2021.08.08 – KWIAT JABŁONI – Kraków

kwiat jabłoni

08.08.2021

Lato Na Fortach

KWIAT JABŁONI – Forty Kraków


Jeden rok i osiem miesięcy. Tyle bowiem trwał mój rozbrat z oglądaniem i słuchaniem muzyki na żywo, którego oczywistym powodem była pandemia Covid-19 oraz mniej lub bardziej absurdalne obostrzenia i wyłączenie świata ze wszystkiego, co tylko możliwe. Na szczęście powoli wszystko zaczęło wracać do normy (na jak długo…?). I kiedy okazało się, że znów można się bawić i uczestniczyć w spotkaniach z muzykami na żywo, a nie przed ekranem komputera, to… niestety nie zdążyłem zakupić biletu na koncert grupy, która od jakiegoś czasu zaprząta mój umysł. Oto bowiem warszawski Kwiat Jabłoni miał po raz drugi w ciągu niespełna miesiąca wystąpić przed krakowską publicznością. Pierwszy z tych koncertów odbył się w ramach „Letnich Brzmień” 4 lipca 2021 na terenach Parkowa Sport Kraków. Z różnych przyczyn nie mogłem na nim być i obiecałem sobie, że gdy tylko pojawią się bilety na koncert w Fortach, to nie ma przebacz. Pojawiły się… i rozeszły w trzydzieści minut, a mnie udało się być jednym z tych szczęśliwców, którym udało się je kupić. Po perypetiach z przekładaniem i w końcu odwołaniem koncertu Perfectu, nie do końca wierzyłem, że tym razem się uda.

Ale oto w końcu na kalendarzu zawitała data ósmy sierpnia i gdy na zegarze wybiła godzina 20.30, weszli na scenę oni: Katarzyna Sienkiewicz, Jacek Sienkiewicz, Marcin Ścierański oraz Grzegorz Kowalski. Klimatyczny dziedziniec krakowskiego ponad stusześćdziesięcioletniego Bastionu III „Kleparz” wypełnił się pod same mury. Scena zaś została ubrana w bardzo osobliwy sposób – tu i ówdzie widniały stare lampy, kwiaty, pojawiło się nawet symboliczne, okolone jarzeniówkami lustro, przez które muzycy weszli na scenę. Wszystko to zbudowało doskonały nastrój przytulnego pokoju, w którym chce się odpocząć i odseparować od trosk życia codziennego. A więc zaczęli od „Tu i teraz”. I od pierwszych taktów dało się wyczuć, że będzie to niesamowity i magiczny wieczór. Nie tylko za sprawą doskonałych głosów Kasi i Jacka oraz ich umiejętności gry na instrumentach klawiszowych i mandolinach, ale także za sprawą zgromadzonej publiczności. Nie słyszałem w tle żadnych bezsensowych, rozpraszających uwagę rozmów, ale wspólne śpiewanie wraz z muzykami od pierwszej do ostatniej linijki tekstów.

Magiczne momenty powodujące ciarki na plecach? Dla mnie osobiście jednym z takich momentów był trzeci utwór, „Niemożliwe”, w który wpleciono refren „The wicked game”, jeden z najpiękniejszych i najbardziej ulubionych przeze mnie muzycznych fragmentów, jakie mogły zostać kiedykolwiek stworzone. Brzmiało to tak, jakby przez tych kilkadziesiąt sekund sam Chris Isaak stanął wraz z nimi na scenie. Coś niesamowitego. Rozmarzone i porywające. Podczas tego wieczoru nie zabrakło także takich momentów, kiedy można było wręcz poskakać. Przykład? Brawurowe „Wodymidaj” czy „Wzięli zamknęli mi klub”, który Kasia zagrała nie na swoim pianinku, a na legendarnym syntezatorze, jakby pożyczonym na tych kilka minut od jakiegoś „disco-mana”. I właściwie nie było osoby, która by nie śpiewała tego przepełnionego goryczą, ale i przewrotnie ironicznego refrenu. Jako, że Kraków i jego publika zawsze jest wyjątkowa (nie raz mi dane było się o tym przekonać), to zespół postanowił nieco ten utwór wydłużyć, a przez chwilę wspomogła go także swoim rapem Mery Spolsky, co zostało bardzo mocno nagrodzone przez widzów i słuchaczy. Nie mogło także zabraknąć znów powodującego ciarki na plecach „Nie ma mnie”, czy „ Mogło być nic”, tytułowego utworu płyty, którą grupa obecnie promuje. No i pozycja obowiązkowa: „Dziś późno pójdę spać” odśpiewane chóralne, bo właściwie nie było tego wieczora kompozycji, która nie zostałaby zaśpiewana bez udziału publiczności.

Co do samych artystów, to oprócz, rzecz jasna, rodzeństwa Sienkiewiczów uwagę przykuwał także perkusista, Marcin Ścierański. To nie tylko bębniarz zespołu, to żywa maskotka, która za swoimi garami wyczynia cuda. Mówię tu o zdolnościach zarówno muzycznych (fenomenalna solówka), które Ścierański ma w genach, ale i czysto „showmańsko-jajcarskich”, na przykład przez niezwykłe zabawianie publiczności swoją grą, mimiką i po prostu czerpaniem zwyczajnej radości z muzyki. Momentami nie było wiadomo czy patrzeć na przepiękny strój Kasi, doskonałą grę na mandolinie Jacka, wygłupy Marcina, czy wirtuozerię Grzegorza na basie.

To wszystko tylko pokazuje, jak doskonały koncert się odbył, a godzina i pięćdziesiąt minut upłynęło niczym strzał z bicza. Oby więcej tak doskonale zagranych i nagłośnionych koncertów. Słychać było dosłownie każdą miotełkę Marcina, oddech i słowa Kasi, czy potężnie momentami brzmiący bas Grzegorza. Warto wspomnieć o jeszcze jednej, z pozycji fana bardzo istotnej rzeczy: po koncercie można było osobiście podziękować muzykom za miły wieczór, otrzymać autograf, pożartować czy zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie. Tak niewielu z nich o tym teraz pamięta, że grają przede wszystkim dla ludzi, i że nie powinno się natychmiast po koncercie (nierzadko wykonanym z playbacku) odlatywać helikopterem zaparkowanym w namiocie przy scenie… Kwiat Jabłoni tak nie robi i oby tak zostało.

Setlista:

  1. Tu i teraz
  2. Byle Jak
  3. Niemożliwe
  4. Kto mi Powie Jak
  5. Kometa
  6. Bankiet
  7. Drogi Proste
  8. Maska
  9. Wodymidaj
  10. Nie Ma Mnie
  11. Turysta
  12. —-
  13. Wzięli Zamknęli Mi Klub
  14. Buka
  15. Przezroczysty Świat
  16. Dziś Późno Pójdę Spać
  17. Mogło Być Nic
  18. Kwiat Jabłoni

Mariusz Fabin

[supsystic-gallery id=34]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *