Dwie muzyczne indywidualności: jeden z najlepszych polskich gitarzystów
jazzowych Krzysztof Puma Piasecki i lider legendarnego zespołu SBB –
Józef Skrzek, spotykali się razem, aby zaprezentować wspólną twarz
muzycznych poszukiwań. Efektem ich współpracy było dwupłytowe
wydawnictwo – „Stories” (data premiery – 17 listopada 2017). Pierwsza
koncertowa odsłona tejże płyty i jak na razie jedyny koncert w Polsce,
miał miejsce właśnie tutaj, w piekarskiej „Andaluzji”.
Obaj panowie dobrze znają już to miejsce. Józef Skrzek występował tutaj
niejednokrotnie (również z żywą legendą – grupą SBB). Jeżeli chodzi o
występy Krzysztofa Pumy Piaseckiego na tej scenie, chociaż już kilka lat
minęło, pamiętam je bardzo dobrze, bo były to koncerty wyjątkowe. W
ramach 14 Festiwalu Perkusyjnego (23.10.2005) Krzysztof Puma Piasecki
grał tutaj z samym Carlem Palmerem, natomiast rock później, w ramach 15
edycji tego festiwalu (12.10.2006), z perkusistą grupy Yes, Alanem
Whitem. Tym razem za perkusją zasiadł, nie mniej utalentowany, młody
bębniarz – Michał Dziewiński. Kilka słów o jego nietypowym zestawie
perkusyjnym. Talerze w kształcie spirali, w zetknięciu z pałeczkami z
filcem, nadawały bardzo ciepłe brzmienie sekcji rytmicznej.
Zanim artyści pojawili się na scenie, z głośników delikatnie sączyła się
muzyka AC/DC, a to że za chwilę miał tutaj eksplodować muzyczny
dynamit, zwiastował chociażby utwór „TNT”. Tego wieczoru, muzycy
zaprezentowali praktycznie w całości (nie licząc krótkiego „Prologue”),
materiał z pierwszego krążka, dwupłytowego albumu „Stories”. Jako
pierwsza wybrzmiała więc kompozycja „The Opening Line”, w której prym
wiodły dźwięki akustycznej gitary Piaseckiego, z delikatnymi plamami
klawiszy Skrzeka. Bardziej energetycznie, zrobiło się w dalszej części
koncertu, bo już w „Fortune- Telling”, gdy muzyk sięgnął po gitarę
elektryczną. O ile pierwsza kompozycja posiadała delikatną jazzową aurę,
tak tutaj można było doszukać się, prawdziwie space-rockowych akcentów.
Z kolei trzeci w kolejności „Sound Rider”, aż kipiał prawdziwie rockową
energią. Krzysztof Puma Piasecki swoją grą udowodnił tutaj, że śmiało
mógłby zastąpić któregoś z gitarowych herosów, występujących u boku
Satrianiego, w popularnej koncertowej formule G3. Kolejny z utworów –
„Pamiętnik Karoliny”, był idealnym muzycznym, kontrastem, do
wcześniejszej kompozycji. Józef Skrzek udzielał się tutaj wokalnie, ale
bez słów – to było murmurando. Można śmiało powiedzieć: „słowa, po co
słowa, gdy dźwięków cała głowa…”. W pięknej, również lirycznej
kompozycji „Between The Lines”, do muzyków dołączył gość specjalny –
profesor Akademii Muzycznej im Karola Szymanowskiego w Katowicach Jerzy
Główczewski, grający na saksofonie. Kolejny fragment „Hip H-Opolo”, to
taki dźwiękowy prztyczek w nos, dla wykonawców muzyki disco polo. Tutaj
świetne dialogi gitary i saksofonu. Po tym utworze muzycy zeszli ze
sceny, jednak nie na długo. Wywołani przez siarczyste brawa powrócili,
by wykonać jeszcze na koniec, przepiękny muzyczny motyw „Bella Mia”.
Standing Ovation i szczere brawa, ale to już był niestety koniec. Przez
prawie dwie godziny, znaleźliśmy się, jakby w zupełnie innym wymiarze.
„Stories” – takie historie tworzą tylko wybitni muzycy.
Dyrektor Piotr Zalewski zapowiadał ten koncert, jako kontynuację
scenicznego cyklu „Progresywna Andaluzja”. I choć muzyka tego wieczoru
bez wątpienia była na swój sposób progresywna, jednak postać tak
wybitnego jazzowego muzyka, jakim jest Krzysztof Puma Piasecki, musiała
kreować wycieczki, w stronę bardziej jazzowych form muzycznego wyrazu.
Koncert ten może być więc pewną zapowiedzią tego, co tutaj będzie się
tutaj działo w kwestii muzycznej 2 marca 2018. Na tej scenie wystąpi
bowiem Stanley Beckenridge & Jazz Band Ball Orchestra.






Tekst: Marek Toma.
Zdjęcia: Grzegorz Galuba