2018.11.30 – COLIN BASS, AMAROK, WALFAD – Piekary Śl.

181130-0

Mój koncertowy sezon 2018, powoli dobiega końca, a wydarzenie z 30 listopada, wdzięcznie spięło go jakby klamrą. Tak się akurat złożyło, że jednym z pierwszych moich tegorocznych wojaży, był Warsaw Prog Days w warszawskiej Progresji, który miał miejsce 9 lutego. Jedną z głównych atrakcji, był wówczas właśnie Colin Bass, oraz krakowski Amarok, który zagrał własny set i zasilał koncertowy skład Colina. Wówczas jednym z kilku występujących jeszcze zespołów, był pochodzący z Wodzisławia Śląskiego Gallileous. Historia lubi się powtarzać. Nie przyszło mi nawet na myśl, że będę miał w tym roku przyjemność, jeszcze raz oglądać Colina Bassa i rewelacyjny Amarok, tym razem, w towarzystwie innej wodzisławskiej formacji – Walfad i to praktycznie nie ruszając się z miejsca, w rodzimych Piekarach Śląskich.

Wodzisławianie występowali już w piekarskiej „Andaluzji”, a ściślej mówiąc występował już tutaj lider zespołu Wojciech Ciuraj i basista Radek Żelazny, dokładnie 27 lutego 2016 roku, przed grupą RSC. Walfad grał wówczas jeszcze, w całkiem innym składzie. Teraz nie ma już w zespole klawiszowca Dawida Makowicza, jego miejsce zajął Dariusz Tatoj. Do grupy doszedł także drugi gitarzysta – Paweł Krawiec, a za perkusją stałe miejsce dawno wybębnił sobie Jakub Dąbrowski. Z nadejściem nowych twarzy, muzyka zespołu stawała się coraz dojrzalsza, o czym świadczy ich najnowsze dzieło – „Colloids”. Bogata trasa koncertowa związana jest z promocją tejże właśnie płyty. Zespół miał już przyjemność dzielić w tym roku scenę na kilku koncertach, z grupą Riverside, a dzień wcześniej zagrał w Krakowie z formacją Hipgnosis. Piekarski koncert Walfad, nie był może perfekcyjnie nagłośniony (dla porównania, kilka w tym i ubiegłym roku, miałem przyjemność oglądać). Trochę z tyłu schowana została niestety gitara prowadząca Pawła Krawca. Na płycie barwa jego gitary jest znacząca i stała się nową wizytówka zespołu. Na pocieszenie, Paweł był najbardziej widoczną osoba w zespole, dzięki ozdobionej lampkami choinkowymi, świecącej czapce, z którą się nie rozstawał. Ich nieco krótszy niż zwykle set, oddawał jednak duży potencjał drzemiący w zespole. Zaprezentowali praktycznie całymateriał z „Colloids”. Podobnie jak na płycie, zaczęli od „Intra”, a potem wybrzmiały: „W Kotle”, „Chodzić po Wodzie”, „Kolloidy”, „Brudne Pisanie” i „Synowie Syzyfa”. Na zakończenie pojawił się utwór „Nasi Bogowie, Wasi Bogowie”, z poprzedniego albumu – „Monuments”.

Pod względem ustawienia dźwięku, wręcz odwrotnie prezentował się koncert Amarok. Szczerze mówiąc mój odbiór tej przestrzennej, bardzo klarownej muzyki, był zdecydowanie lepszy, niż wspomniany warszawski koncert, w lutym w „Progresji”, mimo że piekarski koncert, był zdecydowanie krótszy i skupiał się głównie na ich ostatniej, zeszłorocznej płycie „Hunt”. Michał Wojtas, jak zwykle czarował nas nie tylko pięknymi gitarowymi motywami, ale również niepowtarzalnym brzmieniem tak oryginalnych instrumentów jak: harmonium, czy theremin. Wyjątkowego klimatu tej muzyce, dodaje bogaty wachlarz instrumentów perkusyjnych, którymi posługiwała się żona lidera zespołu, Marta Wojtas. W głównej mierze jest to muzyka instrumentalna, z pewnymi wyjątkami, do których należy m.in. kompozycja tytułowa, kończąca ten niestety krótszy niż by się chciało set, zaśpiewana podobnie jak na płycie, przez wyjątkowego gościa – Colina Bassa.

Colinowi również nie obca jest scena piekarskiej „Andaluzji”. Przypomnę, że po raz pierwszy gościł tutaj 29 maja 2008 roku (nasza relacja). Towarzyszył mu wówczas gitarzysta bluesowy Prince Robinson i perkusista grupy Camel Denis Clement. Tegoroczny koncert związany był z wydaniem przez firmę OSKAR, winylowej wersji „An Outcast of The Islands”, dla uczczenia 20-lecia powstania tego znakomitego, solowego albumu. Po latach nic nie stracił ze swej atrakcyjności. Jak wiemy, Colin nagrał go z polskimi muzykami: legendą polskiego jazzu Wojciechem Karolakiem, oraz muzykami grupy Quidam. Po dwudziestu latach, los znowu związał Colina Bassa, z polską sceną muzyczną, tym razem z muzykami krakowskiej formacji Amarok. Tego wieczoru Collin Bass, swoją muzyką zabrał nas m.in. w przepiękną podróż, w liczne miejsca, które natchnęły go do skomponowania tak przepięknych utworów jak: „Walking To Santiago” (Santiago de Compostela – miasto w północno-zachodniej Hiszpanii), „Makassar” (miasto w Indonezji), „The Straits Of Malacca” (cieśnina Malacca, stanowiąca granicę między Oceanem Spokojnym a Indyjskim), Denpasar Moon (miasto w południowej części wyspy Bali)… Oczywiście osoba Colina Bassa, nierozerwalnie kojarzy się z grupą Camel. Jego pojawienie się na scenie zawsze budzi nadzieje, że do swojego koncertu przemyci coś z repertuaru tej legendarnej grupy. Tak się stało podczas jego pierwszej wizyty w Piekarach. Zagrał wówczas dwa kawałki z albumu „Stationary Traveller”: „Fingertips” i „Cloak and Dagger Man”, pochodzącą z „Nude” kompozycję „Drafted” i „Never Let Go” z pierwszej płyty Camel. Tym razem, już na sam koniec jego występu, wybrzmiał „Your Love is Stranger Than Mine” z płyty „I Can See Your House From Here”.

Tego wieczoru Colina spotkała pewna miła niespodzianka. Na scenie pojawił się redaktor muzyczny Artur Chachlowski, aby z ramienia portalu – MAŁY LEKSYKON WIELKICH ZESPOŁÓW, wręczyć Artyście corocznie przyznawaną nagrodę muzyka roku. Tym sposobem złoty, Mały Leksykon, trafił do Wielkiego Artysty, jakim bez wątpienia jest Colin Bass.

Ten rok powoli dobiega końca. Radzę jednak bacznie śledzić koncertowe kalendarium w piekarskiej „Andaluzji”. Przyszły rok, dla sympatyków progresywnych dźwięków, zapowiada się w tym miejscu, wyjątkowo bogato.

colin bass
colin bass
colin bass
colin bass
colin bass
colin bass

Tekst: Marek Toma
Zdjęcia: Grzegorz Galuba

Dodaj komentarz