Dziwnie czasem układa się to życie. Jak to mawia stare przysłowie pszczół „Człowiek myśli Pan Bóg kryśli”. Zamiast wyjazdu do Katowic na koncert zespołu Keira Is You”, który to został odwołany z powodu kontuzji perkusisty18 stycznia trafiłem do poznańskiego klubu „U Bazyla”. Pech? Zrządzenie losu? Z perspektywy czasu myślę raczej że to drugie. Choć wcale nie ukrywam, że na „Keira Is You” i tak jeszcze pojadę.
Tymczasem zaś sobotni wieczór spędziłem w towarzystwie wspaniałych muzyków i ich fanów. Zawitał do nas sam Kapitan KaCeZet i jego Fundamenty oraz goście. Miałem przyjemność pisać recenzje płyty Kapitana a ponieważ nadarzyła się taka możliwość chciałem skonfrontować wersje studyjną z wersją „live”. Na wskutek małej dezorganizacji w podawaniu godziny rozpoczęcia koncertu do klubu wparowałem za wcześnie ale za to miałem okazję zamienić parę słów z samym Kapitanem który okazał się przesympatycznym i otwartym człowiekiem oraz mogłem wczuć się trochę w to, co czeka mnie już niedługo. Z głośników dobiegały ciepłe jamajskie rytmy a odpowiedzialny za to był pierwszy gość wieczoru Deix . Tuż po godzinie 21 na scenie pojawił się sam Kapitan KaCeZet i witając wszystkich zapowiedział występ kolejnego muzyka.
Jako support na scenie pojawił się młodziutki, wyglądający na troszkę przestraszonego Olaf Bressa (może niektórzy pamiętają go z jednej z pierwszych edycji programu „Mam Talent” gdzie wystąpił jako 13 latek). No i była to pierwsza bomba tego wieczoru. Gdy tylko pojawiły się pierwsze dźwięki podane znowu przez Deix-a, trema i strach zniknęły a Olaf rozpętał małe piekło. Zarówno na scenie jak i przed nią. Jego występ był fantastyczny. Jeżeli zadaniem supportu jest podgrzanie temperatury na widowni to Olaf wywiązał się w 100 procentach. Nie było rąk, które by nie falowały w górze, nie było tyłka który nie bujałby w rytm tego co zapodał nam Olaf., Ten mały jamajski diabełek tak rozkręcił bibe, że po secie podstawowym nie było opcji żeby publika puściła go ze sceny. Na bis pojawił się już w towarzystwie KaCeZeta, który wspomógł go wokalnie. Zaskoczył mnie przyznam ten występ. Olaf jest bardzo utalentowanym i muzykalnym chłopakiem, świetnie śpiewa i rapuje zarówno po polsku jak i po angielsku a co najważniejsze świetnie łapie kontakt z publiką i potrafi bardzo łatwo wciągnąć ją do zabawy.
Po jego występie na scenie pojawili się Jacek „Dżeksong” Onaszkiewicz – gitara i wokal, Beniamin Onaszkiewicz – perkusja, Alfred „Alfa” Laskowski – gitara basowa, Dawid Somló – przeszkadzajki i Łukasz Bytner – klawisze czyli Fundamenty w całej okazałości. Pierwsze utwory zagrali sami lecz już wkrótce dołączył do nich Piotr „KaCeZet” Kozieradzki. I piekło rozpętało się ponownie. Szaleli muzycy, szalała widownia. Fluidy ciepła i szczęścia jakie padały ze sceny dosięgły chyba każdego. Piotr ma w sobie wielką charyzmę ale tak naprawdę nie musiał robić z niej użytku by wciągnąć wszystkich do zabawy. I tak było od pierwszego do ostatniego utworu. Po same bisy bo przecież i tych nie zabrakło. Atmosfera była tak gorąca że mimo panującego na dworze mrozu muzycy szybko pozbyli się okryć wierzchnich. No tu niestety publika zawiodła. A szkoda bo przeważała płeć piękna i mogło być naprawdę ciekawie….. A tak poważnie to muszę tu wspomnieć o samym Piotrze. Słuchanie go z płyty to jedno. Ale zobaczyć jego i Fundamenty na żywo to zupełnie inna bajka. Wszystko brzmiało inaczej, cieplej, bardziej melodyjnie, nie zabrakło improwizacji i pełnego spontanu. Kapitan ma niebywały dar układania tekstów na poczekaniu. Swoiste literackie Perpetum Mobile. Tworzy coś z niczego. Zainspirować i uwolnić jego talent może wszystko i wszyscy. Piorunujące doświadczenie zobaczyć to na żywo. Tego wieczoru zabrał w nas na dalekie wyspy gdzie nie ma problemów, wszyscy są szczęśliwi i radośni. Tam gdzie nie istnieje ”jutro” a jest tylko „tu i teraz”. Szkoda że ten czas tak szybko minął. Po koncercie urządzono Afterparty do którego ponownie przygrywał Deix, można było potańczyć, porozmawiać z muzykami i świetnie spędzić czas.
Pozdrowienia dla Kapitana, Fundamentów i do całej przybyłej nie tylko z Poznania ale i okolicznych miast Załogi.
Irek Dudziński