2013.04.26 – Osada Vida – Katowice

osada_granda_2013

Jak im się to udało? – zastanawiałem się jeszcze zanim z głośników popłynęły pierwsze takty „Mighty World”. W sensie: pomieścić się na tych paru metrach kwadratowych sceny katowickiego klubu „Granda”. Panowie mieli do swojej dyspozycji przestrzeń mniej więcej taką, jaka dostępna jest w autobusach komunikacji miejskiej w godzinach szczytu… No, ale mniejsza już warunki, skoro „dobry muzyk potrafi zagrać nawet na trzeźwo” (jeden z licznych żartów rzucanych ze sceny przez zespół), to tym bardziej wtedy gdy jest ciasno.

Aż dziewięć spośród dwunastu kompozycji, które tego piątkowego wieczoru znalazły się w setliście pochodziło z najświeższego w dyskografii śląskiej grupy albumu „Particles”. Słyszałem parę nowości – jeszcze przedpremierowo – na urodzinowym koncercie portalu RockArea, parę miesięcy później odpaliłem płytę w domowym zaciszu, teraz posłuchałem tych kawałków na żywo dobrze „otrzaskany” z zawartością srebrnego dysku i zdania nie zmieniam: „osadowe” nowości mocno zyskują w wersjach „live”. Nabierają mocy, nowych odcieni, pozwalają się jeszcze bardziej polubić… (po tym koncercie mam kolejnego faworyta na krążku – a stał się nim „Fear”).

Nieliczne wycieczki w przeszłość to – zagrany jako trzeci „Uninvited Dreams”, przepiękny „Bone” oraz finał podstawowego setu w postaci „Childmare” (A Goodnight Story). Sekwencja „David’s Wasp” (duch starych Floydów nawiedził wówczas kameralne wnętrze katowickiego klubu) –„Bone” – „Until You’re Gone” (udała im się ta ballada…) to zdaniem niżej podpisanego najbardziej wzruszający fragment tego koncertu. Naprawdę: ciary po plecach latały raz po raz.

Bisy były dwa i to z dwóch różnych muzycznych światów. Najpierw autorska kompozycja „Different Worlds”, a potem… Potem panowie zaprezentowali własną interpretację Metallikowego klasyka „Master of Puppets”. Trzeba naprawdę nie lada odwagi, poczucia humoru, no i rzecz jasna sporych umiejętności muzycznych, by przerobić thrashmetalowy pomnik w jazzująco – progresywny kawałek. I zabrzmieć przy tym przekonująco.

Ten koncert miał jedną wadę: trwał zdecydowanie za krótko. Zwłaszcza szersza reprezentacja „The Body Parts Party” byłaby mile widziana…

Robert Dłucik

Ps. Osada Vida postarała się o niespodzianki nie tylko na nowej płycie. Podczas piątkowego koncertu wokalista Marek Majewski w paru utworach chwycił również za gitarę. OV na dwa „wiosła”? Interesujący pomysł…

Dodaj komentarz