Ciepły, jeden z ostatnich letnich wieczorów w piekarskiej Andaluzji miał
minąć pod znakiem niebanalnych dźwięków. W ramach wspólnej trasy po
Polsce, na scenie zaprezentować się mieli znany w progresywnym świecie,
pochodzący z Leszna RETROSPECTIVE, białostocki, klimatyczny STARSABOUT oraz duet MELANIE MAU & MARTIN SCHNELLA zza naszej zachodniej granicy.
Występy zapoczątkowali sympatyczni MELANIE MAU oraz MARTIN SCHNELLA.
Duet zaprezentował akustyczne wersje znanych klasyków oraz dwie
autorskie, swoje własne kompozycje. Uwagę zwracały znakomite warunki
wokalne Melanie, która pomimo zmagania się z przeziębieniem pokazała, że
głos ma niczym dzwon! Kolejnym elementem, obok którego nie można było
przejść obojętnie to umiejętności techniczne Martina. Muzyk, na co dzień
udzielający się między innymi w Flaming Row) zaprezentował najwyższy
kunszt obsługi gitary. Chwilami, wydawało się że na scenie jest dwóch
gitarzystów, a to jeden Martin tak czarował… robiło to ogromne
wrażenie. Ze sceny usłyszeliśmy ciekawe aranżacje między innymi: „Curse my Name” Blind Guardian, „Wasted Years” Iron Maiden, ale i „Message in the Bottle” The Police, „Africa” Toto czy znakomicie zagrane na koniec „Changes” grupy Yes.
Relacjonując koncert STARSABOUT, można by zacytować fragment tekstu kompozycji tytułowej ich najnowszego albumu: „Where is my Home…”
Aby grać podobnie jak STARSABOUT trzeba urodzić się chyba na Islandii,
albo właśnie w Białymstoku, chociaż sztukę tą posiedli również
niektórzy południowcy, chociażby Giancarlo Erra ze swoim Nosound.
Zespół tworzą: grający na gitarze i śpiewający mózg przedsięwzięcia
Piotr Trypus, gitarzysta Tomasz Kryjan, grający na klawiszach, ale
czasem chwytający również za gitarę Marcin Wasiluk , oraz sekcja
rytmiczna Piotr Ignatowicz – bas i Sergiusz Pruszyński – perkusja. I
choć w składzie zespołu są dwie, a nawet trzy gitary, próżno spodziewać
się tutaj galopad w stylu Iron Maiden. To bardzo klimatyczne i
ascetyczne, wręcz hipnotyczne granie, emanujące niesamowitym klimatem.
Klimat ten pięknie wypełnił gmach piekarskiej „Andaluzji”, a było co
wypełniać, bo publiczność niestety, nie była w stanie skutecznie tego
uczynić. Można nad tym faktem ubolewać, ale takie są niestety
koncertowe realia, jeżeli chodzi o podobny rodzaj muzyki. Jak nieraz
psioczyłem na obecność krzesełek, na rockowych koncertach w „Andaluzji”,
tak akurat tym razem usiadłem z boczku sali, aby niemal odlecieć wraz z
krzesłem na siedząco. Z jednej strony było mi trochę żal, że grając dla
małej garstki słuchaczy, zespół musiał pokonać tyle kilometrów,
wracając zaraz po koncercie do domu. Z drugiej jednak strony cieszyłem
się faktem, że mogłem ich usłyszeć po raz drugi na żywo.
Pochodzący również nie z bliska, bo z Leszna RETROSPECTIVE przyjechał
do Piekar Śląskich promować wydaną pod banderą niemieckiej wytwórni
Progressive Promotion Records swoją najnowszą płytę „Latent Avidity”,
której oficjalna premiera miała miejsce dokładnie 4 dni przed
koncertem. Zespół gościł już w „Andaluzji” w marcu 2017 roku, tuż po
wydaniu swojej poprzedniej płyty “Re:Search”. Ich
szeregi opuścił ostatnio gitarzysta Alan Szczepaniak. Jego miejsce na
scenie podczas tej trasy koncertowej zajął Darek Kazimierczak. Reszta
formacji pozostała niezmienna. I chociaż Jakub Roszak borykał się w tym
dniu z chorym gardłem, dał z siebie wszystko, aby zabrzmieć najlepiej
jak tylko można było. Doskonale uzupełniała go wokalnie zza swojego
zestawu klawiszowego Beata Łagoda. Charyzma sceniczna wokalisty , też
nie zdradzała żadnych symptomów zdrowotnej niedyspozycji. Nie wiem ,
czy taki był zamysł, ale jego trampki – jeden w kolorze czerwieni, a
drugi niebieski, idealnie odzwierciedlały muzyczny dualizm zespołu. Z
jednej strony ich muzyka żarliwa jak czerwień, z drugiej zaś strony
klimatyczna niczym błękit. Na taki właśnie klimat duży wpływ mają
cieple solówki Maćka Klimka. Wszystko to w żelaznych ramach świetnej
sekcji rytmicznej: Łukasz Marszałek – bas i Robert Kusik – perkusja.
Zabrzmiał w większości nowy materiał z płyty „Latent Avidity”, ale były również akcenty z płyt poprzednich.
To był jeden z licznych, udanych koncertów, w piekarskiej „Andaluzji” ,
mimo nie najliczniejszej publiczności. Pewnie nie pierwszy taki
koncert i nie ostatni.
tekst: Piotr Michalski i Marek Toma