Nie pamiętam już, kto mi powiedział, że Strefa Mocnych Wiatrów wydaje nową płytę. Niemniej jestem mu za to wdzięczny. Bardzo ucieszyłem się, że zespół planuje promować płytę „SMW w radiu PIK” kilkoma koncertami. Oczywiście nie miałem złudzeń, czy grupa przyjedzie na Górny Śląsk, więc nie było rady, trzeba wybrać się do Warszawy. Premiera została wyznaczona na 13 kwietnia w „Gnieździe Piratów”.
Tradycyjnie do stolicy przyjechałem przy pomocy PKP. Niestety dzień wcześniej musiałem być na nocce w pracy, więc do Warszawy jechałem niewyspany. Nawet dwie godziny snu w pociągu nie były w stanie mnie uratować, co odbiło się na mnie po koncercie, ale to zupełnie inna historia. Wtajemniczeni wiedzą o co chodzi. Podróż do Warszawy i dalej do „Gniazda Piratów” odbyła się bez żadnych zastrzeżeń. W miejscu byłem około 20-tej, czyli godzinkę przed koncertem. W knajpie było pusto, jeśli nie liczyć paru osób. Panowała senna atmosfera. O tym, że ludzie przyjdą świadczyły zarezerwowane stoliki w prawie całej tawernie. Zatem kilka minut przed koncertem zaczęło robić się coraz ciaśniej. Niemniej dzięki „Bratu” Harego udało się zająć dobrą miejscówkę pod samą sceną. Tuż przed rozpoczęciem oczekiwanego show. Acha wspomnę jeszcze, że w cenie biletu (20 zł), dostawało się nową płytę „SMW w radiu PIK”. Co by nie mówić taniej chyba już nie może być.
Strefa Mocnych Wiatrów na scenę wkroczyła parę minut po 21-ej. Już po pierwszych dźwiękach z głośników było widać, że mamy do czynienia z wyśmienicie zagranym marynistycznym rockiem lub jak kto woli metalem. Po dwóch kawałkach, dało się odczuć, że grupa nie zamierza brać jeńców i wszystkich zaprasza do zabawy – co zostało bardzo dobrze przyjęte przez publiczność. Wśród przybyłych na koncert osób można było zauważyć wielu oddanych fanów, fanek czy sympatyków SMW, którzy śpiewali wszystkie teksty utworów. „Grzywa” na początku występu podziękował kilku osobom, które przyczyniły się do wydania w/w albumu. Szczerze mówiąc, bardzo się cieszę, że grupa nagrała kolejną płytę (Panowie czekam na kolejną studyjną), a nie schowała materiału do szuflady, jak robi to wiele kapel. Koncert został podzielony na trzy części, tak aby publika miała czas na zakup płynów i puszczenie „dymka”. W pierwszym secie można było usłyszeć takie hity jak: „K.S.”; „Ulica Czerwonych Latarni” czy wspaniały utwór opowiadający o tragedii „Kurska” – „ K-141”. Po krótkiej przerwie i uzupełnieniu płynów zespół ponownie pojawił się na deskach tawerny.
W drugim secie SMW wciąż była w znakomitej formie. Nie było widać zmęczenia, choć w dniu poprzednim kapela grała w Toruniu. Dariusz, Grzywa, Adam i Arek pokazali klasę. Każdy utwór był zagrany z niesamowitą precyzją i niebywałą świeżością, za co należą Im się wielkie brawa. W tej części fani usłyszeli między innymi takie kawałki jak : „Hiszpańska Krew”; „Demon Mórz” czy jeden z moich ulubionych „Verba Veritatis”. Po kolejnej przerwie – trzeci set, na który najbardziej czekałem. Powód jest prosty, spodziewałem się usłyszeć genialny utwór „Czarny Anioł”, który dla mnie jednym z najlepszych utworów jaki słyszałem w ostatnim okresie. Nie zawiodłem się. Chóralnie odśpiewany razem z publiką kawałek powalał na kolana. Niektóre wersy utworu śpiewała tylko sama widownia, co wypadło naprawdę wyśmienicie. Muszę wspomnieć jeszcze o krótkim, lecz wspaniałym solo na perkusji. Krótko mówiąc – mistrzostwo świata. Widziałem już kilka koncertów Strefy Mocnych Wiatrów i nigdy nie odwalili chałtury. Zawsze grają na 100%, chociaż tego wieczoru wydawało mi się, że zespół przekroczył tą granicę. Za co Wam chwała Panowie.
Podsumowując występ Strefy Mocnych Wiatrów, należy zwrócić uwagę na pełny profesjonalizm zespołu i wielki szacunek dla swoich fanów. Wydaje mi się, że nikt tak jak SMW nie umie porwać publiczność i zaprosić do wspólnej zabawy. W tym roku 25 maja Grzywa i spółka obchodzą 9-lecie istnienia, więc SMW należy życzyć kolejnych wspaniałych koncertów i nagrania następnej studyjnej płyty. Z całego serca polecam wszystkim Strefę Mocnych Wiatrów. Ich twórczość na to w pełni zasługuje.
Dariusz Grölich
p.s. Specjalne pozdrowienia dla przyjaciół z Warszawy. Hary i Piotek dzięki Wam za wszystko.