Dnia 5 grudnia do klubu „Pod Minogą” zawitała grupa OCN. Minął już jakiś czas od ich ostatniego występu w Poznaniu (który też odbył się w tym klubie), zespół zagrał w tym czasie wiele koncertów w całej Polsce i mocno ugruntował swoją pozycje na naszym rynku muzycznym. Czy było coś czym zaskoczyli mnie tym razem? W zasadzie nie. Zagrali tak dobrze jak tego można było się spodziewać. Jeżeli chodzi o występy na żywo są świetni. Doskonale zgrani muzycznie, wokalnie Maćka Wasio doskonale uzupełniał basista Piotr Wojtanowski. Pewnym “novum” tego wieczoru była osoba, która zasiadła za perkusją. Nieobecnego Bolka Wilczka żwawo zastępował przesympatyczny Radek Owczarz i przyznać muszę że zrobił to doskonale mimo bardzo ubogiego zestawu “kotłów”. Jeżeli chodzi o utwory które mieliśmy okazję usłyszeć to zespół zaserwował nam swoisty przegląd swojej twórczości. Oprócz utworów w wersjach anglojęzycznych nie zabrakło też utworów w języku polskim. Co najciekawsze zgromadzona publika bardzo chętnie dołączała do chłopaków i wyśpiewywała praktycznie wszystkie kawałki. Nie zabrakło też grupowych podskoków inicjowanych przez zespół jak i skoków ze sceny. Ba, były nawet momenty, że i sam Maciej z gitarą wskakiwał w tłumek zgromadzony przed sceną. Tak więc reasumując zarówno dla mnie jak i pewnie dla reszty przybyłych ich występ był tym czego się spodziewaliśmy. Jakość dźwięku bardzo dobra (szacunek dla dźwiękowców), oświetlenie dobre a co najfajniejsze po występie muzycy OCN żwawo ruszyli w publikę, chętnie rozdawali autografy, rozmawiali z fanami jak i też pozowali do wspólnych zdjęć. Dodam jeszcze tylko, że przy wyjściu można było nabyć płyty zespołu oraz wybrać sobie jedną z wielu “firmowych” koszulek OCN.
Tak jak zaskoczeniem dla mnie nie był ich występ, zespół który wystąpił jako “rozgrzewacz” sprawił mi ogromną niespodziankę a obejrzenie go – wielką frajdę. I aż mi wstyd, że o nich wcześniej nie słyszałem bo to praktycznie moi “sąsiedzi” (wszyscy muzycy pochodzą z okolic Poznania). Paweł Galus – śpiew i gitara, Świnia Wrzos – gitara basowa, Szymon Swoboda – perkusja i Paweł Siudej – gitara czyli zespół Superhalo. Ci to dopiero skopali tyłek. Nie podejmuję się sprecyzowania gatunku muzyki jaką prezentują ale na pewno nie można wrzucić ich do żadnej konkretnej szuflady. Jakiś piorunujący koktajl muzyczny dla wszystkich, którzy najlepiej czują się słuchając muzyki całym ciałem bo tak naprawdę to co prezentuje Superhalo jest w stanie wywrócić trzewia do góry nogami, odbić nerki i płuca oraz dokonać spustoszenia w bębenkach. Brzmi to wszystko kapitalnie, w takim trochę garażowym klimacie i przyznam że nie spotkałem jeszcze zespołu grającego podobną muzykę. Zaintrygowali mnie do tego stopnia że nie mogłem odmówić sobie niewątpliwej przyjemności nabycia ich płyty “Czerwona” (która wydana jest w przepiękny sposób w formie bombonierki z mnóstwem dodatków w środku). Właśnie materiał z tej płyty zaprezentowali muzycy Superhalo podczas swojego występu i od razu wśród tych utworów rozkochał mnie w sobie kawałek “Mgła”. Taki “janerkowy” a tego Pana szanuje i uwielbiam jego twórczość.
Warsztat muzyczny Superhalo i ich zgranie – bez zastrzeżeń, doznania emocjonalne : wstrząs mózgu, krótkotrwała głuchota, szereg obrażeń wewnętrznych spowodowanych piekielną dawką energii zaserwowanej ze sceny, wzrost adrenaliny i skok ciśnienia. Efekty wizualne – banda najbardziej pozytywnie odjechanych facetów jakich ostatnio udało mi się spotkać a już Szymon i to co wyrabiał na perkusji (mimo że również w bardzo ubogiej konfiguracji) przechodziło ludzkie pojęcie. Nie szło oderwać od niego wzroku. I nawet uroczy melonik nie był w stanie przysłonić Zwierzaka drzemiącego w jego wnętrzu.
Podsumowują całość: fantastyczny wieczór, dwa świetne zespoły i mega dawka dobrej męskiej muzyki. Po prostu zajebiście przed, w trakcie i po zakończeniu koncertu. Nie dysponuje dokładną rozpiską utworów ponieważ OCN grali bez setlisty a muzyków z Superhalo z wrażenia zapomniałem o nią poprosić.
Irek Dudziński