Ku uciesze fanów Dream Theater, których nie brakuje (czego dowodem koncertowa frekwencja), Polska bardzo często wpisana jest w plany koncertowe zespołu. Kolejna nowa płyta i jak w przypadku wydania poprzedniej są u nas ponownie. Obiektem, który chyba najczęściej odwiedzali będąc w naszym kraju, jest właśnie katowicki „Spodek”. W tym względzie próbują dorównać swoim starszym kolegom z Deep Purple , którzy również występują tutaj nader często (kolejny koncert, praktycznie tydzień po koncercie „Dreamów”). Sięgając pamięcią wstecz przypomnę, że Dream Theater gościł na tym zasłużonym obiekcie już 3 razy: 12 czerwca 2007 roku, tuż po wydaniu płyty „Systematic Chaos” (supportował ich wówczas nasz Riverside), 28 lipca 2011, po wydaniu „A Dramatic Turn Of Events” (przyjechali wówczas z nowym perkusistą, Mikem Manginim, przed nimi grali wtedy Brytyjczycy z Amplifier), no i obecnie – 5 lutego, świeżo po wydaniu swojej kolejnej płyty, płyty bez tytułu – po prostu „Teatr Marzeń”!
Obecny koncert różnił się od tych poprzednich w kilku kwestiach. Zresztą jak wiedzą bywalcy, praktycznie każdy z koncertowy set, jest w zasadzie inny, niepowtarzalny! Obecnie przyjechali sami, bez suportu, co w istotny sposób wpłynęło na jego długość (ich muzyczne show trwało bite 3 godziny). Tym razem nie było również pewnej dozy niespodzianki. Większość przybyłej tego wieczoru publiki, wiedziała już bowiem, jak za zestawem perkusyjnym po odejściu Mike Portnoya radzi sobie Mike Mangini. Co było natomiast dla mnie dużym, pozytywnym, zaskoczeniem? Chyba nigdy wcześniej wizualna oprawa koncertu nie była tak bogata! Wizualizacje, które w znaczny sposób ubogacały walory muzyczne, chyba mogły dorównywać tym jakie towarzyszyły niegdyś podczas legendarnych koncertów Pink Floyd. No i nagłośnienie, intensywność dźwięku wręcz wgniatała w spodek „Spodka”. Do plusów zaliczyć należy również wysoką formę wokalną Jamesa Labrie , który tego wieczoru wykonywał swoje niełatwe przecież partie wokalne niemal perfekcyjnie.
Zaczęli punktualnie o godzinie 20.00. Koncertowy set podzielony został na trzy zasadnicze części, które zostały spięte jakby klamrą. Na początku zagrali bowiem pierwszą kompozycja najnowszej płyty „False Awakening Suite”, na sam koniec natomiast, kompozycję wieńczącą ten album, „Ilumination Theory”. Pierwsza część zdominowana została właśnie przez kompozycje tej płyty: „The Enemy Inside”, „The Looking Glass”, „Enigma Machine”, „Along for The Ride”. Między nimi znalazło sie również miejsce na: „The Shattered Fortress” („Black Clouds & Silver Linning”), „Trial Of Tears” („Falling Into Infinity”), oraz „On The Backs Of Angels” i„ Breaking All Illusions” („A Dramatic Turn Of Events”).
Przed drugą częścią przewidziana została krótka przerwa, jednak ci którzy opuścili płytę obiektu udając się na papierosa, wiele stracili. Przerwa pomyślana została jako zabawny spot reklamowy, były reklamy figurek muzyków (niczym Ken czy Barbie), można było oglądnąć również ciekawy collage, złożony z fragmentów oryginalnych coverów kompozycji, które pojawiały się w sieci.
Część druga koncertu wypełniona została praktycznie wyłącznie kompozycjami z płyty „Awake” z 1994 roku (tak się składa, że jednej z moich ulubionych, od której zaczęła się moja przygoda z muzyką Dreamów). Mogliśmy usłyszeć: „The Mirror”, „Lie”, „Lifting Shadows Off A Dream”, „Scarred” oraz „Space-Dye Vest”. I właśnie Space-Dye Vest, robiła (wiem że nie tylko na mnie) szczególnie duże wrażenie (może trochę na zasadzie kontrastu), była to bowiem jedna z tych kompozycji, w której klimat liczył się bardziej niż walory techniczne. Kosmiczna aura tego utworu, w przestrzeni „Spodka” robiła niesamowite wrażenie!
W części bisowej, Dream Theater zabrał nas, na krótką podróż w czasie. Na dużym ekranie pojawiła się aktualna data 2014, jednak cyferki zaczęły bardzo szybko przeskakiwać, aż do roku 1928. Wówczas zabrzmiała „Overture 1928” , a po niej kolejne kompozycje z „Metropolis Part II”: „Strange Deja Vu”, „The Dance Of Eternity” i „Finally Free”. Potem jeszcze wspomniane Illumination Theory i 3 godzinny seans Teatru Marzeń dobiegł końca.
Można chyba śmiało powiedzieć (chociażby na podstawie zgromadzonej podczas koncertu publiczności), że Dream Theater to już po prostu klasyka. Zespół potrafi bowiem (podobnie jak inne klasyczne zespoły), przyciągnąć na swój koncert praktycznie tzypokoleniową publikę. Wśród nich można było dostrzec wiele znajomych twarzy, muzyków, wokalistów, przedstawicieli śląskiej i nie tylko śląskiej sceny muzycznej (oczywiście głownie metalowej i progresywnej). Nic dziwnego, bowiem warsztat muzyczny jaki prezentuje Dream Theater, musi robić duże wrażenie.
Kolejny akt z cyklu „Teatr Marzeń” dobiegł końca , mam nadzieję że nie ostatni, i że dzięki Wydawnictwu „Rock Serwis” Piotra Kosińskiego, można będzie ich znowu powitać, podczas kolejnej trasy zespołu?
Setlista
Act 1
False Awakening Suite
The Enemy Inside
The Shattered Fortress
On The Backs Of Angels
The Looking Glass
Trial of Tears
Enigma Machine
Along for the Ride
Breaking All Illusions
Act 2
The Mirror
Lie
Lifting Shadows Off A Dream
Scarred
Space-Dye Vest
Illumination Theory
bis
Overture 1928
Strange Deja Vu
The Dance Of Eternity
Finally Free
Illumination Theory
Tekst: Marek Toma
Zdjęcia: Natalia Kubacka