2019.05.08 – LENNY KRAVITZ – Łódź

kravitz2019_d

Lenny Kravitz na samym początku swojej kariery zdefiniował się jako rockman muzycznie zakotwiczony w minionych dekadach, ideowo związany hipisowskimi hasłami braterskiej miłości. Na kolejnych płytach zawsze umieszczał piosenki, które krzewiły przesłanie wzajemnej tolerancji. Przez całą swoją dotychczasową karierę emanował pozytywnymi wibracjami. Ostatni album zatytułowany wymownie „Raise Vibration” jest jakby kumulacją jego dotychczasowych starań. Śpiewając w tytułowej piosence „ Love will lead us and complete us, This is what I know”, po raz kolejny odwołał się do swojego artystycznego credo. Potem ruszył w Świat by dopełnić swoją misję. Razem z grupą świetnych muzyków zawitał także do Łodzi . Jak na mesjasza przystało zstąpił z wysokości w tęczowej poświacie przy dźwiękach otwierającej ostatnią płytę piosenki „We Can Get It All Together” śpiewając w kolejnych wersach „I thank you Father/For giving me life beyond the grave/Blood is the Power/So now I don’t have to be afraid”. Tym samym rozpoczął się spektakl Lenniego wypełniony w dużej mierze od razu rozpoznawalnymi piosenkami z jego przebogatego repertuaru.

W łódzkiej Arenie przeboje Kravitza , zabrzmiały ostrzej niż na płytach odsłaniając w pełni rockową duszę artysty. Zadbał by pod względem dobranych utworów odpowiednio zbalansować repertuar występu. Nie zabrakło więc i tych mniej znanych piosenek jak i tych które kiedyś wylądowały na szczytach list popularnych hitów . W trakcie najbardziej rozpoznawalnych numerów próbował skłonić publiczność do wspólnego śpiewu, choć raczej przekonał się, że tutaj fani nie spijają słów z jego ust . Może poza „I Belong To You” podczas wykonywania którego zebrane audytorium werbalnie znacznie się ożywiło. A jakie inne kryterium można użyć oceniając popularność utworu? Ano mianowicie ilością uniesionych telefonów, którymi masowo próbowano wyszarpać jakiś fragment koncertu, w mniemaniu, że będzie już na zawsze. Może incydentalnie bywa kolorowym zjawiskiem ale na dłuższą chwilę staje się cholernie wkurzające ponieważ zakłóca odbiór innym uczestnikom koncertu. Przy „I Belong To You” aula stała się morzem jednokomórkowców.

Wracając do muzyki nie zabrakło długich improwizowanych wstawek dających możliwość wyeksponowania umiejętności poszczególnych muzyków towarzyszących gwieździe. Najdłuższa taka chwila miała miejsce już w trakcie bisu, kiedy odgrywając wspaniały „Let Love Rule” Kravitz zszedł ze estrady i odbył bardzo długą wędrówkę wśród ściśniętej pod scenę publiczności. Przepychał się przez tum cały czas realizując swoją misję krzewienia miłości. Rzeczywiście, występem w Łodzi uwiarygodnił zebranym, że idee które głosi wynikają z autentycznej, wewnętrznej potrzeby poprawy dzisiejszego Świata.

W moim mniemaniu Lenny Kravitz przybył do Łodzi trochę już jako trochę przebrzmiała gwiazda, którego ostatnio wydane płyty fragmentarycznie utrzymują muzyka na powierzchni popularności. A to co miał najbardziej ciekawego do powiedzenia opublikował na trzech pierwszych płytach. Natomiast wyjechał jako bohater, konsekwentnie podążający wytyczonym szlakiem. Zrobił show, poruszył do głębi, zagrał świetny koncert. Mnie osobiście zmusił do ponownego i tym razem bardzo uważnego przesłuchania wszystkich płyt po Are You Gonna Go My Way. Love U Lenny!


Set Lista
We Can Get It All Together
Fly Away
Dig In
Bring It On
American Woman
(The Guess Who cover)
Get Up, Stand Up
(The Wailers cover)
Fields of Joy
Freedom Train
Who Really Are the Monsters?
Stillness of Heart
It Ain’t Over 'Til It’s Over
Can’t Get You Off My Mind
Low
I Belong to You
Mr. Cab Driver
Bank Robber Man
Where Are We Runnin’?
Are You Gonna Go My Way
(Followed by introducing the… more )
Encore:
Here to Love
Let Love Rule
(Followed by a extended… more )


Witold Żogała

Dodaj komentarz