2016.02.27 – RSC, Walfad – Piekary Śl.

1602rscwalfad

Piekarski Ośrodek Kultury „Andaluzja” skutecznie opiera się „duchowi czasu” i niemal w sposób misyjny realizuje swój cel (chyba nawet bardziej niż publiczna telewizja), dzielnie opierając się niesprzyjającej koniunkturze na ambitniejszą muzykę rockową. Niezbitym przykładem na to jest kolejny koncert z cyklu „Progresywna Andaluzja”. Może frekwencja tego wieczoru nie powalała na kolana, tragedii jednak nie było. Ta bolączka dotyczy nie tylko tego zasłużonego ośrodka. Jest to problem ogólny, o czym mogę osobiście poświadczyć, dzięki licznym tułaczkom po kraju, w pogoni za żywymi, zacnymi rockowymi dźwiękami.

Dwa zespoły, które zagościły tego wieczoru w Piekarach – Walfad i RSC, nieco kontrastowały ze sobą. Nie chodzi tutaj oczywiście o zapatrywania muzyczne – pod tym względem panowała właśnie wyjątkowa harmonia. Chodzi natomiast o metrykę muzyków. Kiedy w latach 80 tych grupa RSC osiągała największe triumfy sceniczne i radiowe, młodych ludzi tworzących formację Walfad, nie było jeszcze na świecie.

Mimo młodego wieku (na dodatek skład zespołu został ostatnio jeszcze bardziej odmłodzony), ekipa Walfad tworzy muzykę wyjątkowo dojrzałą. Ta młoda wodzisławska formacja, ma już na swoim koncie dwa albumy studyjne: „Ab Ovo” i „ An Unsung Hero Salty Rains & Him” (oba wydane w stajni krakowskiego Lynx Music). Z tego co zaprezentował zespół na scenie, można wywnioskować, że są już przymiarki do albumu nr 3. Piekarski koncert był dopiero trzecim, który zagrali w odnowionym składzie. Nowe twarze w zespole to: basista Radek Żelazny i klawiszowiec i Dawid Makowicz. Jest jeszcze jedna zasadnicza zmiana. Wystarczy wejść na facebookowy profil zespołu, aby dowiedzieć się, że ekipa z Wodzisławia Śląskiego ma jeszcze jednego asa w rękawie. Jest nim grający na skrzypcach Piotr Rachwał. Jak brzmi muzyka Walfad ubrana w barwę skrzypiec? Na razie pozostaje to tajemnicą. Jak wyraził się wokalista i gitarzysta Wojtek Ciuraj – „tego wieczoru pierwsze skrzypce gra klawiszowiec Dawid Makowicz”. Trudno się z tą opinia nie zgodzić. Utwory z ich ostatniego albumu, a zwłaszcza 20 minutowy („Liście”), ubarwione klawiszowymi pasażami Dawida, który dosłownie grał całym sobą, musiały robić wrażenie. Oprócz kompozycji ze wspomnianej ostatniej płyty zespołu („Cztery palce jednej ręki”, „Smutna pani”, „Liście”, „Chocholi taniec”, „Łzy szatana”) mogliśmy usłyszeć rzecz absolutnie nową. Walfad lubi w swoich kompozycjach odnosić się do natury (tej ożywionej jak i nieożywionej), rzeczy pięknych (chociażby liście czy kwiaty), jak i tych niekoniecznie z pięknem mających wspólnego, jak śląskie hałdy czy… no właśnie – „Krakowski smog”. Taki bowiem tytuł nosi najnowsza kompozycja. Jej muzyczny klimat w rzeczy samej narasta, gęstnieje niczym tytułowa cywilizacyjna mgła. Dodatkowego wrażenia wizualnego dostarczyć mogły jedynie sceniczne dymy, których tutaj zabrakło. W przyszłości mogłyby stać się dodatkowym, koncertowym atrybutem.

Rockowi weterani rodzimej sceny rockowej RSC, którzy bywają określani czasem mianem polskiego Kansas (może to jednak nieco krzywdzące, posiadają przecież swoją własną jakość) wracają do gry. Niezmiernie cieszy, że można było być tego naocznym świadkiem właśnie tutaj, w piekarskiej Andaluzji. W miejscu które, można chyba bez ogródek powiedzieć specjalizuje się, w organizowaniu koncertów weteranów rockowej sceny (zarówno tej krajowej, jak i zagranicznej). Na dodatek zespół zjawił się tutaj praktycznie w swoim klasycznym składzie: Zbigniew Działa – wokal, Andrzej Wiśniowski – gitara, Wiesław Bawor – skrzypce, Michał Kochmański – perkusja, Piotr Spychalski – klawisze, Krzysztof Dziuba – gitara basowa. O tym, że ten rzeszowski zespół ma nadal, w naszym kraju status grupy kultowej, świadczą chociażby oryginalne winyle, które (niczym relikwie) dzierżyli w swoich dłoniach najwierniejsi fani zespołu. Właśnie z materiału z wydanych w latach 1983, 1984 pierwszych płyt zespołu („Fly Rock”, „RSC” ) opierała się koncertowa set-lista. Nie mogło więc zabraknąć tego wieczoru takich kompozycji jak: „Muzyka semaforów”, „Fabryka snów”, „Na długie pożegnania”, „Życie to teatr”, „Kradniesz mi moją duszę”, a także: „W oczekiwaniu na nikogo”, „Nocny kurs”, „Pralnia mózgów”, czy „Maraton rockowy”. Zbigniew Działa pomiędzy utworami wspominał czasy, kiedy z komunistyczną cenzurą trzeba było bawić się w „kotka i myszkę”, aby dana kompozycja mogła zaistnieć na rynku. I zaistnieli, odnosząc ogromne sukcesy chociażby w Jarocinie, a także w radiu, na Liście Przebojów radiowej Trójki. Na zakończenie zespół zaprezentował próbkę premierowego materiału, w postaci kompozycji „Życie to tylko walc”. Muzycznie nie odbiegała od tych najbardziej znanych utworów zespołu. W tekście również znalazły się nawiązania do przeszłości. Utwór posiada duży, radiowy potencjał. Sądzę, że mógłby i dzisiaj zaistnieć na liście radiowej Trójki, podobnie jak niegdyś w latach 80-tych m.in.: „Kradniesz mi moją duszę”, „Muzyka Semaforów”, czy „Maraton Rockowy”. Na bis zespołowi udało się po raz drugi „skraść duszę” publiczności. Jeszcze raz tego wieczoru zabrzmiały kompozycje „Kradniesz mi moja duszę” , oraz ta najnowsza – „Życie to tylko walc”, zaostrzając apetyt na nowy album.

Trzeba nadmienić, że ten sobotni koncert miał bardzo dobre nagłośnienie. Na pochwałę zasługuje również oprawa świetlna. Zarówno młodzi adepci, jak i weterani progresywnego grania, prezentowali tego wieczoru świetną formę sceniczną. Pozostało więc tylko czekać, aż znowu pojawią się na scenie, może właśnie już z nowym materiałem? I oczywiście nie miałbym nic przeciwko temu, aby miało to miejsce znowu tutaj, w piekarskiej „Andaluzji”.

Marek Toma

Dodaj komentarz