2020.12.05 – EVANESCENCE – Online Show

evanescence-online-show

Jak dobra nie byłaby kapela, jak wyśmienici muzycy by w niej nie grali, jak bardzo wyspecjalizowani fachowcy by tego nie realizowali, to stream nigdy nie zastąpi prawdziwego koncertu.

Przyznam, że nie wiedziałem, że muzycy Evanescence szykują występ online, toteż czekając na rozpoczęcie transmisji byłem przekonany, że rzeczywiście zobaczę wykonanie przez grupę kilku utworów w pełni na żywo, w czasie rzeczywistym, tak jak to miało miejsce choćby w przypadku naszej rodzimej formacji Horrorscope. Prawda okazała się zupełnie inna, jednak wbrew pozorom nie jest to całkowitym minusem. Ale po kolei.

Transmisja rozpoczęła się od Q&A z przewodniczącą formacji wokalistką Amy Lee, w trakcie której było ją widać w domowym zaciszu. Akurat tą część tak właśnie sobie wyobrażałem. Wiadomo przecież, że gwiazda tego formatu nie pozwoliłaby sobie na urządzenie podobnej sesji na żywo, ponieważ ilość wiadomości od fanów w oknie czatu mogłyby wręcz wywołać przeciążenie serwerów. Amy odpowiedziała na kilka uprzednio wypunktowanych najciekawszych pytań zadanych w komentarzach na Facebooku, poruszając m.in. tematy pandemii, procesu powstawania nadchodzącej płyty „The Bitter Truth”, a nawet zahaczając o kilka wątków osobistych. W prawym dolnym rogu ekranu wyświetlał się zegar odmierzający czas do rozpoczęcia się koncertu. Wobec tego szczegółu tym bardziej miałem nadzieję, że gdy skończy się nagranie Q&A nastąpi jakiś magiczne przeniesienie się do studia Rock Falcon w Nashville, z którego transmisja miała się odbyć i rozpocznie się koncert. Owszem, przeniesienie nastąpiło, jednak okazało się, że muzycy choć są razem to jednak osobno. Amy, gitarzysta Troy McLawhorn i perkusista Will Hunt co prawda przebywali w tym samym czasie we wspomnianym studiu, jednak w osobnych pomieszczeniach, natomiast basista Tim McCord podczas nagrania przebywał w Kalifornii zaś gitarzystka Jen Majura nadawała z Niemiec (więc jak nietrudno się domyślić jej transmisja miała najniższą jakość obrazu). Czyli jednak nie zespół grający wspólnie na jednej scenie, lecz każdy członek w osobnym kadrze.

Miejscami miałem poważne wątpliwości, czy to aby nie playback – wykonania były zbyt precyzyjne i selektywnie brzmiące jak na live stream. Było jednak kilka rzeczy, które dawały całości naturalny wyraz, np. dźwięk odkładanych przez Hunta pałeczek na floor tom lub jego i McLawhorna komentarze w przerwie między utworami. OK, playback to nie był, aczkolwiek już po zakończeniu transmisji spojrzałem sobie na fanpejdż grupy i zauważyłem, że zajawki promujące to wydarzenie zostały okraszone urywkami występu, a więc stało się dla mnie jasne, że został on zarejestrowany wcześniej. Na początku poczułem się troszkę zawiedziony, ale potem pomyślałem, że w sumie lepiej tak niż jakby obraz miał się co chwila ciąć tak jak to było w przypadku wspomnianego na początku Horrorscope.

Dobór repertuaru był dość przekrojowy, każdy z dotychczas wydanych albumów miał swoją przynajmniej jednoutworową reprezentację. Najwięcej było z nadchodzącego „The Bitter Truth”, wybrzmiały wszystkie trzy zapowiadające go single. Zostały one przeplecione „Going Under” z jedynki, „The Only One” z dwójki (pierwsze wykonanie od 2011 roku) oraz „Sick” z trójki. Następnie grupa przypomniała nieśmiertelne „Bring Me To Life”, po czym Amy niespodziewanie przesiadła się do normalnego pianina (z efektownie odsłoniętym wewnętrznym mechanizmem) i indywidualnie wykonała „Lost in Paradise” oraz cover „Glory Box” z repertuaru Portishead. Jeżeli coś z tego streamu wywołało u mnie bezwzględne ciary, to właśnie ten ostatni. W oryginale „Glory Box” to lekko syntetyczna, quasi jazzowa kompozycja będąca wizytówką Beth Gibbons i spółki. W interpretacji Amy, przy akompaniamencie samego pianina zabrzmiało to zgoła inaczej, ale naprawdę efektownie. Po tym wykonaniu wokalistka pożegnała się z fanami i wyświetliły się napisy końcowe, kolejny dowód na wcześniejszą realizację tego materiału.

Miałem być na koncercie Evanescence w tym roku. Tego rodzaju stream to ledwie niecały promil tego co można by przeżyć oglądając grupę na żywo, na scenie. Szczerze przyznam, że moim zdaniem w kwestii koncertów rok 2021 nie będzie się różnił od 2020 absolutnie niczym. Niemniej jednak doceniam, że artystom chce się robić tego rodzaju streamy. Niewiele to daje, ale zawsze coś.

Patryk Pawelec

Setlista:

  1. Wasted on You
  2. The Game is Over
  3. The Only One
  4. Sick
  5. Going Under
  6. Use My Voice
  7. Bring Me to Life
  8. Lost in Paradise (Amy Lee solo)
  9. Glory Box (Amy Lee solo)

Dodaj komentarz