2012.11.10 – THESIS – Warszawa

thesis

O warszawskiej grupie Thesis słyszałem wiele dobrego, ale jakoś nigdy nie miałem okazji zobaczyć ich na żywo. Debiutancka płyta zespołu pt. Channel 1 wydana w 2009 roku, została przez wielu miłośników progresywnych dźwięków uznana jako polski debiut roku. Dlatego z wielkimi oczekiwaniami wybrałem się do warszawskiego klubu MECHANIK by obejrzeć i posłuchać na żywo kapelę, która sama swoją twórczość zdefiniowała jako psychodeliczny, progresywny post rock.

Aby lepiej przyswoić sobie muzykę Thesis na żywo, przed koncertem przesłuchałem dwukrotnie ich debiutancki krążek. Jakież było moje zdziwienie gdy utwór po utworze zespół grał całkiem nowe, nie znane mi kawałki. Zresztą bardzo dobre, ze znakomitą sekcją, fajnie „połamaną” progresywną perkusją i kilkoma ślicznymi solówkami gitarowymi. Dopiero piąty kawałek pt. Like A Child – najbardziej bodaj znany w dyskografii zespołu (oprócz debiutu wydali jeszcze 2 EP-ki), pochodził z debiutu. Po nim nieliczna (niestety) publiczność usłyszała świetny transowy długas (niemal 10 min) , także z nowego repertuaru grupy, a występ zakończył znów nowy, trochę zakręcony i dość krótki utwór. Po gromkich oklaskach widzów, zespół wrócił na scenę i na deser, z dużą swobodą i prawdziwie rockowym pazurem zagrał znany z debiutanckiego krążka utwór pt. Nourisherer.
Po koncercie pogratulowałem chłopakom bardzo udanego występu i zapytałem założyciela i wokalistę, prawdziwie charyzmatycznego frontmana – Łukasza Krajewskiego – o tą specyficzną set listę, na której odnalazłem tylko 2 znajome mi z debiutu utwory. Otóż wyjaśnił mi, że grupa ma już praktycznie gotowy materiał na nowy krążek – koncept album – który ukaże się wiosną przyszłego roku. Utwory jeszcze nie mają tytułów (tylko robocze, np. walcowy, przeciwmgielny czy porkowy), ale są dopracowane w każdym calu i – proszę mi wierzyć – jeszcze lepsze, dojrzalsze , bardziej przemyślane i lepiej zagrane niż na w sumie udanym, choć momentami nierównym debiucie. Grupa przeszła w między czasie małe reorganizacje. Zmieniła basistę i perkusistę, ale obecnie w wykrystalizowanym składzie: ze świetnymi braćmi Rajków-Krzywickimi na gitarach, bardzo „progresywnym” w swojej grze na bębnach Pawłem Stanikowskim/poprzedni pałkarz miał więcej inklinacji rockowych, nawet metalowych/ oraz bardzo ciekawym basistą – Janem Kaliszewskim – tworzą zgrany i bardzo już dojrzały warsztatowo team.

Muzyka Thesis nie jest ani łatwa w odbiorze, ani przewidywalna – jak twórczość większości polskim młodych rockowych zespołów. Wymaga skupienia i koncentracji. Muzycy potrafią z utworu na utwór zaskakiwać, tworzyć świetną atmosferę i nastrój (poparty znakomitą wizualizacją) – momentami dekadencki, przygnębiający, ale chwilami też niezwykle podniosły, wręcz pompatyczny, okraszony mocnymi riffami braci Rajków-Krzywickich. Na osobne słowa uznania zasługuje sympatyczny i świetnie prezentujący się na scenie wokalista Łukasz Krajewski. Może nie ma jakiegoś super mocnego głosu, ale ma ciekawą barwę. Momentami growluje, chwilami śpiewa cicho i nastrojowo – po prostu widać, że muzyka sprawia mu wielką frajdę. Niektórzy porównują jego głos do wokalisty Tool – Maynarda Keenana, ale on sam mówi, że nikogo nie naśladuje, śpiewa tak ja czuje i jak mu intuicja podpowiada. A oprócz tego pisze ciekawe teksty – o czym już przekonamy się na początku roku słuchając nowego koncept albumu grupy. Ja będę trzymał kciuki za warszawskich muzyków, bo naprawdę słychać postęp w ich graniu i z pewnością nowy krążek zespołu będzie należał – moim skromnym zdaniem – do czołowych polskich płyt roku 2013 i być może przebije się do szerszej publiczności, czego zespołowi szczerze życzę.

Andrzej „Gandalf” Baczyński

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *