2012.10.06 – Anathema – Katowice

Zacznę z grubej rury. To był jeden z najlepszych koncertów (o ile nie najlepszy) na jakim miałem okazję być w tym roku.

Zacznijmy jednak od początku.

Jesienny wieczór 06.10 miał być powrotem Anathemy do Katowic. Pamiętam gdy jeszcze w latach 90-ych grali w starym Mega Clubie. Wówczas byli stosunkowo młodym zespołem doom metalowym, który budował swoją renomę. Już wtedy w ich muzyce była pewna magia, ale na pełne rozwinięcie skrzydeł przyszło jeszcze poczekać. Przybycie do klubu zaowocowało sporym zaskoczeniem w kontekście frekwencji. Spodziewałem się dużej, ale była przeogromna (podobno ponad 1000 fanów). Osoby bywające w Mega Clubie mogą sobie wyobrazić jaki panował ścisk. Niestety okazało się, że jednym z ostatnich miejsc jakie mogę zająć jest to w okolicach… WC. Tak upłynął mi występ supportu, czyli niemieckiej formacji Dog Called Ego. Panowie starali się, pod sceną przyjęcie było chyba całkiem niezłe a ich mocno osadzona w post rockowych klimatach muzyka sporej ilości osób przypadła do gustu. Wiadomym jednak było, że to nie dla nich przyszedł ten tłum.

W przerwie dzięki uprzejmości osób z Rock Serwis i zaprzyjaźnionego serwisu MLWZ udało mi się dostać na (nazwijmy to) lożę VIP i od tego momentu uczestnictwo w tym wydarzeniu stało się czystą przyjemnością niezmąconą ściskiem panującym w klubie – jeszcze raz dziękuję.

Anathema rozpoczęła około 21:15 a pierwsze dźwięki dwuczęściowego „Untouchable” wprawiły publikę w dobry nastrój. Jakże jednak mógł być on inny skoro zespół przez wszystkie lata swojej kariery dorobił się ogromnej ilości kompozycji, które potrafią zarówno złapać za serce jak i porwać do szalonego pogo. Oczywiście, grupa nie wraca już do utworów z krążka debiutanckiego, czy „The Silent Enigma” (choć tu jeszcze czasami zdarza się coś odgrzać z tamtych czasów) nie mniej materiał Anathemy na koncertach nabiera nowego wymiaru i dodatkowej energii. Całości dopełnia niezwykle ekspresyjny Vincent Cavanagh, który na scenie nie jest jedynie od stania, grania i śpiewania.

Ciekawym wydarzeniem tego wieczoru (nie pierwszym i nie ostatnim) były oświadczyny na scenie… tak, to na koncercie widziałem po raz pierwszy. Pomiędzy dwoma utworami na scenie pojawił się młodzieniec, który poprosił swoją (zaskoczoną sytuacją) wybrankę o rękę. Donoszę, ze na scenie oświadczyny zostały przyjęte. Chóralne „gorzko, gorzko” publiczności zostało jednak w programie pominięte ;-).

Kolejnym ważnym elementem spektaklu było „Sto lat” odśpiewane, co najmniej kilka razy, obchodzącemu w tym dniu czterdzieste urodziny Danny’emu Cavanagh oraz fakt, że dzień wcześniej „Untouchable Part 1” osiągnęło pierwsze miejsce na liście przebojów Programu Trzeciego (świadczy to dobitnie o tym jak lubianym w naszym kraju zespołem jest Anathema).

Na pewno na długo w pamięci zapadną bisy. Był to niezwykle emocjonujący i energetyczny fragment tego koncertu… a przecież powoli zbliżała się północ. Zaserwowane po kolei „Orion” (cover Metalliki), „Angelica”, „Empty” oraz „Fragile Dreams” doprowadziły publikę do wrzenia. Młyn przy był niesamowity i wydawało się kwestią czasu jak uchodząca z fanów energia rozsadzi klub i będziemy mieć katastrofę budowlaną. To był żywioł, szaleństwo i ekstaza, których dawno nie widziałem.

Trwający ponad 2,5 godziny koncert niestety dość „szybko” dobiegł końca. Na samo zakończenie miało jednak miejsce zabawne wydarzenie. Solenizant Danny otrzymał z rąk Piotra Kosińskiego (organizator koncertów zespołu) wspaniały tort z 40-oma świeczkami. Muzyk w pierwszej kolejności „zawodowo” je zdmuchnął, a w przypływie adrenaliny i emocji uniósł paterę w górę. Pech chciał, że Ziemia akurat w tym momencie postanowiła przyspieszyć swój obrót wokół własnej osi, nastąpił przechył a apetyczny tort wylądował na ziemi 🙂

Występom Anathemy zawsze towarzyszyło entuzjastyczne przyjęcie. W Katowicach, był to entuzjazm do kwadratu na co uwagę zwrócił sam zespół – czekamy na powrót.

spis utworów
Untouchable Part 1
Untouchable Part 2
Thin Air
Dreaming Light
Everything
Deep
Winter
Wings
A Simple Mistake
Lightning Song
Storm Before The Calm
The Beginning And The End
Universal
Closer
A Natural Disaster
Flying

Bisy:
Internal Landscapes
Are You There (akustycznie)
Orion (cover Metalliki)
Angelica
Empty
Fragile Dreams

Teskt Piotr Michalski
foto: Szymon Duczek

Dodaj komentarz