2016.08.28 – Ino Rock 2016

inorock2016

Relację z tegorocznego Ino Rocka mógłbym praktycznie rozpocząć tak samo, jak w roku ubiegłym:
„Kolejna edycja tego wyjątkowego festiwalu, który co roku przyjemnie wieńczy wakacyjny okres letni. Nie mogło być jednak inaczej skoro współorganizator, ojciec założyciel firmy Rock Serwis Piotr Kosiński zapewniał – „jak co roku, pogoda zamówiona”.

Mogłem również sięgnąć do wcześniejszych relacji:
„Od samego początku podróży towarzyszyło nam szczęście, czym bowiem bliżej celu podróży, tym bardziej obiecująca stawała się kwestia pogody (podobnie zresztą jak w roku ubiegłym). Można wiec zaryzykować stwierdzenie, że organizatorzy maja pogodę zarezerwowaną z góry…” .

Pod tym względem nic się nie zmieniło. W swoich relacjach z poprzednich festiwalowych edycji, często pisałem również o tym, że:
„Organizatorzy Ino Rocka starają się za każdym razem dobrać festiwalowych uczestników według pewnej formuły, która sprawia, że muzyczny repertuar mimo wspólnego mianownika – prog, jest bardzo urozmaicony, a często wymyka się nawet z umownych progresywnych ram.” .

„Tradycyjnie już impreza ta organizowana jest zgodnie ze sprawdzoną regułą: obiecująca grupa polska, młoda rokująca nadzieje na przyszłość grupa zagraniczna i dwa renomowane zespoły różniące się znacznie od siebie charakterem wykonywanej muzyki…” .

Pod tym względem, 9 edycja Ino Rock różniła się jednak zdecydowanie od poprzednich. Zabrakło tym razem akcentu polskiego. W planach jak wiadomo, był krakowski Hipgnosis, ale do ich występu niestety nie doszło. Wyjątkowe było również to, że obok głównej gwiazdy wieczoru (Lacrimosy), na tegorocznym INO -ROCK (nawiązując do gwary śląskiej), pojawiły sie zespoły INO ze Szwecji. Również styl muzyczny, w jakim obracają się owe zespoły był wyjątkowo spójny.

Rozpoczęła pochodząca z Malmö formacja Agusa. Tak naprawdę nie wiedziałem czego mogłem się spodziewać, była to bowiem jedyna formacja, z której repertuarem nie miałem do czynienia. Było więc pozytywne zaskoczenie. Zespół zaprezentował się bardzo dobrze, serwując nam w to słoneczne, gorące popołudnie, równie gorącą porcję instrumentalnej muzyki progresywnej, podszytej sporą dawką folku. Było to zderzeniem seniorskiego kunsztu, jaki prezentują basista Tobias Pettersson i gitarzysta Mikael Ödesjö, z młodzieńczą żywiołową grą na Hammondach Jonasa Berge i perkusji Tima Wallandera. Brak wokalu skutecznie uzupełniał dźwięk fletu, uroczej Jenny Puertas. Set- lista Agusy nie zawierała zbyt wielu kompozycji (jeśli sie nie mylę, zaledwie trzy).Tutaj muszę wyjaśnić , że ich najnowsze dzieło – „TVA”, zawiera dwa (20 minutowe) utwory. Oprócz wydanej w ubiegłym roku tej właśnie płyty, zespół ma na swoim koncie jeszcze jedną – „Högtid”(2014). Obie dostępne były na stoisku Rock Serwis. Po koncercie rozchodziły się, jak przysłowiowe „ciepłe bułeczki” , co było dowodem na to, że koncert Szwedów mógł się podobać.

