sierpniu wydali nową płytę – „Aphelion”, to tak naprawdę nie przyjechali do nas aby promować swój najnowszy album. Był  to koncert dla uczczenia 10-tej rocznicy wydania płyty „Bilateral”. Materiał tego jubileuszowego albumu zabrzmiał wiec tego wieczoru w całości. Muzyka  z płyty „Bilateral” jest  bogata w różnorodne środki wyrazu (nie zabrakło nawet charakterystycznej partii trąbki w kompozycji „Thorn”) i  zdecydowanie ostrzejsza, od tego co muzycznie zespół prezentuje  na swoich późniejszych płytach. Pokazała to wyraźnie  druga część koncertu. Okazała się bardzo przekrojowa: „The Cloak” z „Coal” (2013), „Below” z „Pitfalls” (2019), „The Price” z „The Congregation” (2015), „From The Flame” z  „Malina”(2017) i na zakończenie  „Nighttime Disguise” –  jedyna kompozycja  z tegorocznej płyty „Aphelion”.

Rosły, norweski chłop jak dąb śpiewający falsetem, to z pewnością ewenement, jeżeli chodzi o muzykę metalową.  Wiem, że nie wszystkim  zwolennikom  szeroko pojętego metalu to odpowiada. Leprous posiada jednak w naszym kraju  spore grono zagorzałych fanów, dlatego przyjeżdża do Polski dość regularnie. Liczę więc, że przyjadą do nas niebawem, tym razem aby zaprezentować na żywo swój najnowszy, moim zdaniem bardzo udany album „Aphelion”.

[supsystic-gallery id=39]

Tekst: Marek Toma

Foto: Michał Majewski

Dodaj komentarz