2014.05.24 – Sounds Like The End Of The World, Oneric – Katowice

raos-sounds300

Rock Area on Stage

Koncertowy cykl Rock Area On Stage, już na stałe wpisał się w kulturalne życie miasta Katowice. Po pochodzącej z Przemyśla grupie Arlon, miejscowym (można tak powiedzieć, bo z sąsiedniego Chorzowa) Keira Is You, formacji Retrosective z odległego Leszna, szczecinian z Lebowskiego, na scenie katowickiej Katofonii pojawił się pochodzący Elbląga i Gdańska Sounds Like The End Of The World.

Jeżeli chodzi o formułę Rock Area On Stage, ten sobotni koncert w pewnej istotnej kwestii stał się można powiedzieć koncertem „prototypowym”. Po raz pierwszy bowiem przed „daniem głównym”, pojawił się support . Był nim zespół Oneric, który tworzą: Tomasz Nowak (gitara, wokal), Wiktor Jarawka (gitara), Emil Goldshneider (bas), Grzegorz Hurko (perkusja). Panowie wydali na przełomie marca i lutego 2013 roku składającą się z 5 kompozycji, debiutancką EP-kę

Koszulka którą przywdział Tomasz Nowak (gitarzysta i wokalista zespołu) z logo grupy Pink Floyd sugerować mogła, że za chwilę popłyną ze sceny czarujące, gilmourowskie solówki i pełne przestrzennej floydowskiej aury dźwięki. Nie, nie, nie – nic bardziej mylnego! Muzycy juz na wstępie skopali nasze „dupska” kompozycją „Infernal Whispers” (a więc ostatnią kompozycją ze wspomnianej EP-ki) a gitarzyści Oneric nie „wyjechali” Gilmourem, lecz raczej Hetfieldem i Hammettem. Właśnie Metallica była takim skojarzeniem, jaki przyszedł mi do głowy podczas pierwszego kontaktu z muzyką tej formacji. Na dodatek Tomek Nowak dysponuje podobną barwą głosu co James Hetfield, w czym ugruntowała mnie kolejna usłyszana kompozycja „Minds Infected”. Kolejne dźwięki udowodniły jednak, że Metallica to nie jedyna inspiracja, w muzyce zespołu można było wyszukać nie tylko thrash metalowe wpływy, ale także dużą dozę solidnego, metalowego proga. W repertuarze formacji znalazły się również bardziej liryczne, wręcz balladowe momenty, takie jak „Burning Li(v)es”.

Prawie godzinny muzyczny set Oneric, chyba skutecznie rozgrzał publiczność klubu Katofonia, która przedłożyła obcowanie z dobrą, nietuzinkową muzyką słuchaną na żywo, nad śledzeniem poczynań madryckich piłkarzy w finale Ligi Mistrzów, ze szklanych przestrzeni telewizyjnych monitorów.

Gwiazdą wieczoru była oczywiście formacja Sounds Like The End Of The World, która muzycznie stanowi nieco inną „parę chodaków”. Z metalowych klimatów przenieśliśmy się, w bardziej post rockowe rejony. Zespół zaprezentować miał nam materiał, ze swojego świeżo wydanego albumu „Stages of Delusion”.

Na scenie pojawili się: gitarzyści Michał Baszuro, Wojciech Kowal, klawiszowiec Łukasz Pawluk, grający na perkusji Tomasz Hoffman i … . Zabrakło jednej osoby z oryginalnego składu zespołu, basisty Mateusza Gajdy. Dzielnie zastąpił go jednak gitarzysta i wokalista Oneric Tomek Kowal. Był to podobno dopiero jego drugi występ w roli „posiłkowego” basisty, więc wielkie słowa uznania za tak szybką asymilację i przejście z sześciostrunowych, metalowych wariacji, na czterostrunową, gitarową dyscyplinę i tak szybkie przyswojenie repertuaru. Muzyka zespołu to zarazem przestrzeń i ogromny ładunek energii! Muzycy zaprezentowali praktycznie cały materiał ze swojego debiutanckiego longa. W następującej kolejności zabrzmiały więc: „Watching Alex”, „What Are Yp To”, „Travalager Sqare”, „85”, „Free Fall”, „Red Moon Valey”, „Everything is Odd”, „Stages of Thelusion” i „Lunar Tide”.

Sounds Like The End Of The World oglądany na żywo, to prawdziwa przyjemność obcowania z żywą muzą. Mimo tak kameralnego gremium, pokazali jak ogromny potencjał w nich tkwi, udowadniając że rodzimy rynek post rockowy to nie tylko Tides From Nebula!

Mam nadzieję, że z moim pierwszym spotkaniem z muzyką zespołu, świat się nie skończy i będzie mi dane usłyszeć ich jeszcze na żywo nie raz. Najbliższa okazja? Chyba Festiwal Rocka Progresywnego w Gniewkowie…

Marek Toma

Dodaj komentarz