Dla niezorientowanych przypomnę, że zespół TREMONTI to solowy projekt
Marka Tremonti’ego, gitarzysty znanego z takich zespołów jak Creed czy
Alter Bridge. 29 lipca grupa wystąpiła w naszym kraju po raz pierwszy
jako headliner (co ciekawe przez dwa poprzednie dni supportowała ona
Iron Maiden w Krakowie). Pierwotnie koncert miał się odbyć w Hybrydach
jednak ze względu na duże zainteresowanie przeniesiono go do Proximy.
Koncert odbył się na zasadzie „an evening with…”. W telegraficznym
skrócie znaczy to, że grupy nie wspomagał żaden support. No i bardzo
dobrze! Mark wraz ze swoją świtą zaprezentował blisko dwugodzinny set,
który w zupełności zaspokoił zgromadzoną w klubie publiczność. Na pewno
kulminacyjnym momentem było „As The Silence Becomes Me”, podczas którego
sporo osób z publiczności podniosło kartki z napisem „I ever wanted was
Tremonti in Poland”. Oprócz tego zabrzmiały także m.in. „Caurerize” i
„Bringer Of War”. Znakomitą część setlisty stanowiły oczywiście numery z
promowanej akurat rewelacyjnej płyty „A Dying Machine”. Na koniec
poleciało „Wish You Well”, a fani zostali uprzednio zawiadomieni, że
zespół bisować nie będzie. Po koncercie była możliwość spotkania z
muzykami, jednak tylko dla tych, którzy odwiedzili stoisko z merchem. Ja
sam ochoczo nabyłem najnowszą płytę zespołu i po zebraniu autografów
liczyłem na choćby krótką rozmowę z liderem. Tą niestety ukrócili
zburaczali ochroniarze. Szkoda, jednak i tak koncert był świetny i na
pewno długo go nie zapomnę. Zwłaszcza, że przy okazji spotkałem kolegę
po fachu Roberta Filipowskiego z mojego ukochanego „Teraz Rocka” oraz
Zenka i Lodzię z Kabanosa. 🙂
Patryk Pawelec