2015.11.13 – Armia – Katowice

armia

Kameralne miejsce, wygodne miejsca siedzące i muzycy praktycznie na wyciągnięcie ręki. Któż nie marzy, aby uczestniczyć w takim wydarzeniu. Tym bardziej, jeśli to występ zespołu, którego bardzo ceni. Ci którzy wybrali się w piątkowy wieczór na koncert Armii, zamiast zostać w domu i oglądać mecz Polska – Islandia, mogli tego doświadczyć na własnej skórze.

I na pewno takiego wyboru nie żałują. Nie wyobrażam sobie bowiem, żeby po takim występie ktoś z obecnych mógł narzekać. Forma zespołu – znakomita, repertuar – oparty na ostatniej – notabene świetnej – studyjnej płycie „Toń”, a sam koncert był filmowany z myślą o zestawie CD/DVD, który ukaże się najprawdopodobniej w pierwszym kwartale przyszłego roku. Czyli i na tym polu będzie niezapomniana pamiątka.

Tuż po godzinie 21 piątka muzyków wyszła na malutką, ale mającą swój urok scenę w Studiu Koncertowym Radia Katowice. Zaczęli tak jak na ostatnim krążku od transowego „Cudu” i „Urkoloseum”. Na samym wstępie Tomek Budzyński zapowiedział, że zagrają „Toń” w całości. I tak w rzeczywiście było, choć nie mogło zabraknąć również klasycznych utworów, bez których obyć się po prostu nie może. I pierwszym tego dowodem była zagrana jako trzecia w kolejności „Opowieść zimowa”, czyli największy przebój (oczywiście w dobrym tego słowa znaczeniu), która zabrzmiała jak zawsze potężnie i nie pozwoliła nikomu na sali usiedzieć spokojnie. Później powrót do historii najnowszej – „Duszo wróć” i „Puste okno” potwierdziły, że świeżutki materiał na żywo prezentuje się nad wyraz znakomicie. Następnie wybrzmiał „Zły porucznik”, jedyny reprezentant mojego ulubionego „Der Prozess”. Tutaj tym bardziej nie dało się nie machać swoją czupryną.

I znowu powrót do najnowszych propozycji w postaci „Tańca duchów” i „Ukamieniowania”. Jednym z najjaśniejszych punktów programu była z kolei wydłużona wersja „Domu przy moście” (z przełamaniem w środku w postaci „Breakout”), która rozrosła się przynajmniej do 10 minut. Dzięki czemu mogliśmy podziwiać popisy Amadeusza Kaźmierczaka (perkusja), Darka Budkiewicza (bas – cudo!) czy gitarzysty Rafała Gieca. Była również wiązanka „Jeżeli/3 Bajki (oczywiście główny motyw odśpiewany chóralnie przez wszystkich!)/Adwent”, a także tytułowy „Toń”, gdzie Budzy popisał się wygimnastykowanym językiem.

Jako ostatni w podstawowym secie pojawił się „Tam gdzie kończy się kraj”, czyli notabene jedyny utwór, o którym można powiedzieć, że dał wszystkim chwilę wytchnienia. Oczywiście nikt nie wyobrażał sobie, aby wypuścić muzyków bez zagrania bisów, chociażby dlatego, że został jeszcze jeden rodzynek z albumu „Toń”. Mianowicie „Cudzy grzech”, którego wykonanie poprzedziła dłuższa zapowiedź wokalisty o tym, jak książka Fiodora Dostojewskiego „Biesy”, a konkretnie jeden z tytułów rozdziału, zainspirował do napisania właśnie jego. Potem zagrali utwór tytułowy z legendarnego krążka z 1991. I zespół ponownie zszedł za kulisy. Nie na długo, ponieważ ponownie wywołaliśmy ich gromkim klaskaniem. Nie było klasyka, ale w zamian otrzymaliśmy ponownie „Toń”. Chyba jeszcze lepiej zagranego niż za pierwszym razem. Coś czuję, że za kilka lat stanie się koncertowym „killerem” na miarę chociażby „Domu przy moście”. Po wspólnym ukłonie i podziękowaniach pozostało tylko czekać na możliwość cyknięcia fotek, zebrania autografów na wszystkim, co się z domu wzięło (od płyt, przez plakaty i bilety, a na… setliście z koncertu kończąc) i przybicia „piątek”. I ci, którzy uzbroili się w cierpliwość, takie możliwości otrzymali. Na potwierdzenie jedno ze zdjęć poniżej.

Po takim występie ciężko dojść do siebie. Armia zaaplikowała bowiem swoim słuchaczom muzyczny koktajl na najwyższym poziomie. Energia, która udzieliła się nam wszystkim do tej pory pozostaje w głowie, a także w uszach (oj, było głośno). Panowie, czapki z głów.

Setlista:
Cud
Urkoloseum
Opowieść zimowa
Duszo wróć
Puste okno
Zły porucznik
Taniec duchów
Ukamieniowanie
Dom przy moście/Breakout
Toń
Jeżeli/3 bajki/Advent
Ostatnia chwila
Tam gdzie kończy się kraj
Bis
Cudzy grzech
Legenda
Bis 2
Toń




armia
armia
armia
armia

Szymon Bijak

Dodaj komentarz