2014.04.05 – Gazpacho – Wrocław

gazpacho-baner 2014

W dzień po niesamowitym wieczorze w MegaClubie (Tides From Nebula, Obscure Sphinx) już w samo południe wsiadłem w autobus, aby po raz drugi zawitać we Wrocławiu. Po zeszłorocznym spotkaniu z akustyczną wersją Anathemy przyszedł czas na „demoniczny” wieczór z klimatycznymi Norwegami z Gazpacho. Jedyne co się nie zmieniło to miejsce, gdzie koncert się odbywał. Niewątpliwie sala koncertowa Radia Wrocław to jedno z najbardziej magicznych miejsc na muzycznej mapie naszej ojczyzny. Zespół też był entuzjastycznie nastawiony, co można było usłyszeć od pierwszej do ostatniej wygranej nuty podczas tego wieczoru. Wizyta Norwegów była związana z promocją ich najnowszego krążka o tytule „Demon”, który już mocno namieszał w sercach fanów progresywnego grania (w moim również). Koncert we Wrocławiu był obok zagranego dzień wcześniej w warszawskiej Progresji jedynym spotkaniem z polską publicznością podczas tego tournée. Na tę okazję nawet klawiszowiec zespołu zmodyfikował nazwę swojego instrumentu co możecie zobaczyć na zdjęciu.

Wszystko rozpoczęło się bez żadnych opóźnień parę minut po 20:00 wstępem zaczerpniętym z najnowszego albumu. Wtedy, gdy powoli zespół zaczął się pojawiać na scenie został przywitany gromkimi brawami przez licznie zebraną publiczność. Zaraz potem pojawiły się pierwsze dźwięki. Były to zagrane pod rząd dwie części suity „Tick Tock”. Jan Henrik Ohme zaprosił nas później w mistyczną podróż po całej dyskografii zespołu. Pojawił się „Ghost” z pierwszego albumu „Bravo”, niesamowity „Vulture” oraz „Golem”.

Po tej pierwszej części Jan Henrik wprowadził nas w historię powstania najnowszego albumu, którego podwalinami był znaleziony pamiętnik. Później wybrzmiały obszerne fragmenty „Demona” z przearanżowanymi na skrzypce akordeonowymi fragmentami perfekcyjnie zagranymi przez Mikaela Kromera. Podstawowy set został zakończony „Verą”, podczas której po raz pierwszy tego wieczoru publiczność wstała i w ten sposób dziękowała za ten wspaniały wieczór.

Na bis zabrzmiały dwa fragmenty ze stosunkowo niedawno wznowionego albumu „Night”: „Upside Down” oraz „Massive Illusion”. Podczas tego pierwszego wokalista poprosił abyśmy mogli pozostać w postawie stojącej co spotkało się z pozytywnym odzewem ze strony publiczności.
Po ostatnich dźwiękach z pierwszego rzędu Jan otrzymał bukiet złożony z białych goździków. Zespół zszedł ze sceny. Gdy publiczność zaczęła się zbierać lecz było jeszcze słychać echa zachwytu tym magicznym wieczorem zza kulis pojawił się członek ekipy, który delikatnie zasugerował, że zespół chętnie zagra dla nas jeszcze parę akordów.

Gdy część publiczności podłapała chwilę później już wszyscy zawtórowali i Panowie raz jeszcze pojawili się na scenie odgrywając „Dingler’s Horses” oraz „Mary Celeste”, gdzie ponownie w roli głównej pojawił się Mikael i jego demoniczne skrzypce. Jak się okazało pierwszy z utworów został zagrany jedynie na koncercie we Wrocławiu.

Po zakończeniu zespół zachwycony publicznością (która rzeczywiście była w świetnej formie podczas całego wieczoru) oraz salą (nie znam osoby, która by się nią nie zachwycała) podpisywał płyty i pozował do zdjęć a i rozmów nie było końca. A Ja uśmiechnięty z podpisanymi płytami (na jednej z nich nawet na szczęście dostałem od perkusisty specjalnie narysowany wizerunek demona) i plakatem wsiadłem do czerwonego autobusu z bocianem na boku i wróciłem z „demonicznymi” dźwiękami w uszach do szarej, zagłębiowskiej rzeczywistości.

Setlista:
Tick Tock, Part 1
Tick Tock, Part 2
Ghost
Vulture
Golem
I’ve Been Walking
The Wizard of Altai Mountains
I’ve Been Walking (Part 2)
Winter Is Never
Splendid Isolation
Black Lily
Vera

Encore:
Upside Down
Massive Illusion

Dingler’s Horses
Mary Celeste

Michał Majewski

Dodaj komentarz