Koncertowa jesień ma się w najlepsze. W Polsce z nową płytą koncertuje
Closterkeller, a za południową granicą w jesienną trasę ruszyła legenda
czeskiego rocka – Kabat. Promuje co prawda wydaną już dwa lata temu,
lecz wciąż ostatnią płytę „Do pekla/do nebe”, ale za to letnie stadiony
zamieniła na „zimní stadiony”, znaczy lodowiska oraz hale sportowe.
I tak 4 listopada grupa zainstalowała się w Werk Arenie w Třincu,
miejscu, gdzie swoje mecze rozgrywa trzyniecka drużyna hokeistów,
Ocelaři. Podczas, gdy w hali budowano scenę, muzycy odbyli krótkie
spotkanie z fanami. Sama scena to ogromna, umiejscowiona centralnie na
płycie konstrukcja, nieco podobna do tej, którą można było już podziwiać
podczas „Banditi di Praga Tour”. Różnice jednak są znaczące – pomiędzy
strefą dla muzyków, a pomostami przewidziano również miejsce dla
publiczności (coś w rodzaju fan-pitu). Inne było także oświetlenie,
pokazy multimedialne na pierścieniowych telebimach oraz zaplecze
techniczne artystów.
Punktualnie o dwudziestej z wysoko umieszczonych głośników rozległy się
pierwsze dźwięki koncertowego intro. Na scenę wkroczyli Milan Špalek,
Ota Váňa, Tomaš Krulich, Radek „Hurvajs” Hurčík i wreszcie Josef Vojtek,
i od razu zaczęli od wysokiego C: „V pekle sudy válej”, a zaraz potem
„Banditi di Praga”. Lepszego startu nie można było sobie wymarzyć.
Krótkie przywitanie z wypełnioną po brzegi halą i jedziemy dalej. „Na
sever” zaskoczyło śniegiem sypiącym się z pierścieni telebimów wprost na
zgromadzoną pod sceną publikę. Później przyszedł czas na połączenie
starego z nowym. Niemal punkowe „Pohromy” i „Do Bolívie na banány”.
W międzyczasie bardzo dużo działo się na scenie: muzycy przemieszczali
się po wszystkich jej zewnętrznych, stanowiących ośmiokąt pomostach,
oraz po czterech wewnętrznych, umieszczonych na planie krzyża z
postawioną centralnie obrotową perkusją. Kolejnym zaskoczeniem były
wspomniane wcześniej telebimy, zawieszone tuż nad zestawem perkusyjnym.
Miały formę czterech zmniejszających się pierścieni, co zostało
wspaniale wykorzystane podczas „Dole v dole”, kiedy to projekcja
sprawiała wrażenia zjazdu do kopalni.
Pierwsze ciarki na plecach pojawiły się natomiast podczas „Go Satane
go”. Patent z „diabolicznym” wokalem „Pepy” się sprawdził i tu również
brzmiało to perfekcyjnie. Zabrakło jedynie pirotechniki w refrenie, ale i
tak wyszło to piekielnie dobrze. Równie siarczyście było w pozostałych
utworach, a kolejne ciarki pojawiły się podczas „Valkyry”, gdzie obok
perkusisty zasiadła przepiękna blondwłosa wiolonczelistka Alicja.
Później na scenie pojawił się jeszcze jeden gość – Rafan, który wraz
zespołem wykonał „Myslivecký ples”, grając na kontrabasie. Warto
zaznaczyć, że grał przez cały czas… chodząc wokół sceny.
Ogólnie na setliście pojawiły się zarówno znane i uwielbiane hity, takie
jak na przykład genialne „Burlaci”, czy „Bum bum tequilla”, jak i nie
grane wcześniej nowości. Jedną z nich były „Houby magický”, które
idealnie zostały zgrane ze światłami – tym razem na złoto, a na koniec
na zespół spadł deszcz iskier z fajerwerków. Podczas koncertu nie
zabrakło (a jakże!) zabawy pod tytułem „który sektor zrobi lepszą falę”,
a także „który sektor głośniej zaśpiewa refren piosenki „Žízeň”. Na bis
Kabat zaprezentował jeszcze hymn Mistrzostw Świata w hokeju („Brousíme
nože”), chóralnie zaśpiewaną „Pohodę” i „Moderní děvče”.
Sto kabatowych minut zleciało niepostrzeżenie. Był to niewątpliwie
koncert wart obejrzenia i posłuchania oraz obserwowania, jak
fantastycznie potrafi się bawić czeska publiczność. Wielkie brawa należą
się również nie tylko samym muzykom, ale i całej ekipie, która ubrała
ten występ. Począwszy od dźwiękowców (nagłośnienie wyborne!), aż po
efekty wizualne.
Setlista:
Corrida Intro (z taśmy)
V pekle sudy válej
Banditi di Praga
Na sever
Pohromy
Do Bolívie na banány
Go satane go
Kávu si osladil (pro Frantu)
Bum bum tequilla
Úsměv pana Lloyda
Starej bar
Teta
Valkýra
Virtuóz
Dole v dole
Houby magický
Western boogie
Myslivecký ples
Šaman
Restaurace pana Kalvody
Burlaci
Malá dáma
Shořel náš dům
Žízeň
Kdoví jestli
Bis:
Brousíme nože
Pohoda
Moderní děvče
Schody (z taśmy)
Mariusz Fabin