Pierwszy dzień jesieni – 23 września, w Piekarskiej Andaluzji zapowiadał się wyjątkowo atrakcyjnie. W ciepłej aurze złotej polskiej jesieni, po raz drugi zagościł tutaj pochodzący z Izraela – The Humps, czyli cover band grupy Camel. Pierwszy raz grali na tej scenie 3 lata temu – 18 marca 2013 roku.
Tym samym po letniej przerwie wrócił pod andaluzyjską strzechę „serial” zatytułowany „Progresywna Andaluzja”. Co zmieniło się zatem w O.K „Andaluzja”, po krótkiej wakacyjnej przerwie? Niby nic. Sala praktycznie ta sama. A jednak! Po długim okresie „głębokiej purpury”, niedawnym czasie przejrzystej bieli, tym razem scenę zdominował brąz. Taka barwa idealnie wpisała się właśnie w tą porę roku, tak jak równie idealnie wpisała się w taką porę sama muzyka.
Zebrana około 70 osobowa grupa wielbicieli „camelowych” dźwięków, przez dwie godziny z kwadransem mogła obcować z muzyką Camela, z różnych okresów jej działalności, jednak z przewagą muzyki należącej do wcześniejszych płyt Andiego Latimera i spółki. Czego mogliśmy doświadczyć tym razem? Zaczęli od płyty „Mirage”. Zabrzmiał „Freefall” i „Supertwister”. Nie zabrakło również takich rarytasów z przebogatego dorobku formacji jak: „Mystic Queen” z pierwszej płyty, „Lunar See” z Moonmadness, „Hymn To Hear” i oczywiście „Ice” z „I Can See Your House From Here”, obszerne fragmenty „Snow Goose”. Następnie powrót do płyty „Moonmadness”, w postaci kompozycji „Airborn” i „Another Night”. Podstawowy set zakończył „Nimordel” z „Mirage”. No i oczywiście wyjątkowe bisy, w postaci „Never Let Go” i „Lady Fantasy”.
Czy były to wierne interpretacje kompozycji Camel? W zasadzie tak, ale mimo wszystko swoją grą The Humps wniósł tutaj wiele swojej własnej inwencji i charakteru. Gitara Dannyego Ashkenaziego nie szlochała może tak, jak instrument mistrza gitarowego płaczu, Andiego. Brzmiała nieco bardziej rockowo i szorstko. Ostre, rockowe zapędy gitarzysty idealnie łagodził dźwięk fletu i gitary akustycznej Dany Eizen. Za klawisze dźwięki odpowiedzialny był Yonatan Doron. Za perkusją zasiadł Tal Rubinshtein. Gołym okiem było widać, ile przyjemności w odwzorowywaniu muzyki Camel sprawia basiście Nadavovi Ivri. Tutaj zaszła pewna zmiana personalna, podczas ostatniej wizyty na basie grał jeszcze Yehonathan Shavit.
Pierwszy raz byli tutaj wiosną, tym razem wczesną jesienią. Może przyjadą do piekarskiej Andaluzji również latem, bądź zimą? A to że przyjadą , to raczej pewniak, skoro obiecuje to sam dyrektor domu Kultury Piotr Zalewski.






Tekst: Marek Toma
Zdjęcia: Grzegorz Galuba