Po półgodzinnej przerwie, mogliśmy niejako przenieś się z południowej części Szwecji – Malmö, nieco bardziej na północ, do stołecznego Sztokholmu, skąd pochodzi formacja Dungen. Siła ich muzyki, również tkwi w rozbudowanych , instrumentalnych, muzycznych „wędrówkach”, w których istotną rolę stanowią klawiszowe tła Gustava Ejstesa. Na samym początku wydawało się, że ten istotny muzyczny element – klawisze, były zbyt mocno nagłośnione w stosunku do pozostałych instrumentów. W dalszej części koncertu, brzmienie wydawało się już zdecydowanie bardziej selektywne. Gustav udziela sie również wokalnie. Teksty śpiewane w języku Szwedzkim, dodawały tej muzyce szczególnej egzotyki. Ich awangardowa, z dużą dozą psychodelii muzyka, może nie należy do najłatwiejszych w odbiorze i wymagała szczególnego skupienia. Jednak takie kompozycja jak chociażby „Sova”, potrafią zapaść głęboko w pamięci.

Przyszła pora na kolejnego przedstawiciela szwedzkiej, progresywnej sceny muzycznej, tego najbardziej znanego i oczekiwanego – Anekdoten. Dla wielu zgromadzonych w Inowrocławiu fanów progresywnych brzmień, właśnie ta grupa stanowiła największą festiwalową atrakcję. Sześć znakomitych płyt długogrających, zbudowało wręcz kultową reputację tego zespołu. Swoją popularność w naszym kraju zawdzięczają m.in. właśnie firmie Rock Serwis. Pamiętam dobrze pierwsze wydania ich debiutanckiego albumu „Vemod” z 1993 roku (jeszcze na kasecie magnetofonowej). Nicklas Barker, Anna Sofi Dahlberg, Peter Nordins, Jan Erik Liljeström, Marty Willson-Piper, swoim występem udowodnili, że należy im się zaszczytne miano kapeli kultowej. Mimo małych problemów technicznych z dźwiękiem, ich koncert po prostu hipnotyzował. W ich grze można znaleźć oczywiste analogię z muzyką King Crimson. Anekdoten to mimo wszystko jakość sama w sobie. Karmazynowo robiło się czasem również, dzięki znakomitej świetlnej oprawie tego koncertu.

Ostatni punkt programu dziewiątej edycji Ino Rock ( i co z tego, że nie ze Szwecji). Jeśli chodzi o muzykę, którą tworzą od 1990 roku Tilo Wolff i Anne Nurmi, w porównaniu z poprzednimi festiwalowymi atrakcjami, to oczywiście nieco inna bajka. Trudno się nie zgodzić z twierdzeniem zapowiadającego ten koncert Marka Anioła, że Lacrimosa zawsze szła swoją własną, odrębną muzyczną ścieżką, z dala od panujących mód i trendów. I tak pozostało do dnia dzisiejszego. Albo sie tą muzykę kocha, albo nie. Wielu fanów darzy ich muzykę głębokim uczuciem, o czym może zaświadczyć ta cześć publiczności, która przybyła do Inowrocławia wyłącznie na Lacrimosę. Byli tacy? Oczywiście! Nie tylko z Polski. Nawet z Rosji! Wierne fanki od samego początku wytrwale czekające przy samej scenie, w czarnych strojach „emo”, wzbudzały ogólny podziw. Chyba warto było czekać. W nocnej oprawie, z wizerunkiem okładkowego arlekina w tle, w blasku wielobarwnych reflektorów, był to bardzo atrakcyjny muzyczny spektakl.

Bawiąc się w retrospektywne wspomnienia, nie mogę sie oprzeć stwierdzeniu, że najbardziej zapadła mi w pamięci druga edycja festiwalu z 2009 roku, a to za sprawa koncertu gwiazdy wieczoru, którą był wówczas Steve Hackett. (TUTAJ). Tak również może stać sie z tegorocznym festiwalem, może właśnie za ten niepowtarzalny, bardziej jednolity muzycznie, szwedzko- szwajcarski charakter?

Nieosiągalnym marzeniem dorosłego człowieka często bywa to, aby można było jakimś cudem stać się młodszym. Mimo wszystko przynajmniej pod jednym względem, tym razem chciałbym być jednak starszym (przynajmniej o rok), aby móc przekonać się, co takiego przyniesie nam jubileuszowy, Dziesiąty Festiwal Rocka Progresywnego w Inowroclawiu.

ino rock 2016
ino rock 2016
ino rock 2016
ino rock 2016

Tekst: Marek Toma
Zdjęcia: Rafał Klęk

Dodaj komentarz