2012.09.08 – Brain Connect, Division By Zero – Chorzów

Data 8 września 2012 wielu sympatykom progresywnych dźwięków, pewnie kojarzyć się będzie z Ino Rockem. I niejednokrotnie łezka mi się w oku zakręciła wiedząc, że tym razem niestety nie będę mógł dotrzeć na tą wyjątkową imprezę. Nie mogłem się tego dnia znaleźć w inowrocławskim Parku Zdrojowym, udało się jednak dotrzeć do zdecydowanie bliżej usytuowanego, w stosunku do mojego miejsca zamieszkania, chorzowskiego Parku Kultury i Wypoczynku, a dokładniej mówiąc, do znanego miłośnikom dobrej muzyki miejsca, jakim jest „Leśniczówka”. Tam właśnie o godzinie 20-tej miało miejsce (myślę, również intrygujące wydarzenie) koncert dwóch, dobrze rokujących i pewnie znanych wszystkim prog-maniakom zespołów: Brain Connect i Division By Zero.

W inowrocławskim Parku Zdrojowym na scenie trwał pewnie koncert Soen, a może już Gazpacho? W tym samym czasie w ustronnej „Leśniczówce” na scenie pojawił się, pochodzący z Zawiercia, Brain Connect w składzie: Jan Mitoraj – gitara, Marcin Szlachta- bas, Przemysław Całus – perkusja, Krzysztof Walczyk – hammondy, klawisze . Zespołowi udało się wydać właśnie oficjalny singiel – „This Shit’s Got To Go!” z którego promocją wiąże się ta mini trasa. Ważnym wydarzeniem w historii grupy, był niewątpliwie niedawny występ we Wrocławiu przed szwedzką formacją Karmakanic. A niebawem będą mieli przyjemność supportować inną, szwedzką, progresywną ikonę – The Flower Kings (20.10.2012 w warszawskiej Progresji). Muzyka jaką tworzy Brain Connect, charakteryzująca się rozbudowaną strukturą kompozycji, z przebogatymi partiami klawiszy i gitary, idealnie wpasowuje się właśnie pokrewnym muzycznie zespołom. Słychać tutaj jednak, nie tylko wpływy dobrej, szwedzkiej progresywnej szkoły, ale widoczne są również wyraźne ciągotki (zwłaszcza w nowszych kompozycjach) w stronę bardziej jazzrockowych struktur. W gitarze Jana Mitoraja pobrzmiewają niejednokrotnie echa fascynacji Patem Metheny. Zespół wyznaje podobna zasadę, co pochodząca z Krakowa grupa Hipgnosis, (którą miałem przyjemność właśnie w tym miejscu ostatnio oglądać). Zasada ta brzmi: „minimum słów, maximum muzyki”. Brain Connect rozpoczął swój set, od dwóch najstarszych kompozycji: „The Art of Flying” i „Bondy Beach”. Potem przyszła pora na materiał z wspomnianego singla, zabrzmiały rozbudowane „Eridanus” i „Prognose”. Dalej poleciały: „Liberate Your Life”, „Message from Lyra” oraz „Progic”. Ową niezwykle smaczną, instrumentalna ucztę, pełną hammondowych dźwięków klawiszy i ciepłych odcieni gitar, zakończyła najświeższa warsztatowo kompozycja (która nie posiada jeszcze nawet swojego tytułu). W tej najświeższej porcji muzyki, zaskoczył mnie pewien zwrot ku bardziej psychodelicznym przestrzeniom, w dużej mierze dzięki drugiemu zestawowi klawiszy, które obsługiwał basista zespołu, Marcin Szlachta.

Druga formacja, która miała wystąpić tego wieczoru, stanowiła zdecydowanie odmienny muzycznie biegun, jeżeli chodzi o muzykę mającą niewątpliwie progresywne znamiona. Ostrzejsza, zdecydowanie bardziej metalowa niż art rockowa, nie pozbawiona ekstremalnych, okraszonych growlem momentów, ale chyba nie muszę tego mówić, bowiem Division By Zero, to uznana marka na naszym rodzimym, muzycznym rynku. Zresztą zarówno Brian Connect jak i Division By Zero miałem przyjemność podziwiać na żywo niejednokrotnie. Jednak występ tego drugiego zespołu, stanowił dla mnie rodzaj równania z niewiadomą (a właściwie z trzema niewiadomymi :)). Zespól przeszedł bowiem ostatnio poważną, personalna rewolucję. Z poprzedniego składu pozostał ścisły trzon, gitarzysta – Leszek Trela i perkusista – Mariusz Prętkiewicz. Zmienił się natomiast klawiszowiec – Kamil Fruk , basista – Piotr Wierzba , a co najważniejsze wokal – Magda Kostecka! Jeżeli porównać tego typu operacje pod względem medycznym, to zmianę instrumentalistów skojarzyć by można do transplantacji ważnych organów wewnętrznych. Natomiast zmiana wokalu, jest jak operacja plastyczna, przeobrażająca obliczę zespołu, a jeszcze na dodatek doszło tutaj do zabiegu związanego ze zmianą płci! Nie trzeba więc chyba zbytnio przekonywać, że potrzeba odrobinę czasu, aby do nowego wizerunku, bardzo lubianej przez nas „osoby” przywyknąć? Koncertowy set stanowił mieszankę starszych i nowych kompozycji. Nie ulega wątpliwości, iż w kompozycjach, które powstały po personalnej reformacji, Magda czuje się zdecydowanie pewniej. Poprzedni wokal – Sławek Wierny był bardzo elastycznym wokalistą, doskonale sprawdzał się zarówno w konwencjonalnej stylistyce, jak i w ekstremalnych, growlowych formach wyrazu. Magda Kostecka, nie jest Angelą Gossow z ARCH ENEMY czy Sabiną Classen z HOLY MOSES, growlować raczej nie będzie! Dysponuje natomiast bardzo mocnym, przekonującym wokalem, a poza tym ma świetny kontakt z publicznością.. Partie growlu wykonuje natomiast Kamil – klawiszowiec zespołu. Niestety, nie wiem czemu, podczas tego koncertu, jego wokal był wyjątkowo słabo nagłośniony. Zespół spotkał się z bardzo gorącym przyjęciem fanów, co świadczy o tym, że nowy wizerunek grupy został zaakceptowany. Trzeba więc przyjąć, że „operacja transplantacji narządów i przeszczepów twarzy” przebiegła pomyślnie, a dzięki obfitej, koncertowej „rehabilitacji” Divisiony powracają do życiowej formy.

Marek Toma

Dodaj komentarz